Wczoraj byliśmy w Krakowie.
4h jazdy do, 5h pobytu w i 5,5h z powrotem.
No naprawdę szaleństwo!
Ale takie pozytywne :)
O 10:02 szczęśliwie zajechaliśmy pod miejsce, gdzie właśnie tego dnia (i o tej godzinie!) rozpoczynały się 3. Targi Książki dla Dzieci.
Zewsząd nadciągały tłumy maluchów ze swoimi opiekunami.
Nie weszliśmy od razu do środka, bo czekaliśmy na dwie ważne osoby, które miały nam towarzyszyć w tej książkowej wyprawie - Żanetę z Tere fere kuku i jej synka Mateusza.
To niesamowite uczucie widzieć kogoś po raz pierwszy "na żywo", znając go wcześniej tylko ze zdjęć i krótkich notek. Nie powiem - mały stresik był :) Całą drogę zastanawiałam się, czy będziemy miały o czym rozmawiać, czy znajdziemy wspólny język. Jak się okazało, nie było czym się martwić. Żaneta to przesympatyczna osóbka, a tematów do rozmów nie zabrakło ani przez chwilę :)
Na targach, mimo tak wczesnej pory, tłok niesamowity. Dzieci - małe i duże - biegały wszędzie. Organizatorzy imprezy zadbali o to, aby maluchom nie zabrakło atrakcji. Z myślą o nich zaplanowano liczne warsztaty, np.:
- I Ty możesz grać w szachy! Warsztaty szachowe. Dla dzieci od 4 do 100 lat.
- Bajkowe warsztaty nadruków na koszulki.
- Stoi na stacji lokomotywa? Literacka lokomotywa Tuwima! Podziel się swoją twórczością i spraw, by napędzana wierszami mogła ruszyć w dalszą podróż.
- Napisz wiersze, zostań wieszczem.
- Warsztaty matematyczno-artystyczne.
- Pozdrowienia z Afryki. Wielkoformatowa kartka. Warsztaty plastyczne.
- Gra w sztukę, czyli poznajemy tajniki kolorów i barw, gramy w grę planszową, w trakcie której tworzymy dzieło sztuki.
- Ekologiczne miasteczko, baza kosmiczna i królewski zamek, czyli konstruowanie i kolorowanie tekturowych budowli.
- Warsztaty języka francuskiego.
- Warsztaty drukarskie.
- Polska jak malowana, czyli malowanie mapy Polski.
- Przestrzeń twórczych eksperymentów, czyli warsztaty przyrodnicze.
- Warsztaty origami, kirigami oraz tworzenie zakładek do książek.
- Warsztaty wspinaczkowe.
- Ekspedycja w głąb książki, czyli warsztaty, podczas których dzieci poznają bohaterów wierszy Juliana Tuwima i Jana Brzechwy.
- Przyłóż łapki do zakładki, czyli warsztaty ozdabiania książkowych zakładek.
Chłopcom troszkę się nudziło, ale dali radę!
Wszędzie otaczały nas oryginalne rzeczy typu handmade.
Oczywiście najważniejsze na targach są książki, a tych było wokół nas mnóstwo!
Zajrzałyśmy z Żanetą wszędzie, gdzie dało podjechać się wózkiem, ale upatrzyłyśmy sobie szczególnie cztery wydawnictwa: moje dwa ukochane - Mamanię i Hokus-Pokus, a także Tatarak i Dwie siostry.
Oczywiście nie odeszłyśmy od ich stoisk z pustymi rękoma :)
Na pierwszy ogień poszła "Księga dźwięków".
Wybór zaakceptowany :)
Książeczka - oprócz typowych odgłosów zwierząt - zawiera zaskakujące informacje :)
Mateuszek też dostał swój egzemplarz :)
U przemiłej i bardzo kompetentnej pani z Mamanii zakupiłam "Rodzicielstwo przez zabawę". Mam nadzieję, że tak jak poprzednie pozycje tego wydawnictwa, taki i ta książka pomoże mi jeszcze piękniej doświadczać macierzyństwa.
Na koniec dotarłyśmy z Żanetą do Tataraku i Hokusa-Pokusa. Panie z obu wydawnictw przesympatyczne! Dowcipne i bardzo wesołe (pozdrawiam serdecznie!).
Pani Marta - szefowa Wydawnictwa Hokus-Pokus
Moja ukochana książeczka "A ja czekam..."
Polecam też "Sztukę latania".
I roześmiane panie z Wydawnictwa Tatarak:
Nawet gąsienica z popularnej książeczki
"Bardzo głodna gąsienica" zawitała na targach :)
"Bardzo głodna gąsienica" zawitała na targach :)
Mateusz stał się szczęśliwym posiadaczem
jej książkowej wersji.
jej książkowej wersji.
A oto moja zdobycz:
Na targach udało mi się też zakupić "Nowe fikołki Pana Pierdziołki" - drugą część rymowanek i śpiewanek, o których już kiedyś pisałam.
Dodam tylko, że każdą książkę można było kupić o kilka złotych taniej (o ok. 10-20%) niż kosztowała ona w rzeczywistości. Zaoszczędziłyśmy zatem sporo :)
Jeśli jesteście z okolic Krakowa (do kilkugodzinnej podróży nie namawiam :)), to serdecznie zachęcam do odwiedzenia targów - trwają tylko do jutra. Więcej informacji można znaleźć TUTAJ.
W tzw. międzyczasie chłopcy nam usnęli (niemal równocześnie!), więc miałyśmy z Żanetą czas na babskie pogaduchy. Rozmawiając z nią, czułam, jakbyśmy były dobrymi kupelami znającymi się od podstawówki :) Niesamowite odczucie!
Tutaj jeszcze nie śpią, ale niewiele już brakuje... ;)
Szymek "odpływa", a Mati jakiś taki znudzony :)
Po książkowych szaleństwach przyszedł czas na odpoczynek. W przytulnej kawiarni, przy pysznym deserze można było porozmawiać na spokojnie. Chłopcy mieli okazję poznać się z bliska. Mateusza zafascynowały skarpetki Szymka ;)
Aja, aja!
Kolejny raz okazało się,
że darcie serwetki to najlepsza zabawa! :)
że darcie serwetki to najlepsza zabawa! :)
Spotkanie z Żanetą, chociaż trwało ponad 4h!, minęło w mgnieniu oka. Tak to już jest, kiedy spędza się czas w wyśmienitym towarzystwie! Ani się nie obejrzeliśmy, a na zegarze wybiła 15.00. Przyszła pora na powrót do domu.
W samochodzie Szymkowi troszkę się nudziło, więc trzeba było wymyślać mu nietypowe zabawy:
A kuku!
Do domu wróciliśmy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni (a na pewno ja!). Nie zobaczyliśmy smoka, nie byliśmy na Wawelu i Starym Rynku (bo zwyczajnie zabrakło nam na to czasu), a mimo to dzień należał do bardzo udanych. Czasami poznanie kogoś nowego jest dużo cenniejsze od zwiedzania (po raz wtóry).
Cieszę się, że mogłam spotkać Żanetę "na żywo". To naprawdę zupełnie inna sprawa niż kontakt wirtualny. No i Szymek ma kolegę - niemalże rówieśnika, w dodatku w weeelkim mieście :)
Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogły znowu się spotkać (a szansa na to jest duża!).
Dziękuję, Żanetko, za to, że miałaś czas i ochotę spotkać się z nami! Do rychłego! :)
Cieszę się, że mogłam spotkać Żanetę "na żywo". To naprawdę zupełnie inna sprawa niż kontakt wirtualny. No i Szymek ma kolegę - niemalże rówieśnika, w dodatku w weeelkim mieście :)
Mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogły znowu się spotkać (a szansa na to jest duża!).
Dziękuję, Żanetko, za to, że miałaś czas i ochotę spotkać się z nami! Do rychłego! :)
Bardzo fajne są taie spotkania ,, na żywo" :) Tylko pozazdrościć !
OdpowiedzUsuńSuper ale Wam zazdroszczę, a fikolki pana pierdziolki tez są juz w naszej bibliotece i polecam książeczkę pt. Bromba i inni, rewelacja sciskamy mocno Maja B.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam - muszę znaleźć!
Usuń:*
Myślałam, że w Krakowie spędzicie cały weekend! A tu tylko piątek. Więc tym bardziej zgadzam się, że pomysł równie fajny, co szalony ;D
OdpowiedzUsuńGrunt, że z wizyty na Targach zadowoleni i ze spotkania z Żanetą i Mateuszem także!
Oj tak - szalony! :)
UsuńSzalony wypad, ale widze ze udany.
OdpowiedzUsuńSpotkania na żywo są super. Sama poznałam na forum dziewczynę z którą teraz uwielbiam spędzac czas :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wypad! No i zdobycze książkowe pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńCzytałam u Żanetki, ze było super.
OdpowiedzUsuńA może Mama dołączy do konkursu http://9-miesiecy.blogspot.com/2013/06/konkurs-miosc-od-pierwszej-yzeczki.html
Pozazdrościłam Wam :) Super, że jesteście zadowoleni z wypadu!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że miałam kupić księgę dźwięków :D
Zawsze do usług! :)
UsuńŚwietnie to opisałaś! :)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję Aniu :*
:*
UsuńAle super spontaniczny wypad :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że posiadacie jedna pozycję z roczkowej zuzowej listy prezentów :) Fajna księga co nie :)
Muszę nabyć pierdzioszkowe rymowanki dwa koniecznie ;)
wow,jestem pod wrażeniem-i spontanu i mnóstwa atrakcji na targach.Ja niestety utknęłam w domu z noworodkiem...ale na szczęscie rośnie ;))
OdpowiedzUsuń