Kocham naszego Syna.
Nie oczekuję od losu więcej.
Nie powiem, chciałbym mieć coś jeszcze; coś, o czym marzę. Pewnie jak każdy. Ale dobrze jest, jak jest.
Mam obok siebie osoby, którym codziennie mówię, a przynajmniej staram się mówić, "KOCHAM CIĘ".
Sama jestem kochana...
To przecież takie ważne!
Najważniejsze!
Dlatego coraz częściej zastanawiam się, dlaczego tak wielu osobom trudno powiedzieć te słowa żonie, mężowi, dziecku...
Dlaczego odczuwają wstyd albo obojętność...
Dlaczego uważają, że nie trzeba, bo on/ona i tak wie...
Dlaczego łatwiej im narzekać, wytykać wady, mieć pretensje, gniewać się...
Dlaczego łatwiej im narzekać, wytykać wady, mieć pretensje, gniewać się...
Przecież to takie łatwe i naturalne mówić "Kocham Cię".
To nic nie kosztuje.
Nie boli.
W niczym nie ujmuje.
Nie zajmuje dużo czasu.
Daje natomiast wiele. Bardzo wiele:
- pewność siebie,
- poczucie własnej wartości,
- spokój wewnętrzny,
- stabilność emocjonalną,
- ufność,
- niezależność...
- pewność siebie,
- poczucie własnej wartości,
- spokój wewnętrzny,
- stabilność emocjonalną,
- ufność,
- niezależność...
W dzieciństwie i nastoletnim wieku bardzo mi tego "kocham Cię" brakowało.
Postanowiłam, że moja rodzina będzie się kochać otwarcie - głośno i wyraźnie, każdego dnia.
Że nasze Dziecko nie będzie się wstydziło okazywać uczucia innym.
Głęboko wierzę w to, że jeśli będziemy mówili do naszego Synka językiem miłości, to i On się go nauczy.
Dlatego przytulamy, całujemy, głaszczemy, uśmiechamy się, mówimy, że kochamy jak "tryliardów dziewięć"*...
Jestem przekonana, że w przyszłości to zaprocentuje.
*Określenie zaczerpnięte ze starego odcinka programu: "Duże dzieci". Jeden z przedszkolaków stwierdził, że potrafi liczyć do nieskończoności. Zapytany "A ile to jest?" odpowiedział: "Tryliardów dziewięć" :) Po dziś dzień używamy tego określenia, aby wyrazić, że czegoś jest baaardzo dużo albo że odczuwamy baaardzo mocno.
:)
OdpowiedzUsuńpowtarzam mojemu ukochanemu i Ani codziennie :-)A oni mnie. Córcia na razie niewerbalnie :-)
Zgadzam się :)
OdpowiedzUsuńJa byłam wychowywana tak, że rodzice mówili mi słowa Kocham Cię bardzo często i teraz sama nie mam z tyn problemu :)
A Maksiowi powtarzam to parę razy dziennie :)
Święta prawda!
OdpowiedzUsuńMy też codziennie sobie mówimy Kocham Cię, żadne z nas nie ma z tym problemu. Tyle radości nam to sprawia :)
Mi też brakowało tego kocham, więc teraz mówię codziennie po pięćset razy! I mężowi i synkowi :)
OdpowiedzUsuńTak to już chyba jest, że jeśli czegoś nam brakowało, to staramy się to dać innym w nadmiarze :)
UsuńFajny, ciepły, trochę nostalgiczny wpis... :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei z tych (mój mąż zresztą też), co 'kocham' codziennie nie mówią. To słowo zostawiamy na szczególne okazję, brzmią dla nas bardzo wyjątkowo, znaczą bardzo dużo. Na co dzień miłość okazujemy sobie gestem, zachowaniem... Nie chcemy, by 'kocham Cię' brzmiało zbyt swojsko, potocznie, tak jak inne słowa, które codziennie, często nieświadomie wypowiadamy.
Nasze "kocham" jest świadome na tryliardów dziewięć! Codziennie! :)
UsuńTe najbardziej oczywiste prawdy są najczęściej przez nas zapomniane - trzeba więc o tym mówić jak najczęściej!
OdpowiedzUsuńO tak!!!
UsuńPiękny post, zgadzam się z Tobą w 100%. To chyba najważniejsze i najpiękniejsze co rodzic może dać swojemu dziecku, po prostu miłość;)). Pozdrawiamy i zapraszamy do siebie.
OdpowiedzUsuńw kwestii miłości wielu wyznaje zasadę, że liczą się gesty a nie słowa - a to tak nie do końca..
OdpowiedzUsuńTryliardów dziewięć, to jak u nas w domu, Owsiakowe do końca świata i o jeden dzień dłużej :) Mąż się zawsze śmieje, że jego miłość do mnie wożą wszystkie autobusy, pakują do samolotów i statków powietrznych i w kosmos wysyłają. Tak się licytujemy nawzajem :) A teraz jeszcze doszła miłość rodzicielska, zupełnie inna od tej nam znanej na codzień, która spłynęła na nas niepostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńTak, jak i Ty chciałabym wychować Mateuszka na wrażliwego człowieka, pełnego empatii i czułego serca :)
pięknie to Tycia napisałaś :)
Usuńmy mówimy: kocham Cię na tysiąc pięćset sto dziewięćset :)
OdpowiedzUsuńBardzo duzo osob nie potrafi swoich uczuc pokazywac.
OdpowiedzUsuńw moim domu rodzinnym nie mówiło się"kocham". Ja jestem inna- mówię to często mężowi, a Synkowi to w ogóle kilka razy dziennie. Okazuję czułość i miłość.
OdpowiedzUsuńnie zawsze z domu takie rzeczy się wynosi. Moi rodzice byli dobrymi rodzicami, choć nieco na dystans, nie mówili kocham, nie było dużo przytulania. A ja uwielbiam się przytulać i przytulać moje dziecko.
Masz rację, mówienie kocham-daje tyle dobrego... a nic nie kosztuje...
Pięknie napisane!
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie słyszałam to miliony razy i te miliony wysyłam teraz do Leona:)
OdpowiedzUsuńpiękny post i zgadzam się z Tobą całkowicie !!!
OdpowiedzUsuńA ja pytam często synka "Czy mówiłam Ci już dzisiaj, że Cię kocham?" ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
UsuńBardzo szybko dzieci odwzajemnia te uczucia. Ja również nie wyniosłam tego z domu ale moim powtarzam to codziennie.. Nadia 3 latka i sama od siebie potrafi przyjść przytulic powiedzieć ze bardzo mnie kocha i dać buziaka! A ja za każdym razem zalewam sie w takiej sytuacji łzami. ... łzami szczęścia!
OdpowiedzUsuńA to ostatnio hitem jest tekst: jesteś kochana ;)