Ence pence i inne entliczki...
A kiedy zakupy, to zawsze zaglądamy do Empiku - bo tam dużo książek, dużo muzyki i duuużo kolorów, które Synek uwielbia. Mogłabym tam siedzieć godzinami...
Ufff! Jak gorąco...
"1000 pierwszych dni" - odc. 4 "Zachęcanie do jedzenia"
Dziś kolejna dawka informacji na temat prawidłowego żywienia dzieci. Czwarty odcinek serii "1000 pierwszych dni dla zdrowia" poświęcony został temu, w jaki sposób zachęcać oraz jak nie zniechęcić dziecka do jedzenia.
Oto, co powiedziała pani dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy z Uniwersytetu Warszawskiego:
Oto, co powiedziała pani dr Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięcy z Uniwersytetu Warszawskiego:
"W czasie pierwszych 1000 dni życia dziecka kształtują się jego naprawdę podstawowe oczekiwania, przyzwyczajenia i ustosunkowania wobec jedzenia. Wspólne przygotowywanie posiłków, pozwalanie dziecku na samodzielne wykonywanie pewnych czynności związanych z produktami, które potem będą zjadane, po pierwsze włącza małe dziecko w krąg aktywności rodziny, ale także sprawia, że rośnie zainteresowanie dziecka jedzeniem. To, w co się sami zaangażujemy, czemu poświęcimy własny wysiłek, czas i energię, jest następnie przez nas wyżej cenione, wyżej wartościowane.
Paulina Chylewska (prowadząca program): Kiedy przychodzą do Pani rodzice i mówią: "Nasze dziecko nie je", to jaka jest Pani pierwsza myśl?
Że mam oto do czynienia z kolejnymi sprawcami, czyli dorosłymi, którzy odpowiadają za to, że ich dziecko straciło zupełnie naturalne zainteresowanie jedzeniem.
P.Ch.: Pojawiają się pewnie takie wątpliwości: "To co zrobić, kiedy wiem, że to dziecko z jakiegoś powodu powinno jeść, bo jest odpowiednia pora jedzenia, bo musi jeść, żeby żyć, a dziecko jeść nie chce?"
Nie spotkałam jeszcze dziecka, które mając dostęp do jedzenia, umarło z głodu. Nie zdarza się w dzieciństwie anoreksja. A zatem uważajmy bardzo na moment, kiedy po raz pierwszy pojawia się w nas taka myśl "A może przekonać dziecko, a może jeszcze jedna łyżeczka za babcię a następna za kotka i pieska". To jest początek równi pochyłej, na dole której jest niechęć do jedzenia, protesty, życie rodzica, które w dużej mierze będzie kręciło się odtąd wokół tego, czy zjadł, ile zjadł, co zrobić, żeby zjadł.
P. Ch.: A jakie są te najczęściej popełniane przez rodziców błędy?
Błędy pojawiają się w końcówce pierwszego roku życia, bo zapewne było tak, że kilka pierwszych miesięcy dziecko jadło chętnie i dużo, potem matka zobaczyła, że zmniejsza się jego zainteresowanie jedzeniem, a przecież jest to rzecz zupełnie naturalna. Gdybyśmy my przez kolejne lata życia wchłaniali jak odkurzacz wszystko tak jak w pierwszym roku życia, to bylibyśmy jak ameby rozlewające się gdzieś po podłogach, bo nasze cielska byłyby tak ogromne, że żaden kręgosłup by przecież tego nie utrzymał. A zatem normalną rzeczą jest to, że pod koniec pierwszego roku życia zmniejsza się zapotrzebowanie dziecka na jedzenie. Trzeba też pamiętać, że dziecko to też człowiek. To nie jest automacik, który 5 razy dziennie razy 180ml jak rok długi i szeroki będzie gotów wchłaniać. Jeśli nie będziemy dziecka zmuszać i nie będzie się ono czuło poddane bardzo dużej presji, no i jeszcze jedna rzecz - nie będziemy mu co 10 minut wtykać biszkopcika, bananka, naprawdę nie będzie kłopotu. Musimy jednak zachować tutaj elastyczność, bo jednego dnia dziecko je chętniej i więcej, a drugiego mówi NIE - no to nie, nie ma żadnego zmuszania."
Ku pamięci - najważniejsze myśli:
POD KONIEC PIERWSZEGO ROKU ŻYCIA DZIECKA ZMNIEJSZA SIĘ JEGO ZAINTERESOWANIE JEDZENIEM!
DZIECKU NIE NALEŻY PODAWAĆ PRZEKĄSEK: BATONIKÓW, BISZKOPCIKÓW, CZEKOLADEK, CHIPSÓW MIĘDZY POSIŁKAMI!
DZIECKO TEŻ MOŻE NIE MIEĆ OCHOTY NA JEDZENIE!
W programie wypowiedziała się również pani Małgorzata Matuszczyk - dietetyk pracująca w Centrum Zdrowia Dziecka:
"Problem dzieci-niejadków często jeszcze bywa bagatelizowany i sprowadzany do podejścia "dajmy dziecku kanapkę w kształcie kwiatka, a będzie problem z głowy". Niestety w rzeczywistości tak różowo nie jest. Problemy z karmieniem mogą mieć różne przyczyny. Często wymagają szerszego spojrzenia.
Jeśli mamy takiego małego niejadka w domu, zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, jak często dostaje ono posiłki, w jakich są one odstępach, ile ich jest na dobę, czy przypadkiem nie ma przekąsek i słodkich płynów między posiłkami, czy dziecko nie jest zabawiane w trakcie karmienia, czy nie je podczas oglądania TV, bo właśnie to są najczęstsze błędy i najczęstsze przyczyny tego, że pojawiają się problemy z karmieniem. Ich skorygowanie jest najprostszą i najkrótszą drogą do sukcesu."
Paulina Chylewska (prowadząca program): Kiedy przychodzą do Pani rodzice i mówią: "Nasze dziecko nie je", to jaka jest Pani pierwsza myśl?
Że mam oto do czynienia z kolejnymi sprawcami, czyli dorosłymi, którzy odpowiadają za to, że ich dziecko straciło zupełnie naturalne zainteresowanie jedzeniem.
P.Ch.: Pojawiają się pewnie takie wątpliwości: "To co zrobić, kiedy wiem, że to dziecko z jakiegoś powodu powinno jeść, bo jest odpowiednia pora jedzenia, bo musi jeść, żeby żyć, a dziecko jeść nie chce?"
Nie spotkałam jeszcze dziecka, które mając dostęp do jedzenia, umarło z głodu. Nie zdarza się w dzieciństwie anoreksja. A zatem uważajmy bardzo na moment, kiedy po raz pierwszy pojawia się w nas taka myśl "A może przekonać dziecko, a może jeszcze jedna łyżeczka za babcię a następna za kotka i pieska". To jest początek równi pochyłej, na dole której jest niechęć do jedzenia, protesty, życie rodzica, które w dużej mierze będzie kręciło się odtąd wokół tego, czy zjadł, ile zjadł, co zrobić, żeby zjadł.
P. Ch.: A jakie są te najczęściej popełniane przez rodziców błędy?
Błędy pojawiają się w końcówce pierwszego roku życia, bo zapewne było tak, że kilka pierwszych miesięcy dziecko jadło chętnie i dużo, potem matka zobaczyła, że zmniejsza się jego zainteresowanie jedzeniem, a przecież jest to rzecz zupełnie naturalna. Gdybyśmy my przez kolejne lata życia wchłaniali jak odkurzacz wszystko tak jak w pierwszym roku życia, to bylibyśmy jak ameby rozlewające się gdzieś po podłogach, bo nasze cielska byłyby tak ogromne, że żaden kręgosłup by przecież tego nie utrzymał. A zatem normalną rzeczą jest to, że pod koniec pierwszego roku życia zmniejsza się zapotrzebowanie dziecka na jedzenie. Trzeba też pamiętać, że dziecko to też człowiek. To nie jest automacik, który 5 razy dziennie razy 180ml jak rok długi i szeroki będzie gotów wchłaniać. Jeśli nie będziemy dziecka zmuszać i nie będzie się ono czuło poddane bardzo dużej presji, no i jeszcze jedna rzecz - nie będziemy mu co 10 minut wtykać biszkopcika, bananka, naprawdę nie będzie kłopotu. Musimy jednak zachować tutaj elastyczność, bo jednego dnia dziecko je chętniej i więcej, a drugiego mówi NIE - no to nie, nie ma żadnego zmuszania."
Ku pamięci - najważniejsze myśli:
POD KONIEC PIERWSZEGO ROKU ŻYCIA DZIECKA ZMNIEJSZA SIĘ JEGO ZAINTERESOWANIE JEDZENIEM!
DZIECKU NIE NALEŻY PODAWAĆ PRZEKĄSEK: BATONIKÓW, BISZKOPCIKÓW, CZEKOLADEK, CHIPSÓW MIĘDZY POSIŁKAMI!
DZIECKO TEŻ MOŻE NIE MIEĆ OCHOTY NA JEDZENIE!
W programie wypowiedziała się również pani Małgorzata Matuszczyk - dietetyk pracująca w Centrum Zdrowia Dziecka:
"Problem dzieci-niejadków często jeszcze bywa bagatelizowany i sprowadzany do podejścia "dajmy dziecku kanapkę w kształcie kwiatka, a będzie problem z głowy". Niestety w rzeczywistości tak różowo nie jest. Problemy z karmieniem mogą mieć różne przyczyny. Często wymagają szerszego spojrzenia.
Jeśli mamy takiego małego niejadka w domu, zwróćmy przede wszystkim uwagę na to, jak często dostaje ono posiłki, w jakich są one odstępach, ile ich jest na dobę, czy przypadkiem nie ma przekąsek i słodkich płynów między posiłkami, czy dziecko nie jest zabawiane w trakcie karmienia, czy nie je podczas oglądania TV, bo właśnie to są najczęstsze błędy i najczęstsze przyczyny tego, że pojawiają się problemy z karmieniem. Ich skorygowanie jest najprostszą i najkrótszą drogą do sukcesu."
Więcej informacji na www.1000dni.pl
Poprzednie odcinki znajdziecie tutaj:
ODCINEK 1
ODCINEK 2
ODCINEK 3
"Mama ma zawsze rację"
Na wieczór z lekką lekturą, na popołudnie przy kawce i ciachu, na weekend na działce... Jak kto woli.
Nowa fura Szymka
Jakiś czas temu zauważyliśmy, że większość zabawek, które posiada Szymek, już Mu się opatrzyła. Są typowo niemowlęce (grzechotki, gryzaki, szeleszczące przytulanki), zatem nic dziwnego, że nasz mały szkrab nie interesuje się nimi tak długo i z takim zaciekawieniem, jak dawniej. Stwierdziliśmy, że czas najwyższy pomyśleć o czymś nowym - czymś, co będzie przeznaczone dla nieco starszego dziecka.
Miesięcy osiem z kochanym Ktosiem :)
Nieuchronny, niepodważalny, nieodwracalny...
Szymek ma już osiem miesięcy (i dwa dni!).
To już nie chłopczyk, to CHŁOPISKO!
Miła nominacja
Kilka dni temu zostałam wytypowana do zabawy "Liebster blog" przez Kasię (jeszcze raz dziękuję!). Polega ona na tym, że osoba blogująca wskazuje 11 blogów, które lubi i zadaje 11 pytań blogerom/blogerkom je prowadzącym. Nominowane blogi nie powinny mieć więcej niż 200 obserwatorów.
"1000 pierwszych dni" - odc. 3 "Rozszerzanie diety dziecka"
Dziś miało być o czymś innym...
Dziś nasz mały Smok kończy 8 miesięcy.
Niestety... Plany świętowania musieliśmy zamienić na plany opieki nad chorym Dzieckiem.
Dopiero co pożegnaliśmy "Trzydniówkę", a tu kolejne wirusisko... Gorączkujemy, biegunkujemy i na żadne fotki i uśmiechy nie mamy ochoty. Czekamy na lepszy czas...
Dzisiejszy odcinek telewizyjnej serii "1000 pierwszych dni" poświęcony był rozszerzaniu diety maluszków.
Babka ZEBRA
Dziś znowu słodkości :)
Zwykła, a jednak zupełnie wyjątkowa babka. Bo przecież skoro modne są paski na ubraniach, dlaczego nie wprowadzić ich do jedzenia? ;)
Czyje geny? :)
Porównywanie dziecka do jego rodziców, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd, to chyba ulubiony temat rodzinnych spotkań. Czyje geny okazały się dominujące? Czy więcej w dziecku mamy, czy może jednak taty? A może dziadka lub babci? Którzy teściowie mogą chodzić z wyżej podniesionym czołem...
Bawi mnie to, aczkolwiek wiem, że coś w tym jest.
Kto z nas-rodziców nie słyszał kiedyś:
Bawi mnie to, aczkolwiek wiem, że coś w tym jest.
Kto z nas-rodziców nie słyszał kiedyś:
On ma Twój nos...
No wykapany Tata...
Ty też miałaś takie loczki...
Ten uśmiech - jakbym widziała Ciebie 30 lat temu...
Macie to samo spojrzenie...
Patenty na rozstępy
Rozstępy...
Zmora wielu kobiet - tych młodszych i starszych, w okresie pokwitania i przekwitania, mam - przyszłych, obecnych i tych niedoszłych też...
Bałam się ich jak ognia. W czasie ciąży robiłam wszystko, żeby ich uniknąć. Od drugiego trymestru codziennie smarowałam brzuch balsamem zapobiegającym pojawieniu się rozstępów, jednocześnie nawilżającym i odżywiającym moją skórę.
Jaka byłam z siebie dumna, jaka wesoła, gdy na pytanie "A co z rozstępami? Masz?" mogłam odpowiedzieć znajomym "Nie, skąd! Ani jednego!".
I tak było przez osiem pięknych długich miesięcy ciąży...
Aktualny jadłospis Szymka
Szymek ma już prawie osiem miesięcy. Jest sporym chłopakiem :) - waży ok. 9 kg (przypominam, że waga urodzeniowa to 4,190). Apetyt Mu dopisuje, nie muszę się martwić, że nie zechce zjeść obiadu czy spróbować nowej potrawy. Z reguły, kiedy widzi na horyzoncie jedzenie, robi się żywszy, wydaje z siebie okrzyki i wymachuje rękami. Uwielbia zarówno konkrety, jak i łakocie :)
Wio!senny spacerek
Piękna ta niedziela! Na usta cisną się słowa piosenki "Wiosna! Cieplejszy wieje wiatr!". Grzechem byłoby nie skorzystać z tego słonka, które tak pięknie grzeje od samego rana. Wybraliśmy się zatem na spacer. Mijali nas rowerzyści, spacerowicze i "kijkarze" - wszyscy obudzili się z zimowego snu i wylegli z domów. Jak miły to widok - i dla oczu, i dla serducha :)
"1000 pierwszych dni" - odc. 2 "Karmienie piersią"
Tydzień temu pisałam o pierwszym odcinku telewizyjnego programu "1000 dni" (TUTAJ). Dziś ciąg dalszy - kilka ważnych informacji o karmieniu piersią:
Muszle ze szpinakiem i fetą
Dziś inna wersja przepisu, który proponowałam jakiś czas temu (TUTAJ). Nada się na spotkanie ze znajomymi czy obiad z rodziną.
"Życie się zmienia - inaczej nie miałoby sensu"*
Moja znajoma zamieściła ostatnio na fb tekst, który bardzo mnie wzruszył. Postanowiłam się nim podzielić, bo myślę, że wywoła przemyślenia u niejednej i niejednego z Was.
Świętuję i dumam...
31 wiosen temu (tak, tak - wiosen) przyszła na świat mała, zdrowa, prawie 3,5 kilogramowa dziewczynka. Rodzice - 21-letnia Mama i 22-letni Tata - byli bardzo szczęśliwi. Dziewczynka rozwijała się prawidłowo. Wystrojona w sukienusie i uczesana w dwie kiteczki przebojem przeszła przez przedszkole, recytując wierszyki, śpiewając piosenki, z łatwością i ogromną chęcią ucząc się czytania i pisania. W szkole podstawowej też szło jej nieźle. Miała wielu znajomych, z którymi często się spotykała. Trądzik, strój na kolejny dzień, nieporozumienia z koleżankami urastały do rangi problemu globalnego. Czas płynął bardzo szybko i ani się nie spostrzegła, a trafiła do liceum. Nowe znajomości, nowe przyjaźnie. Głupie zauroczenia i wielkie rozczarowania... Cenne, bo przede wszystkim pouczające, wspomnienia. Cztery lata minęły jak z bicza trzasło i znalazła się w wielkim mieście na studiach. A tam - nowi znajomi, nowe doświadczenia. Bywało trudno, ale dawała radę. Przeszła szkołę samodzielności. Zakochała się. Ze wzajemnością. W dobrym i kochającym mężczyźnie. Zaczęli planować wspólną przyszłość. Najpierw zaręczyny, potem ślub. W końcu przyszedł czas na Dziecko. Ona zawsze marzyła o tym, żeby urodzić przed trzydziestką - bo była na to gotowa, bo nie chciała być mamą "w średnim wieku", bo natura tak woli. Wokół wszystkie koleżanki zachodziły w ciążę, rodziły, a ona nie... Smuciła się, zazdrościła, złościła na los, płakała, ale cały czas walczyła. Skończyła 29 lat i nadzieja na spełnienie marzenia ulotniła się. A chwilę potem niespodzianka - upragniona ciąża i poród... w wieku 30 lat :) Wszystko nabrało nowych barw, nowego sensu...
Życie nauczyło ją, że nie wszystko przychodzi od razu, nie zawsze jest tak, jak chcemy, mimo że czasami stajemy na uszach, żeby tak było. Marzenia też mogą ulec przewartościowaniu i nic złego się nie dzieje. Świat się nie zawali...
Jest szczęśliwa - na swój osobisty sposób. Ma życie takie, jakiego chciała. Czy gdyby mogła cofnąć czas, chciałaby przenieść się w przeszłość i coś zmienić? Zmienić nie, ale móc jeszcze raz doświadczać, przeżywać - tak. Bo nie żałuje. Bo jej dotychczasowe życie, mimo potknięć, problemów i porażek było dobre. Bo to było JEJ życie. Zwyczajne i niezwyczajne; doskonałe i niedoskonałe zarazem.
31 lat - szmat czasu... Ile jeszcze przed nią? Tego nikt nie wie. Oby sporo - w zdrowiu, miłości i poczuciu spełnienia...
Życie nauczyło ją, że nie wszystko przychodzi od razu, nie zawsze jest tak, jak chcemy, mimo że czasami stajemy na uszach, żeby tak było. Marzenia też mogą ulec przewartościowaniu i nic złego się nie dzieje. Świat się nie zawali...
Jest szczęśliwa - na swój osobisty sposób. Ma życie takie, jakiego chciała. Czy gdyby mogła cofnąć czas, chciałaby przenieść się w przeszłość i coś zmienić? Zmienić nie, ale móc jeszcze raz doświadczać, przeżywać - tak. Bo nie żałuje. Bo jej dotychczasowe życie, mimo potknięć, problemów i porażek było dobre. Bo to było JEJ życie. Zwyczajne i niezwyczajne; doskonałe i niedoskonałe zarazem.
31 lat - szmat czasu... Ile jeszcze przed nią? Tego nikt nie wie. Oby sporo - w zdrowiu, miłości i poczuciu spełnienia...
Pychotka
Dziś przepis na ciacho. Może komuś zechce się robić "na niedzielę" :) Kaloryczne jest, nie powiem, ale jak na "Pychotkę" przystało - po prostu pyszne!
Subskrybuj:
Posty (Atom)