Tydzień temu pisałam o pierwszym odcinku telewizyjnego programu "1000 dni" (TUTAJ). Dziś ciąg dalszy - kilka ważnych informacji o karmieniu piersią:
- Powinno być wyłączne przez okres od 4 do 6 miesięcy życia dziecka i kontynuowane wraz z podawaniem innych produktów przynajmniej do 12 miesiąca,
- Światowa Organizacja Zdrowia zaleca karmienie TYLKO piersią do ukończenia 6 miesiąca.
- zmniejsza ryzyko wystąpienia u dziecka zapalenia ucha środkowego, infekcji przewodu pokarmowego, otyłości, atopowego zapalenia skóry, niektóre badania mówią też o tym, że zmniejsza ryzyko niektórych chorób nowotworowych krwi,
- zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworu sutka i jajnika u mamy, ułatwia pozbycie się zbędnych kilogramów.
Pierwsze karmienie piersią powinno odbyć się zaraz po porodzie, jeszcze na sali porodowej. Noworodek może być karmiony w czasie oględzin po porodzie.
Karmiąc, należy pamiętać o wygodnej i stabilnej pozycji. Prawidłowe ułożenie maluszka ułatwia bowiem ssanie mleka i zmniejsza ryzyko zachłyśnięcia.
Piersi należy pielęgnować i dbać o ich higienę.
DIETA mamy karmiącej:
- powinna być racjonalna i zbilansowana,
- przez pierwsze 2 miesiące powinna być lekkostrawna - należy unikać cebuli, czosnku i warzyw strączkowych - ze względu na właściwości wzdymające,
- po tym czasie mama karmiąca może zacząć rozszerzać dietę, wprowadzając nowe produkty pojedynczo, co 2-3 dni, obserwując jednocześnie dziecko - czy nie ma objawów alergii, kolek, wzdęć,
- nie wolno jeść nadmiernej ilości słodyczy, produktów bogatych w cukry proste, bardzo tłustych, ciężkostrawnych o owoców cytrusowych,
- należy unikać napojów słodzonych, gazowanych (zwłaszcza coli),
- powinno się pić 2-4l płynów, najlepiej niegazowanej wody,
- nie wolno palić papierosów i spożywać, nawet w minimalnych ilościach, alkoholu,
- tak naprawdę nie ma produktów wspomagających laktację,
- należy uzupełniać niedobory witaminy D - zarówno w diecie mamy, jak i dziecka.
- Najdłużej karmią piersią Eskimoski (tzw. matki długodystansowe) - przystawiają dzieci kilka lat, rekordzistki nawet 11-12!
- Sprinterkami w karmieniu piersią są Francuzki - bardzo szybko odstawiają dziecko od piersi, bo uważają, że karmienie niszczy ich biust - powoduje rozstępy i pogarsza jędrność.
- W Norwegii 98% mam karmi piersią. Jest to efekt rządowych zmian - na norweskich oddziałach położniczych wprowadzono bowiem zakaz dokarmiania dzieci sztucznym mlekiem przez kilka dni po porodzie.
- W Chinach obserwuje się powrót do tradycji instytucji mamki - wiele uboższych matek z prowincji karmi własnym mlekiem dzieci zamożnych kobiet.
- W Egipcie publiczne karmienie piersią jest zabronione.
- Najbardziej otwarci na publiczne karmienie piersią są Norwegowie. Nie razi ono w całej Skandynawii. Podobnie jest w Australii. Ale już np. w USA matka karmiąca może zostać wyproszona z restauracji.
- przysługuje jej jedna 30-minutowa przerwa w pracy, jeśli pracuje do 6h dziennie lub dwie takie przerwy, jeśli pracuje dłużej,
- przerwy te mogą być łączone i to mama decyduje, kiedy z nich korzysta,
- korzystanie z przerw na karmienie nie może wpłynąć na otrzymywane wynagrodzenie,
- nie trzeba przedstawiać żadnego zaświadczenia lekarskiego potwierdzającego karmienie piersią.
A teraz, przy okazji tego tematu, kilka słów o moim karmieniu piersią.
Już w ciąży wiedziałam, że chcę, że zrobię wszystko, aby móc karmić Synka. Kiedy urodził się Szymek, byłam zachwycona, że potrafi pięknie i mocno przyssać się do piersi - przecież tak wiele dzieci ma z tym problem. Jeszcze na sali porodowej położna pomogła mi Go przystawić i Mały od razu załapał, o co chodzi. To nie znaczy, że nie obyło się bez problemów. Jak u wielu mam, tak i u mnie pokarm nie pojawił się od razu. Musiałam odciągać, wysysać. Dwa dni później "fabryka" ruszyła na całego. Skutek tego rozruchu był taki, że przeżyłam niezły nawał mleczny. Ja cierpiałam z bólu, Szymek denerwował się, bo nie nadążał połykać. Jakiś czas to trwało, ale w końcu sprawa się unormowała.
Około czwartego miesiąca życia Synka pojawił się kolejny kłopot - kryzys laktacyjny. Fabryka spowolniła, mleka było jak na lekarstwo. Oj, nerwów mnie to kosztowało sporo. Trzeba było częściej i dłużej przystawiać, a kiedy Dziecko denerwuje się przy tym, płacze i pręży, nie jest to łatwe. Już myślałam, że to koniec. Po czterech dniach wszystko wróciło do normy. No może nie wszystko - od tego momentu piersi nie były już tak nabrzmiałe, już nie czułam rozsadzania od wewnątrz. Miałam wrażenie "pustych piersi", chociaż Synek utwierdzał mnie w przekonaniu, że puste nie są.
Około czwartego miesiąca życia Synka pojawił się kolejny kłopot - kryzys laktacyjny. Fabryka spowolniła, mleka było jak na lekarstwo. Oj, nerwów mnie to kosztowało sporo. Trzeba było częściej i dłużej przystawiać, a kiedy Dziecko denerwuje się przy tym, płacze i pręży, nie jest to łatwe. Już myślałam, że to koniec. Po czterech dniach wszystko wróciło do normy. No może nie wszystko - od tego momentu piersi nie były już tak nabrzmiałe, już nie czułam rozsadzania od wewnątrz. Miałam wrażenie "pustych piersi", chociaż Synek utwierdzał mnie w przekonaniu, że puste nie są.
Do teraz, dokładnie do wczoraj, wszystko było w jak najlepszym porządku. Karmiliśmy się karmieniem na całego :) Co się stało wczoraj? Byłam u mojego ginekologa. Od trzech tygodni borykam się z problemem, który może spowodować, że będę musiała przerwać karmienie. Leczenie wymaga podawania hormonów, a jak wiadomo - karmić w tym czasie nie wolno. Ginekolog dał mi tydzień na zrobienie dodatkowych badań. Jeśli w tym czasie nic się nie poprawi, rozpisze leki.
Czuję ogromną złość, smutek i rozgoryczenie w jednym. Nie pierwszy raz mój organizm mnie zawodzi. Nie mam na to żadnego wpływu. Nie mogę nic zrobić. Chyba tylko modlić się o cud...
Najgorsze jest to, że jeśli rzeczywiście będę musiała odstawić Szymka od piersi, to już teraz powinnam przyzwyczajać Go do butli, której nie toleruje :( Wiem, że ten proces trochę potrwa. Nie da się tak po prostu z dnia na dzień zabrać maminego cycusia i zastąpić go silikonem...
Serce pęka mi z bólu, a myśli kotłują się w głowie. Z jednej strony wiem, że to nie moja wina, że i tak dawałam Szymkowi przez te 8 miesięcy to, co najlepsze. Jednak nie mogę wyzbyć się poczucia winy - bo to przecież ja, mój organizm zawodzi, przeze mnie Synkowi zostanie odebrane coś naturalnego, co lubi i co ma wpływ na jego całe życie.
Mam nadzieję, że to tylko zły sen. Jutro się obudzę i wszystko będzie w porządku...
Serce pęka mi z bólu, a myśli kotłują się w głowie. Z jednej strony wiem, że to nie moja wina, że i tak dawałam Szymkowi przez te 8 miesięcy to, co najlepsze. Jednak nie mogę wyzbyć się poczucia winy - bo to przecież ja, mój organizm zawodzi, przeze mnie Synkowi zostanie odebrane coś naturalnego, co lubi i co ma wpływ na jego całe życie.
Mam nadzieję, że to tylko zły sen. Jutro się obudzę i wszystko będzie w porządku...
Ojej, trzymam kciuki, żeby jednak wszystko dobrze się ułożyło i odstawienie nie było konieczne :((( 8 miesięcy to bardzo ładny wynik, dałaś Szymkowi to co najważniejsze, nie możesz się obwiniać. Grunt, żeby synek miał zdrową mamę :) Doskonale Cię jednak rozumiem, bo karmienie i ta więź z dzieckiem uzależniają i przykro na samą myśl, że kiedyś się skończy.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie dużo, dużo zdrowia dla Ciebie :*
No właśnie - co innego przerywać tę więź z własnego wyboru i stopniowo zastępować ją inną, a co innego być do tego zmuszonym z dnia na dzień. Wciąż mam nadzieję...
UsuńDziękuję :*
Tak mi Was szkoda, że zostanie przerwane to Wasze "karmienie się" :( ale nie obwiniaj się, głowa do góry, jak Szymek będzie czuł Twoje złe emocje będzie Mu znacznie trudniej przez to przejść. A próbowałaś przyzwyczaić Szymka do butli podając swoje odciągnięte mleko? Dorota
OdpowiedzUsuńNie ma szans - jestem tym przypadkiem, który odciągnie laktatorem tylko kilka kropel :( Szymek potrafi wyssać - maszyna nie.
UsuńJa również trzymam kciuki! Wierzę, że będzie dobrze i Twoje obawy faktycznie okażą się tylko złym snem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAniu słońce będzie dobrze zobaczysz Szymek szybko nauczy się pić z butli Ty zaczniesz przesypiać całe noce i życie znowu nabierze barw. A na bliskość na pewno znajdziesz super sposób, może noszenie w chuście ? Ściskam mocno Maja B.
OdpowiedzUsuńJeszcze się łudzę, może chociaż miesiąc... a z bliskości nie zamierzam rezygnować! Za nic! Nie dam się głupiej naturze - jeśli mnie wykiwa, znajdę inny sposób! :)
UsuńTrzymaj się Aniu!!Dużo zdrówka życzę!!A jeśli chodzi o Szymka to ma tak wspaniałych rodziców,że brak bliskości mu na pewno nie grozi:))pozdrawiam(ciocia nr2:))
OdpowiedzUsuń:) Dzięki!
UsuńMyślałam, że o KP wiem dużo, a dowiedziałam się jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, wiem jak może być Ci smutno.Ale wierzę, że dasz radę i jeszcze trochę "się pokarmicie":) A jeśli się nie uda - butelka to nie koniec świata, uwierz!I nie obwiniaj siebie! Trzymam za Was kciuki!
Cieszę się, że wiedzy przybyło :)
UsuńDzięki za wsparcie!
Rzeczywiście w Skandynawii karmić można wszędzie. Tu nikogo to nie dziwi :) z drugiej strony, nawet gdyby dziwiło, to nie wiem, czy którakolwiek mama by się tym przejęła ;)
OdpowiedzUsuń