Czyje geny? :)

Porównywanie dziecka do jego rodziców, zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd, to chyba ulubiony temat rodzinnych spotkań. Czyje geny okazały się dominujące? Czy więcej w dziecku mamy, czy może jednak taty? A może dziadka lub babci? Którzy teściowie mogą chodzić z wyżej podniesionym czołem...
Bawi mnie to, aczkolwiek wiem, że coś w tym jest.
Kto z nas-rodziców nie słyszał kiedyś:

On ma Twój nos...

No wykapany Tata...

Ty też miałaś takie loczki...

Ten uśmiech - jakbym widziała Ciebie 30 lat temu...

Macie to samo spojrzenie...

My też się nasłuchaliśmy. Przy okazji mieliśmy niesamowity ubaw, bo nie przywiązujemy do tego większej wagi :)  Ale rozumiemy to. Ba! Nawet sami łapiemy się na tym, że porównujemy inne dzieci do ich rodziców. Nie dalej jak wczoraj, podczas wizyty koleżanek, chyba przez kilka minut porównywałyśmy swoje dzieciaki do ich tatusiów i mam :) Analizowałyśmy kolor oczu, włosów, kształt głowy, podbródka... No po prostu koń by się uśmiał :)

Ale wracając do nas...

Kiedy zaczęliśmy się spotykać, wiele osób mówiło nam, że jesteśmy do siebie bardzo podobni, że można by pomyśleć, że jesteśmy rodzeństwem. Dlatego doszukiwanie się podobieństw Szymka do któregoś z nas wydaje mi się czynnością, która nie doprowadzi do żadnych jednoznacznych wniosków. 

Prawda jest taka - nie wyprzemy się naszego Syna i już! Na pierwszy rzut oka widać, że jest nasz i tyle. Nieważne, czyje ma oczy, czyj uśmiech...

Ale! Gdyby komuś chciało się doszukiwać genetycznych podobieństw - oto foty :) 

To ja, kiedy miałam

kilka miesięcy

 Tu mam dokładnie roczek

A tu troszkę więcej :)

To mój Mąż w wieku kilku lat 
(niestety wcześniejsze zdjęcia są zbyt niewyraźne)

A tu Szymek

I co Wy na to? Do kogo jest podobny nasz Synek? :) :) :)