Jestem zakochana w oczach mojego Synka...
Są
duże, ciemne i hipnotyzujące. Mam wrażenie, że spoglądając w nie,
zaglądam w duszę tego małego człowieczka (oczy zwierciadłem duszy, no
tak!).
Czasami
są zamyślone, czasami radosne, czasami figlarne... Wyrażają wszystkie
emocje... Widać w nich ciekawość świata i strach przed nieznanym. Złość z
powodu zmęczenia i ekscytację w trakcie smakowania nowej potrawy...
Kiedy
rano budzę się, a Szymek spogląda na mnie wielkimi wyspanymi i
wyrażającymi chęć do radosnego przeżycia nowego dnia oczami, wiem, że
jest Mu dobrze, że jest szczęśliwy, że niczego mu nie brakuje...
I wtedy ja też jestem szczęśliwa... Na samą myśl o tym spojrzeniu jakoś tak cieplej robi się w serduchu!
Oczka faktycznie śliczne:) ja też jestem zakochana w oczach mojej córci, więc doskonale Cię rozumiem:) cały świat w oczach dziecka! Dorota
OdpowiedzUsuńW tych oczkach rzeczywiście można się zakochać:))są niewiarygodnie duże(ciocia nr2:))
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem Twój zachwyt! Raz, że oczka rzeczywiście cudne, a dwa jakby to było gdyby matka nie tonęła w oczach własnego dziecka z miłości :))
OdpowiedzUsuńTe oczy są Twoje. Reszta - Bartka :P
OdpowiedzUsuńŚliczne są faktycznie:) Ja osobiście uwielbiam dzieci z ciemnymi oczami:)
OdpowiedzUsuńSłodkie oczyska :)
OdpowiedzUsuń