Jesteśmy, dotarliśmy. Bez żadnych przeszkód ani opóźnień.
Szymek już od rana był w świetnym humorze. W końcu to jego pierwsze wakacje!
W samochodzie przespał prawie całą drogę.
Postój był tylko jeden - w Mc'u. Niestety nie znaleźliśmy w nim przewijaka, czym byliśmy bardzo zawiedzeni. W dodatku było tam tak zimno, że baliśmy się rozebrać Szymka. Ten punkt oznaczamy jako miejsce nieprzyjazne matce z dzieckiem.
Po przyjeździe na miejsce, ujrzeliśmy taki widok za oknem:
Rozpakowaliśmy walizy i ruszyliśmy w teren! Świeżo nabyty śpiworek sprawdził się w 100%!
W Karpaczu zimno, śnieżnie, ale słonko na chwilę uraczyło nas swoimi promykami.
W trakcie spacerowej drzemki Szymka Tata zajadał pseudołoscypka z żurawiną :) (też pseudo!)
Bywało pod górkę...
...i z górki.
Bywało też ekstremalnie!
Zima w górach ma swój urok!
Mieliśmy okazję zobaczyć zaporę na Łomnicy, która tworzy niewielkie jeziorko.
Takie tam męskie rozmowy :)
Dzień zaliczamy do udanych. Jutro ciąg dalszy!
Udanego wypoczynku :D
OdpowiedzUsuńJak miło. To Wasze Dziecko jest bezwstydnie przepiękne:)))Miłego urlopu.
OdpowiedzUsuńAle wypas Ciotka...
OdpowiedzUsuńAniu, trafiłam na Twój blog przez blog oczekując. I muszę powiedzieć, że Twój blog podoba mi się dużo bardziej! Piszesz tak... naturalnie, skromnie! Jednym słowem - cudownie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, chociaż nie mam pojęcia, kim jesteś! Blog Oczekując był dla mnie wzorem i inspiracją, ale chcę iść własną ścieżką, być sobą. Cieszę się, że póki co to wychodzi :)
UsuńMam nadzieję,że to nie koniec relacji z ferii :D Czekamy z niecierpliwością :) Martyna.
OdpowiedzUsuń