Ostatnio chodzi mi po głowie piosenka, którą znam jeszcze z przedszkola:
Jestem sobie ogrodniczka,
Mam nasionek pół koszyczka.
Jedne gładkie, drugie w łatki,
A z tych nasion będą kwiatki.
Kwiatki, bratki i stokrotki
Dla Malwinki, dla Dorotki.
Kolorowe i pachnące,
Malowane słońcem.
Mam konewkę z dużym uchem,
Co podlewa grządki suche.
Mam łopatkę oraz grabki,
Bo ja dbam o moje kwiatki.
No bo ostatnio taka ze mnie ogrodniczka... I wcale się tego nie wstydzę. Wręcz przeciwnie - dumna jestem!
Jak co roku założyliśmy swój ogródek z warzywami. Lubimy mieć swoje - zawsze pod ręką, zawsze świeże i zawsze ekologiczne :)
Nie mamy miejsca na własnej działce, aby je uprawiać, ale na sąsiedniej nikt jeszcze nie mieszka, więc - za zgodą właściciela - tam założyliśmy ogródek.
Właśnie zaczęło się na nim dziać. Rośnie rzodkiewka, koperek, marchew, pietruszka, buraki, cebula, a nawet... ziemniaki! Niestety zielsko też :(
A pod domem mam wszystko to, co najbardziej potrzebne - sałatę, szczypiorek, koperek, kalarepę, selera...
Uwielbiam zieleninę!
Moich chłopaków w zieleni też! :)