Nieważne co filmik reklamuje - w ogóle nie zwracam na to uwagi.
Ilekroć widzę ją w TV, przysiadam i... odpływam w myślach...
Mój mały chłopczyk, mój Synek, wykarmiony cycusiem, tulony w ramionach, głaskany po główce kiedyś wyruszy w świat. Stanie się samodzielny. Skończy szkołę, znajdzie pracę, zakocha się, wyprowadzi (niekoniecznie w tej kolejności). To nieuniknione...
Dopóki nie miałam Dziecka, nie zdawałam sobie sprawy, że takie sprawy mogą poruszyć matką do głębi.
Chociaż mój Syn ma dopiero niecałe 9 miesięcy, to ja już myślę o tym, że kiedyś przyjdzie czas na przecięcie niewidzialnej pępowiny. Że wyfrunie z gniazda rodzinnego i tyle będę Go miała dla siebie...
Jasna sprawa, że w obecnej chwili nie jestem na to gotowa. I jeszcze długo nie będę. Jesteśmy przecież dopiero na etapie budowania więzi, umacniania jej. Nie da się jednak ukryć, że już w momencie narodzin ruszyła bezduszna machina odmierzająca czas - czas do pierwszych kroczków, pierwszych słów, pierwszego dnia w szkole, pierwszych wakacji poza domem, pierwszego wypadu ze znajomymi, pierwszego samodzielnego mieszkania... Proces dorastania ruszył pełną parą i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
Dlatego czerpię z obecnych dni, tygodni, miesięcy tyle, ile mogę. Jestem tak blisko, jak to możliwe. Poświęcam tyle czasu, na ile starcza mi sił. Ignoruję inne sprawy, aby dać szczęście, spokój i radość Dziecięciu memu.
Mam nadzieję, że pomoże Mu to być lepszym człowiekiem...
Chociaż mój Syn ma dopiero niecałe 9 miesięcy, to ja już myślę o tym, że kiedyś przyjdzie czas na przecięcie niewidzialnej pępowiny. Że wyfrunie z gniazda rodzinnego i tyle będę Go miała dla siebie...
Jasna sprawa, że w obecnej chwili nie jestem na to gotowa. I jeszcze długo nie będę. Jesteśmy przecież dopiero na etapie budowania więzi, umacniania jej. Nie da się jednak ukryć, że już w momencie narodzin ruszyła bezduszna machina odmierzająca czas - czas do pierwszych kroczków, pierwszych słów, pierwszego dnia w szkole, pierwszych wakacji poza domem, pierwszego wypadu ze znajomymi, pierwszego samodzielnego mieszkania... Proces dorastania ruszył pełną parą i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
Dlatego czerpię z obecnych dni, tygodni, miesięcy tyle, ile mogę. Jestem tak blisko, jak to możliwe. Poświęcam tyle czasu, na ile starcza mi sił. Ignoruję inne sprawy, aby dać szczęście, spokój i radość Dziecięciu memu.
Mam nadzieję, że pomoże Mu to być lepszym człowiekiem...
Twoj post skłania do przemyśleń... Sama nie wiem jak będzie u nas. Kocham dziecko, ale chętnie patrzę na Jej samodzielnośc i to, że nie jestem już Jej całym światem. I hmmm... Gdy moge to się odsuwam i odpoczywam. Jak chce mnie to jestem, w 100%. Ale jak się nie dopomina to nosa nie wściubiam.
OdpowiedzUsuńJa też jestem przeciwniczką uzależniania dziecka od siebie, ograniczania go i przytłaczania. Ale tak jakoś przykro...
UsuńNo właśnie to mnie zastanawia, że mnie przykro nie jest ;)
UsuńPiękny post :)
OdpowiedzUsuńJa nie zastanawiam się nad tym wszystkim... Boję się chyba tego dorastania :) Chociaż pewnie będzie fajnie patrzeć, jak Kornelia większa i większa... Mój mąż natomiast już rozmyśla, czy przyszłych niedoszłych mężów córki truć czy zestrzeliwać z dubeltówki ;)
Mój Mąż cały czas powtarza, że gdyby miał córę, to kiedyś z chęcią przycisnąłby do ściany przyszłego zięcia ;)
UsuńPiękna jest ta reklama! Pamiętam jak mnie denerwowało kiedy inni mówili, że widać po dzieciach jak lata lecą, a teraz sama to widzę! My wciąż piękni i młodzi, a dzieci coraz starsze! Czary! :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Ja też nie czuję na sobie upływającego czasu - przynajmniej jeśli chodzi o samopoczucie, bo z wyglądem to gorzej ;)
UsuńWidzę, że Mama Szymka z tych łatwo wzruszających się... ;)
OdpowiedzUsuńOglądałam już kilka razy tą reklamę, ale do tej pory nie widziałam w niej siebie i Zośki. ;) Może po prostu jeszcze nie myślę o dość odległej przyszłości? Albo - co bardziej prawdopodobne - oddalam od siebie wizję dorastania córeczki! ;)
O tak - często wzruszająca się to moje drugie imię! :)
UsuńMoże mamy synków tylko tak mają??? ;)
Pięknie to napisałaś. Też mam synka, a reklamę widzę pierwszy raz u Ciebie... naprawdę robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńtak ta reklama sprowadza mnie na ziemię... i mimo że wiem, że mój mały chłopczyk wyfrunie z gniazdka, to chciałoby się ten czas jakoś zatrzymać, czarów nie znam, mam tylko nadzieję, że będzie funkcjonował i otaczał się wartościowymi ludźmi:)
OdpowiedzUsuńOj chciałoby się! :)
Usuń