Rzadko mi się zdarza, żebym opuściła chociaż jeden dzień blogowania, ale wczoraj po prostu musiałam.
Czułam potrzebę odreagowania po poniedziałkowych - blogowych właśnie - wydarzeniach.
Co się stało w poniedziałek?
Niektóre z Was - te, które śledzą konto bloga na fb - wiedzą już, że dwa dni temu mój blog tak po prostu zniknął.
Ok. 22.30, chcąc odpisać na komentarze, weszłam na bloga i ujrzałam napis "Blog został usunięty".
Serce mi stanęło! W jednym momencie oblał mnie zimny pot.
Ale jak to?
Co się stało?!
Przecież ja niczego nie usuwałam! Nawet nie nacisnęłam czegoś przypadkiem, żeby mogło się tak stać!
Rany Julek!!!
Spróbowałam jeszcze raz i jeszcze... Chyba z dziesięć razy klikałam. I nic. Ciągle ten sam komunikat. W wyszukiwarce natomiast informacja: "Blog o danej nazwie nie istnieje".
Panika!!!
Na szczęście przypomniało mi się, że na jednym z forów na fb któraś z dziewczyn pisała o podobnej sytuacji. Szybko zatem na forum i błagalna prośba do innych blogerek o pomoc. Niemal natychmiast dostałam namiary na Karlitę, która swoim przygodom z "usunięciem" bloga również poświęciła osobny wpis.
Postępowałam według jej wskazówek, ale bloga nadal ani widu, ani słychu...
Dopiero po konsultacji mailowej z Karoliną i poszperaniu na bloggerze jedno kliknięcie i... JEST!
Wyświetlił się!
Nawet nie macie pojęcia, co poczułam.
Emocje były tak ogromne, że cała się trzęsłam.
Kiedy w końcu napięcie puściło, po prostu się poryczałam. Nie tyle dlatego, że cała moja praca poszłaby na marne, ale dlatego, że przestałyby istnieć wszystkie zapiski dotyczące Szymka - daty, wydarzenia, przeżycia... Tego byłoby mi najbardziej żal.
Nie życzę takich emocji żadnej blogerce. Nie życzę ich nikomu!
Teraz doszłam już do siebie.
A pierwsze, co zrobię po publikacji tego posta, to utworzę kopię zapasową bloga.
Innym radzę też to zrobić! :) (wskazówki jak - TUTAJ)
Innym radzę też to zrobić! :) (wskazówki jak - TUTAJ)
Właśnie po Twojej sytuacji od razu kopię utworzyłam, bo żal by było wszystko utracić. Na szczęście się naprawiło. Swoją drogą, ciekawe dlaczego tak się podziało.
OdpowiedzUsuńTeż to kiedyś miałam i omal nie padłam ;) Teraz kopie robię obowiązkowo. Pozdrawiam
UsuńFfffff - wtedy, jak o tym pisałaś na Fb i mnie stanęło serce w gardle. Kopie bloga już po akcji Karlity utworzyłam. Nie ma to tamto - o własny dorobek trzeba dbać.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńNie mam pojęcia, co było przyczyną - jedni mówią, że włam, inni, że to blogger szwankuje. Tak czy inaczej to poważna sprawa!
OdpowiedzUsuńSa to niestety włamania. Trudno jest sie przed nimi uszczec, da sie zlamac naprawde kazde haslo/zabezpieczenia. Jaki jest cel takiego dzialania? Przedewszystkim informacje oraz dane kontaktowe przede wszystkim emaile. W celu sprzedazy firma lub zapuszczenia spamu wirusowego.
UsuńDobrze ze wszystko sie dobrze skończyło, ważne ze w sferze blogowej zawsze ktos pomorze/wesprze ;)
Marta M.
To była masakra, byłam na bieżąco! Wyobrażam sobie co musiałaś czuć! Dobrze, że wszystko okej!!!
OdpowiedzUsuń:) dzięki za wsparcie!
UsuńMnie ostatnio jakims cudem ktos zmienil, albo cos zmienilo czcionke na blogu...omal zawalu nie dostalam, zwlaszcza, ze nie mialam jak sie tym zajac bo mam problemy z lacznoscia.....na szczescie na razie jest ok.... Kopie utworze jak bede miala normalny internet....dobrze ze informujesz:)
OdpowiedzUsuńPo tej przygodzie muszę pamiętać o zaimportowaniu bloga..
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że sama się zestresowałam, jak to zobaczyłam, więc wolę nie myśleć co Ty przeżyłaś!
OdpowiedzUsuńMnie blogger też ostatnio ulubione blogi na jakiś czas zlikwidował...