Krótko i szybko

Dzisiaj prawie cały dzień poza domem.
Głównie na zakupach.

Ząbkować to nie znaczy zawsze to samo...

Ciężkie czasy nastały.
Od trzech dni Szymek ząbkuje.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zęby wychodziły po raz pierwszy, ale przeżywamy to już siódmy raz!

O wpływie jedzenia na rozwój mowy

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale jedzenie, a dokładnie to jak i co je małe dziecko, ma ogromny wpływ na to, jak rozwijać się będzie jego mowa.  

Dwa wariaty


Znalazłam kilka śmiesznych fotek sprzed kilku dni - tak na poprawę humoru.
No bo powiedzcie sami, czy ja mogę mieć nudno z takimi wariatami??? :)

Poniedziałkowe obniżenie nastroju


No i doigrałam się. 
Pochwaliłam, ucieszyłam się, że kilka dni temu nocka taka ładna. Że cała przespana. Że Dziecko szczęśliwe, a Mama wypoczęta.
Dzisiejsze spanie... No cóż, najdelikatniej rzecz ujmując, pozostawiało wiele do życzenia...

Mama w roli głównej?


Dziś Dzień Matki. 
Pewnie na wszystkich rodzinnych blogach właśnie o tym.
Nie będę się wyłamywać - u mnie też.
Jest jedno "ALE".
Mój Dzień Mamy, dodam: PIERWSZY, był zwariowany i niezbyt MÓJ...

Babka z konfiturą pomarańczową



Dzisiaj kolejna wersja mojej babki. Lubię takie wariacje na temat jednej rzeczy. I prosto, i szybko. 

Co za noc!


Ależ wydarzenie!
Normalnie zapamiętam na całe życie!
Dzisiaj, po raz pierwszy od 9 miesięcy i 4 dni przespałam całą noc.

Król Szymuś I ;)


Ten tydzień jest po prostu zwariowany. Jeszcze się tak nie zdarzyło, żeby w ciągu zaledwie kilku dni Szymek nauczył się tyyylu rzeczy. O części z tych nowości już pisałam, ale podsumuję:

1. Pełzanie/czołganie się do przodu.
2. Machanie rączką "Papa!".
3. Śpiewanie na cały dom "dadada...", "dedede...".
4. Klaskanie rączkami do słów "Kosi, kosi".
5. Czerpanie ogromnej radochy z bujania się na huśtawce.

A od wtorku Szymon ma swój tron...
:)
Znaczy się fotel.
Fotel samochodowy.

Za 3 miesiące... roczek!


Może to zabrzmi śmiesznie, ale już niedługo roczek Szymka. Czas pędzi jak szalony, Dziecko nam rośnie. Wiem, że ani się nie obejrzymy, a już będzie sierpień. Dlatego najwyższy czas zabrać się za przygotowywania!

Pożegnanie z karmieniem piersią



Od wczoraj nie karmię piersią.
Od wczoraj nie jestem już matką karmiącą.
Od wczoraj nie noszę już staników dla matki karmiącej :) (domyślcie się, jaka radość rozpiera Męża :))

Ale od początku.

9 powodów do szczęścia

Dziś Szymon kończy 9 miesięcy :)
Z tej okazji przedstawiam 9 powodów do świętowania i radowania się!

Huśtawka


Od wczoraj Szymon - dzięki swojemu pomysłowemu Tacie-Złotej Rączce - jest szczęśliwym posiadaczem huśtawki.
Swoją drogą to niesamowite, jak On szybko rośnie. Dopiero co był małą gapcią leżącą tylko na kocyku, a teraz buja (dosłownie!) w obłokach! Ani się obejrzymy i zacznie chodzić, jeździć na rowerze, grać w piłkę... Niesamowite!

"1000 pierwszych dni" - odc. 6 "Modelowy talerz żywienowy"


Dzisiaj kolejna - szósta, ale zarazem i ostatnia - porcja wiedzy na temat prawidłowego żywienia dzieci. Ten odcinek został poświęcony temu, co i w jakich ilościach powinno znaleźć się na talerzu maluszka. Szczerze mówiąc (pisząc!), dzisiejszy program jest dla mnie najważniejszy ze wszystkich.

Idealna matka?


Kilka dni temu znajoma sprawiła mi radość nie do opisania. Powiedziała, że moje macierzyństwo jest dla niej macierzyństwem wzorowym, takim, z którego można brać przykład.
Zawstydziłam się, ale nie powiem - komplement bardzo miły. Zapytałam znajomą, dlaczego tak sądzi, a ona wyjaśniła, że widzi mnie jako mamę świadomą swojego macierzyństwa; że dziecko jest dla mnie najważniejsze; że nie wróciłam do pracy, kiedy tylko skończył mi się macierzyński; że nawet na twarzy widać radość, jaką czerpię z możliwości bycia z Synkiem...
Jestem jej ogromnie wdzięczna za te słowa, bo sprawiły, że poczułam się dowartościowana. Ucieszyłam się, że ktoś widzi to, jakie ważne jest dla mnie macierzyństwo, że się w nim spełniam i to w 100%. I dziękuję jej też za to, że jej pierwsze pytanie, kiedy mnie zobaczyła, nie brzmiało: "To kiedy wracasz do pracy???". 


Po powrocie do domu zaczęłam się zastanawiać, jaka właściwie ze mnie matka? Czy rzeczywiście taka idealna???
Absolutnie nie! Z tym nie zgodzę się nigdy. Mam świadomość swoich wad i niedociągnięć. Bywam zmęczona, rozdrażniona, bezsilna. Cały czas się uczę - i siebie, i Szymka. Macierzyństwa i swojego nowego kobiecego wydania. Sądzę, że tak jak nie ma ludzi idealnych, tak też nie istnieją perfekcyjne matki. 
Jednak staram się być mamą świadomą. Dużo czytam i radzę się innych. Jestem czujna. Kocham swoje Dziecko z całego serca. Kochałam Je już w momencie, kiedy było maleńką fasolką, ba! - kochałam Je nawet wtedy, kiedy jeszcze Go nie było! Staram się dawać Mu całą siebie. Nie wyobrażam sobie, że teraz, kiedy Szymek zaczyna być dzieckiem świadomym i komunikatywnym, kiedy już nie leży plackiem, a poznaje świat wszystkimi zmysłami, mogłabym Go zostawić i tym samym pozbawić się możliwości wędrowania przez te pierwsze ważne miesiące przy Jego boku. 


Jakiś czas temu usłyszałam też (od kogoś innego), że my teraz tacy szczęśliwi, że świata poza Dzieckiem nie widzimy, że u nas wszystko idealnie, wzorcowo, że nasze Dziecko po prostu perfekcyjne... Same ochy i achy. 
Tak też nie jest. Ani ja, ani moje Dziecko (Mąż też nie!) nie jesteśmy idealni. 
To nie jest tak, że każdy nasz dzień jest piękny. Piękne bywają tylko chwile, momenty. Nie mam "cudownego" Dziecka, które pozostawione wśród zabawek spędza tam kilka godzin, a ja w tym czasie leżę i pachnę. Nawet bym tak nie chciała. Jestem zmęczona, niewyspana, na głowie mam pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie... Normalna rzecz.
No właśnie - jesteśmy NORMALNI. Ani idealni, ani wzorcowi. Po prostu zwyczajni. Wyjątkowi - owszem - ale tylko dla siebie nawzajem, bo świata poza sobą nie widzimy, ale takich rodzin jak nasza wiele. 


Czy zasługuję na uznanie, bo zdecydowałam się na urlop wychowawczy?  
Nie. 
Wiem, że wiele mam po prostu nie ma innej możliwości i one MUSZĄ wrócić do pracy, jeśli chcą ją zachować. Pod tym względem jestem szczęściarą. 
Ale nie rozumiem, zwyczajnie w głowie mi się nie mieści, kiedy słyszę, że niektóre mamy - w szczególności te świeżo upieczone lub przyszłe, ze swoimi pociechami w brzuchach - zamierzają skrócić sobie dopiero co wprowadzony "cudem" przywilej bycia z dzieckiem przez rok w domu, bo praca (do której nie muszą wracać, bo ze spokojem poczeka), bo co powiedzą inni... 
Rany Julek!!! To po co były te dyskusje, te żale, apele, protesty? Tylko dlatego, że "mnie się należy"? 
Dla mnie to nie jest macierzyństwo świadome. Nawet nie wiem, czy to w ogóle jest macierzyństwo...
Bo czy chodzi o to, żeby tylko MIEĆ dziecko, czy żeby BYĆ dla dziecka?  Kiedy, jak nie w wieku 6, 10 czy 12 miesięcy, dziecko najbardziej potrzebuje bliskości z rodzicem? Czy praca, kariera, znajomi są naprawdę tak ważne? Ważniejsze od tego małego ludka, który jednym spojrzeniem, jednym uśmiechem daje nam znać, że nikogo bardziej na świecie nie kocha??? 
Nie sądzę! 
Ja mam tego świadomość. 
Ja wiem, że moje Dziecko mnie potrzebuje - tu i teraz.
Z pewnością Szymek nie ma mamy idealnej. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Ważne bowiem, że w ogóle ją ma - tylko dla siebie... 
 

Krótkie wakacje u Dziadków


Wczoraj wróciliśmy z Szymkiem z krótkich, bo tylko trzydniowych (ale za to intensywnych) wakacji u moich rodziców. Zawsze staramy się tam jeździć, kiedy mój Mężuś wybywa w delegację. Nie lubimy być sami - w towarzystwie zawsze raźniej, a i Dziadkowie mają wtedy szansę nacieszyć się wnukiem.

Na zakończenie dnia - kołysanka


Dzisiaj dotarły dwie z trzech nagród książkowych w naszym Candy. 

Kotlety z soczewicy
























Kto ma smaka na kotlety z soczewicy, które są doskonałym źródłem białka???

Oto przepis!

Jak widzi matka?

Od pewnego czasu można zobaczyć w TV taką reklamę:



Nieważne co filmik reklamuje - w ogóle nie zwracam na to uwagi.
Natomiast sam pomysł, chwyt - po prostu mnie zachwyca...

Jestem sobie ogrodniczka... :)

Ostatnio chodzi mi po głowie piosenka, którą znam jeszcze z przedszkola:


Jestem sobie ogrodniczka,
Mam nasionek pół koszyczka.
Jedne gładkie, drugie w łatki,
A z tych nasion będą kwiatki.

Kwiatki, bratki i stokrotki
Dla Malwinki, dla Dorotki.
Kolorowe i pachnące,
Malowane słońcem.

Mam konewkę z dużym uchem,
Co podlewa grządki suche.
Mam łopatkę oraz grabki,
Bo ja dbam o moje kwiatki.

No bo ostatnio taka ze mnie ogrodniczka... I wcale się tego nie wstydzę. Wręcz przeciwnie - dumna jestem!
Jak co roku założyliśmy swój ogródek z warzywami. Lubimy mieć swoje - zawsze pod ręką, zawsze świeże i zawsze ekologiczne :)
Nie mamy miejsca na własnej działce, aby je uprawiać, ale na sąsiedniej nikt jeszcze nie mieszka, więc - za zgodą właściciela - tam założyliśmy ogródek.
Właśnie zaczęło się na nim dziać. Rośnie rzodkiewka, koperek, marchew, pietruszka, buraki, cebula, a nawet... ziemniaki! Niestety zielsko też :(

























A pod domem mam wszystko to, co najbardziej potrzebne - sałatę, szczypiorek, koperek, kalarepę, selera...








Uwielbiam zieleninę!

Moich chłopaków w zieleni też! :)




Worek do spania ;)



Od drugiego miesiąca życia Szymek śpi w śpiworku. Nie ze względu na to, że jest Mu zimno, ale dlatego, że się rozkopuje (w obecnym czasie po prostu "biega" po łóżeczku).
Pierwszy śpiwór - ciepły i miły w dotyku - kupiliśmy w komisie z używanymi rzeczami. Wyglądał jak nowy! Byliśmy z niego bardzo zadowoleni.
Niestety czas płynie, Synek rośnie, więc śpiwór okazał się ciasnawy. Poza tym robi się coraz cieplej i Szymek zwyczajnie by się w nim pocił.
Postanowiliśmy kupić nowy. 

"1000 pierwszych dni" - odc. 5 "Jedzenie poza domem"




Dziś, po tygodniowej przerwie, wyemitowano kolejny odcinek programu "1000 pierwszych dni". Był on w całości poświęcony temu, jak powinno wyglądać jedzenie maluszka poza domem
Autorzy programu skupili się przede wszystkim na żywieniu dzieci przebywających w żłobku.

Dwa oblicza natury


Wczoraj wczesnym popołudniem wybraliśmy się na spacer. Było pięknie. Świeciło słonko. Pogoda wymarzona...
Na usta samo tak jakoś cisnęło się:

                      Bo gdy wiosna buchnie majem,
                          Cały świat się majem staje.
                      To wiosenne słońce sprawia, że...
                           Że dziewczyny piegi mają,
                        Że się chłopcy w nich kochają...

Ogłaszam... CANDY!


W związku z tym, że w najbliższym czasie sporo rodzinnych świąt: Dzień Matki, Dzień Dziecka i Dzień Ojca - ogłaszam nasze pierwsze blogowe CANDY :)

Pierwsza poważna decyzja Szymka


Mój Syn właśnie podejmuje pierwszą bardzo poważną decyzję w swoim dotychczasowym króciutkim życiu...

Odstawia się od piersi...

Tak, tak - zupełnie sam!
A ja nie mam na to żadnego wpływu :(

Matura to bzdura?

Pamiętam jak dziś...
8 maja 2001r. - prawie 12 lat temu...
Pierwszy tak ważny egzamin w moim życiu.
Sala gimnastyczna w moim liceum. 
Język polski.
Ławka nr 36 - ufff... z tyłu! :)
Ściągi w opakowaniu chusteczek higienicznych (ale tylko z cytatami - więcej nie było mi trzeba :))
Temat: Czy prawda i dobro zapewniają człowiekowi szczęście?
Przyjemny, prawda? I taki... dowolny :)
Stres ogromny, choć przedmiot ulubiony.
Nie pamiętam, ile napisałam - chyba 7 stron papieru kancelaryjnego.
Wyszłam zadowolona...

Tęskniłam...

Weekend był zapracowany. 
Bardzo! 
W sobotę "wybyłam" z domu o 7.00 i wróciłam po 20.00. W niedzielę nie było mnie 8h.
Nie przerażało mnie to, że muszę trochę popracować - przynajmniej poćwiczyłam umysł, który już dość długo nie pracował zawodowo :) 
Nie bałam się też tego czy Mąż poradzi sobie przez te 13h sam na sam z Synkiem. 
Obawiałam się, jak się okazało słusznie, tęsknoty...
Nie panikowałam, nie histeryzowałam, nie płakałam... - co to to nie! Ale... jakoś tak ciężko na serduchu było. Jakoś tak nieswojo - bo śniadania razem nie zjedliśmy; bo pieluchy ani jednej tego dnia nie zmieniłam; bo wieży z klocków nie budowałam, bo na spacer z Dzieckiem nie wyszłam...
Dziwnie...
Ale najdziwniej było mi wtedy, gdy Mąż przywiózł mi Małego na cycusianie. Zacałowałabym Go wtedy na śmierć - gdyby nie zdrowy rozsądek, który podpowiadał: "Głupia! Wystraszysz Dziecko! Po co ma się stresować tym, że TY tęsknisz?!". Przytuliłam więc, pogłaskałam, uśmiechnęłam się.    
Ale nie da się ukryć - tęskniłam ogromnie. To pierwsza taka długa rozłąka z Szymkiem w ciągu Jego całego życia i mojego mamowania...
A czy On też tęsknił? Jakoś nieszczególnie :) Chyba czuł wyjątkową bliskość Taty. Niczego Mu nie brakowało, dzień miał wypełniony do maksimum, więc nawet nie zauważył mojej nieobecności :) Może to i dobrze, bo przynajmniej żadnego stresu Mu nie zafundowałam.

 Nie, nie - to nie z tęsknoty za Mamą. 
Powód łez był bardzo prozaiczny 
- po prostu znudziła się zabawa.


Męski dzień



Dzisiaj na blogu wypowiada się Tatuś. Ja nie miałam na nic czasu, bo do 20.00 w… pracy. 

3 BIT

Dzisiaj gościliśmy (nie "się", ale "kogoś"), więc oczywiście było ciacho. Dokładnie 3 Bit :) Bomba kaloryczna z niego niesłychana, ale za to jaka pyszna... ;)
Oto przepis!