Wczoraj wczesnym popołudniem wybraliśmy się na spacer. Było pięknie. Świeciło słonko. Pogoda wymarzona...
Na usta samo tak jakoś cisnęło się:
Bo gdy wiosna buchnie majem,
Cały świat się majem staje.
To wiosenne słońce sprawia, że...
Że dziewczyny piegi mają,
Że się chłopcy w nich kochają...
Na usta samo tak jakoś cisnęło się:
Bo gdy wiosna buchnie majem,
Cały świat się majem staje.
To wiosenne słońce sprawia, że...
Że dziewczyny piegi mają,
Że się chłopcy w nich kochają...
Do pewnego momentu wszystko było w jak najlepszym porządku. Jednak po kilkunastu minutach spacerowania zaczęło się!
Tarcie oczu.
Łzy płynące ciurkiem po policzkach.
Zasmarkany nos.
Rozdrażnienie.
Spuchnięte i zaczerwienione oczy.
Z każdą minutą narastał we mnie niepokój.
Postanowiłam zabrać Szymka czym prędzej do domu.
Postanowiłam zabrać Szymka czym prędzej do domu.
Dopiero po godzinie łzy przestały kapać, a z oczu zeszła opuchlizna.
Dzisiaj jest już dobrze.
Wczoraj przeszła burza, spadł deszcz, temperatura niższa, więc warunki zdecydowanie lepsze.
Jednak maminy czujnik wykrywania kłopotów włączony na maksa! Wszędzie węszę podstęp natury, ciągle obserwuję Szymka.
Prawdopodobnie nasz Synek jest na coś uczulony. To COŚ to jedna wielka niewiadoma, bo przecież tyle rzeczy teraz pyli! Przyroda - ta piękna, zachwycająca kolorami, wywołująca uśmiech na naszych twarzach - buchnęła ni stąd ni zowąd... nie tyle pozytywną energią (przynajmniej już tego tak nie odbieram), ale alergenami...
Łudzimy się, że może właśnie ta niesamowita w obecnym czasie intensywność pylenia wywołała tak ostrą reakcję uczuleniową u Szymka i że za jakiś czas, kiedy pyłki opadną, będzie lepiej. Zdajemy sobie jednak sprawę, że może to być prawdziwa wieloletnia alergia. Braliśmy ją pod uwagę już wcześniej - Mąż uczulony jest na pyłki traw i zbóż, więc było ok. 30% szans, że Małego też to spotka :(
Dlatego właśnie dzisiaj mam kiepski dzień.
Jestem wściekła...
Mam focha na przyrodę - tę podstępną zarazę!
Gotuje się we mnie ze złości, że spotyka to mojego Synka. Nie mogę znieść myśli, że cierpi.
Wiem, że ze wszystkim można sobie poradzić, że są leki...
Ale on jest jeszcze taki malutki! :(
PS. Nie jestem okrutną Mamą, która zamiast zająć się Dzieckiem - robi Mu zdjęcia. Pstryknęłam fotki, aby w razie ponownego wystąpienia objawów, pobiec z nimi do pani doktor!
Dzisiaj jest już dobrze.
Wczoraj przeszła burza, spadł deszcz, temperatura niższa, więc warunki zdecydowanie lepsze.
Jednak maminy czujnik wykrywania kłopotów włączony na maksa! Wszędzie węszę podstęp natury, ciągle obserwuję Szymka.
Prawdopodobnie nasz Synek jest na coś uczulony. To COŚ to jedna wielka niewiadoma, bo przecież tyle rzeczy teraz pyli! Przyroda - ta piękna, zachwycająca kolorami, wywołująca uśmiech na naszych twarzach - buchnęła ni stąd ni zowąd... nie tyle pozytywną energią (przynajmniej już tego tak nie odbieram), ale alergenami...
Łudzimy się, że może właśnie ta niesamowita w obecnym czasie intensywność pylenia wywołała tak ostrą reakcję uczuleniową u Szymka i że za jakiś czas, kiedy pyłki opadną, będzie lepiej. Zdajemy sobie jednak sprawę, że może to być prawdziwa wieloletnia alergia. Braliśmy ją pod uwagę już wcześniej - Mąż uczulony jest na pyłki traw i zbóż, więc było ok. 30% szans, że Małego też to spotka :(
Dlatego właśnie dzisiaj mam kiepski dzień.
Jestem wściekła...
Mam focha na przyrodę - tę podstępną zarazę!
Gotuje się we mnie ze złości, że spotyka to mojego Synka. Nie mogę znieść myśli, że cierpi.
Wiem, że ze wszystkim można sobie poradzić, że są leki...
Ale on jest jeszcze taki malutki! :(
PS. Nie jestem okrutną Mamą, która zamiast zająć się Dzieckiem - robi Mu zdjęcia. Pstryknęłam fotki, aby w razie ponownego wystąpienia objawów, pobiec z nimi do pani doktor!
Też się boję jak to będzie z Maksem bo mój S. jest uczulony na wszelkiego rodzaju pyłki. Liczę na to, że nas może to ominąć. Mam nadzieję, że u Was to była reakcja na dużą ich ilość i z czasem będzie lepiej!
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję...
UsuńBiedny Szymek. Współczuję Wam! Miejmy nadzieję, że to szybko minie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby to nie była alergia, żeby to nie było nic poważnego!
OdpowiedzUsuńWiosna taka piękna, rozumiem Twoją złość na przyrodę i bezradność na sytuację.
Będzie dobrze! :***
Oby! Dzięki!
UsuńKurczę, właśnie my mamy to samo... Kiedy wychodzę z NElką na spacer oczka zaczynają jej łzawić, nosek zapchany i kicha... Nie wiem tylko, czy u tak małego dziecka można robić już testy na alergię?...
OdpowiedzUsuńNosz cholerka, nie wiem co się dzieje - nie mogę odpowiedzieć na komentarz...
OdpowiedzUsuńWeronika - z tego co wiem, to można zrobić badania krwi, na testy skórne jest zdecydowanie za wcześnie!
Współczuję, bo wiem, co czujesz!
Na testy za wcześnie, a nawet te z krwi nie są wiarygodne u maluchów poniżej roku... Na pocieszenie powiem, że sporo ludzi reaguje tak tylko na pierwszy kontakt. Np pierwsze słoneczne dni, początek pylenia... A potem organizm się uodpornia.
OdpowiedzUsuńTeraz pyli wszystko, dosłownie, więc szans na znalezienie winowajcy praktycznie nie ma :(
No właśnie :( Oby to była jedyna reakcja na pyłki. Z załzawieniem i katarem sobie poradzę, gorzej jeśli pojawią się np. duszności.
Usuń