Jestem nudna, nijaka, zawistna, zazdrosna, złośliwa, chamska i posiadam
co najmniej jedno dziecko, dlatego też idealnie pasuję do profilu przeciętnej
blogerki parentingowej.
Podobno jestem też tą, która - zamiast być postępowa - stoi w miejscu.
Propaguję tylko szczęście.
Piszę o tym, o czym można przeczytać na wielu innych blogach.
Moje dziecko jest produktem, które tu sprzedaję.
Publikując jego kolejną fotkę, nie przekazuję żadnych emocji.
Nie szokuję.
Nie wzbudzam skrajnych emocji.
Nie wywołuję dyskusji
A tak personalnie już, to:
Mam głupią nazwę bloga.
Robię beznadziejne zdjęcia, bo nudne, standardowe, takie no rodzinne. Jak do albumu dla babci. Mama, tatuś, dziecko, wózek. Nuda.
Mam bałagan na blogu, wszystko jest porozrzucane, nierówne, kolorowe.
...
Nie szokuję.
Nie wzbudzam skrajnych emocji.
Nie wywołuję dyskusji
A tak personalnie już, to:
Mam głupią nazwę bloga.
Robię beznadziejne zdjęcia, bo nudne, standardowe, takie no rodzinne. Jak do albumu dla babci. Mama, tatuś, dziecko, wózek. Nuda.
Mam bałagan na blogu, wszystko jest porozrzucane, nierówne, kolorowe.
...
Przecież Pan K. może wszystko.
W końcu jest blogerem. Popularnym.
W końcu jest blogerem. Popularnym.
On się zna.
Jego czytają.
On pisze książki na ten temat!
On może oceniać i kształtować blogosferę.
Jemu wolno...
Wolno mu np. wymieniać w swoich tekstach blogi z nazwy, po czym wyiksować nazwy tych, które padają w komentarzach. Wolno mu też zmieniać treść komentarzy, które dostaje, sądząc, że to zabawne...
Wolno mu pisać o innych blogerach, "podkręcając" im tym samym popularność i oglądalność.
Mało mnie to obchodzi.
Zastanawiam się jednak, jak to z tymi blogami jest.
Czytając to, o czym pisze Pan K., mam wrażenie, że moja definicja blogowania kłóci się z jego wizją.
Od początku założyłam - według niektórych pewnie błędnie - że piszę bloga "ku pamięci". Ot, taka ze mnie sentymentalna idealistka.
Zapewne 99% blogujących mam zamieściło właśnie taki wpis jako pierwszy.
Ja również.
Będąc właścicielką swojego bloga, mam prawo decydować o tym, co i kiedy publikuję. Mogę pisać o wszystkim i nie musi to interesować innych.
Mój wybór.
Nie czuję się przez tekst Pana K. dotknięta. Nie mam żalu. Pan K. nawet nie miał pojęcia o moim istnieniu, więc z pewnością nie pisał o mnie wprost.
On może oceniać i kształtować blogosferę.
Jemu wolno...
Wolno mu np. wymieniać w swoich tekstach blogi z nazwy, po czym wyiksować nazwy tych, które padają w komentarzach. Wolno mu też zmieniać treść komentarzy, które dostaje, sądząc, że to zabawne...
Wolno mu pisać o innych blogerach, "podkręcając" im tym samym popularność i oglądalność.
Mało mnie to obchodzi.
Zastanawiam się jednak, jak to z tymi blogami jest.
Czytając to, o czym pisze Pan K., mam wrażenie, że moja definicja blogowania kłóci się z jego wizją.
Od początku założyłam - według niektórych pewnie błędnie - że piszę bloga "ku pamięci". Ot, taka ze mnie sentymentalna idealistka.
Zapewne 99% blogujących mam zamieściło właśnie taki wpis jako pierwszy.
Ja również.
Będąc właścicielką swojego bloga, mam prawo decydować o tym, co i kiedy publikuję. Mogę pisać o wszystkim i nie musi to interesować innych.
Mój wybór.
Nie czuję się przez tekst Pana K. dotknięta. Nie mam żalu. Pan K. nawet nie miał pojęcia o moim istnieniu, więc z pewnością nie pisał o mnie wprost.
Co więcej - rozumiem i akceptuję, że to tekst o tych blogerach, którym kariera się marzy. Którzy kokosy zarabiać chcą. Którzy majątek na blogu zbić pragną. Którzy stawiają na ilość, a nie jakość.
Pewnie im takie wskazówki się przydadzą.
Ja na blogu nie zarabiałam, nie zarabiam i wiem, że zarabiać nie będę. Nie żyję z gratisów i barterów, ale też nie widzę w nich niczego złego. Jeśli ktoś ma na nie ochotę - droga wolna.
Poza tym - ja już teraz wiem, że prawdopodobnie za kilka miesięcy będzie mnie tutaj dużo mniej. Wrócę do pracy - która jest bardzo absorbująca - i nie wiem, czy znajdę w ogóle czas na jakiekolwiek pisanie. Mam nadzieję, że tak.
Czuję natomiast dużą niesprawiedliwość płynącą z tekstu Pana K. Niesprawiedliwość w stosunku do wszystkich mam-blogerek (mam na myśli też siebie), które kariery w blogosferze nie robią i już nie zrobią. Którym na karierze nie zależy. Które piszą z potrzeby serca, z miłości do dziecka, do rodziny.
Nie jest w porządku komentowanie zwykłych blogów rodzinnych epitetami "nudny" czy "nijaki", bo ktoś za tym blogiem stoi. Czyjeś życie - ważne i wartościowe. Można tylko stwierdzić, że te blogi mnie nie interesują. Wtedy nie czytam, nie zaglądam i już. Sprawa załatwiona. Po co od razu tak oceniać? Nie każdy może stać się popularny. Nie każdy tego chce. Nie każdy się nadaje.
Nie jestem wyjątkowa (dla innych), ale moje prywatne życie, którego skrawki tutaj opisuję, owszem, są - dla mnie, dla mojej najbliższej rodziny, znajomych. I to nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji! Nikogo nie nakłaniam, nie przekonuję do zaglądania tutaj, a mimo to licznik powolutku się kręci, komentarzy przybywa.
Dlatego nadal będę razić w oczy nudą.
Nadal będę pisać o szczęściu, jakie daje mi bycie Mamą, bo taka szczęśliwa to chyba nigdy w życiu nie byłam.
Mój blog - o dziwacznej i mało chwytliwej nazwie - nadal będzie zapiskiem naszego codziennego rodzinnego życia, bo takie było moje założenie.
Nadal będę zamieszczać sporo naszych zdjęć (chociaż są tacy, którzy uważają, że to niewłaściwe), bo zakochana jestem w Synku po uszy. Pewnie z biegiem czasu będzie ich coraz mniej, bo szanuję to, że nasze Dziecko dorasta i już teraz wiem, że niedługo będzie potrzebowało większej prywatności.
Nadal nie będę szokować, zaskakiwać. To nie w moim stylu.
I nadal będę nieudolną blogerką, która nie potrafi wyciągnąć kasy ze swojego bloga.
Dalej będę pisać.
I Pan K. będzie pisać. O nas. O innych. A ci inni będą do niego zaglądać, komentować. Machina nie przestanie pracować, a o to właśnie chodzi - o oglądalność przecież! Czyż nie?
:p
PS. Nie oczekuję wielkiej dyskusji i licznych komentarzy. Po prostu chciałam się wypowiedzieć. Każda opinia na ten temat będzie właściwa, bo każdy ma prawo do swojego zdania.
Pewnie im takie wskazówki się przydadzą.
Ja na blogu nie zarabiałam, nie zarabiam i wiem, że zarabiać nie będę. Nie żyję z gratisów i barterów, ale też nie widzę w nich niczego złego. Jeśli ktoś ma na nie ochotę - droga wolna.
Poza tym - ja już teraz wiem, że prawdopodobnie za kilka miesięcy będzie mnie tutaj dużo mniej. Wrócę do pracy - która jest bardzo absorbująca - i nie wiem, czy znajdę w ogóle czas na jakiekolwiek pisanie. Mam nadzieję, że tak.
Czuję natomiast dużą niesprawiedliwość płynącą z tekstu Pana K. Niesprawiedliwość w stosunku do wszystkich mam-blogerek (mam na myśli też siebie), które kariery w blogosferze nie robią i już nie zrobią. Którym na karierze nie zależy. Które piszą z potrzeby serca, z miłości do dziecka, do rodziny.
Nie jest w porządku komentowanie zwykłych blogów rodzinnych epitetami "nudny" czy "nijaki", bo ktoś za tym blogiem stoi. Czyjeś życie - ważne i wartościowe. Można tylko stwierdzić, że te blogi mnie nie interesują. Wtedy nie czytam, nie zaglądam i już. Sprawa załatwiona. Po co od razu tak oceniać? Nie każdy może stać się popularny. Nie każdy tego chce. Nie każdy się nadaje.
Nie jestem wyjątkowa (dla innych), ale moje prywatne życie, którego skrawki tutaj opisuję, owszem, są - dla mnie, dla mojej najbliższej rodziny, znajomych. I to nie jest towarzystwo wzajemnej adoracji! Nikogo nie nakłaniam, nie przekonuję do zaglądania tutaj, a mimo to licznik powolutku się kręci, komentarzy przybywa.
Dlatego nadal będę razić w oczy nudą.
Nadal będę pisać o szczęściu, jakie daje mi bycie Mamą, bo taka szczęśliwa to chyba nigdy w życiu nie byłam.
Mój blog - o dziwacznej i mało chwytliwej nazwie - nadal będzie zapiskiem naszego codziennego rodzinnego życia, bo takie było moje założenie.
Nadal będę zamieszczać sporo naszych zdjęć (chociaż są tacy, którzy uważają, że to niewłaściwe), bo zakochana jestem w Synku po uszy. Pewnie z biegiem czasu będzie ich coraz mniej, bo szanuję to, że nasze Dziecko dorasta i już teraz wiem, że niedługo będzie potrzebowało większej prywatności.
Nadal nie będę szokować, zaskakiwać. To nie w moim stylu.
I nadal będę nieudolną blogerką, która nie potrafi wyciągnąć kasy ze swojego bloga.
Dalej będę pisać.
I Pan K. będzie pisać. O nas. O innych. A ci inni będą do niego zaglądać, komentować. Machina nie przestanie pracować, a o to właśnie chodzi - o oglądalność przecież! Czyż nie?
:p
PS. Nie oczekuję wielkiej dyskusji i licznych komentarzy. Po prostu chciałam się wypowiedzieć. Każda opinia na ten temat będzie właściwa, bo każdy ma prawo do swojego zdania.
Ja też mam niedobrą nazwę bloga i niedobry dobór czcionek, cóż ;) Kariery nie zbiję albo zbiję wolniej :D
OdpowiedzUsuńniech wieje przyjemny wiatr nudy, niech zdjęcia opływają kiczem i nijakością, niech wypełza wszędobylskie szczęście, bo takie blogi lubimy, chcemy, takie jesteśmy, przecież amatorki, przecież nikogo nie krzywdzimy, nie bijemy pijany, nie sączymy jadu, podzielimy się dniem codziennym, przepisami.
OdpowiedzUsuńDobrze że tak jest a jak się komuś nie podoba niech czyta co tam chce no nie?
No tak! :)
UsuńNawet trudno mi sobie wyobrazić, jak można coś takiego komuś napisać i wysłać! Jak coś się komuś nie podoba, nich nie czyta, i tyle!
OdpowiedzUsuńAniu, pisz i wstawiaj fotki tak, jak cały czas to robisz! Ja (zresztą nie tylko ja!) uwielbiam Was czytać i oglądać. Jesteście dla mnie inspiracją! :)
:)
Usuń:*
Jestem zachwycona Twoim wpisem :D nie opuszczę was do ostatniego wpisu. Ja też zaczelam pisac z potrzeby serca. nie wiem czy ktos to bedzie czytal oprocz kilku moich przyjaciol i rodziny. Ale dobrze mi z tym! i sprawia mi to dzika przyjemnosc!!! I tobie tez zycze wytrwalosci i nawet jesli wrocisz do pracy pisz czasem!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPostaram się!
UsuńA ja lubię Was czytać mimo, że nie podobają mi się angielskie nazwy polskich blogów. Lubię Twój blog właśnie dlatego, że nie szokujesz i wstawiasz dużo zdjęć synka.
OdpowiedzUsuńAż jestem ciekawa, co ten pan napisałby o moim blogu, gdyby zechciał zniżyć się do przeczytania bloga tak mało popularnego.Przeczytałabym też jego zapiski i sama sobie oceniła, czy naprawdę są takie wartościowe, jak on sądzi:)
A Ty pisz jak piszesz, bo lektura Twoich postów w porannym "przeglądzie prasowym" jest dla mnie miłym początkiem dnia:)
Pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa.
UsuńNajważniejsze przecież pisać od serca i z serca to co płynie... A nie tak jak nakazuje ktoś. Życie każdej mamy jest wyjątkowe. A czy nudne ? Z pewnością nie można tego oceniać po przeczytaniu kilku wpisów.
OdpowiedzUsuńSłusznie, że postanowiłaś wyrazić swoje zdanie.
Rób co robisz, bo fajnie wychodzi :) Pozdrawiam
Aniu pisz i pisz. Ja na pewno będę tu zaglądać i ślad po sobie pozostawiać.
OdpowiedzUsuńI ja po lekturze wpisu K miałam podobne odczucia, ale wiesz.. godzinę później pomyślałam sobie "w dupie to mam". Ja w odróżnieniu od niego mam swoją szczęśliwą, nudną rodzinę. I piszę o niej, nie muszę szukać kontrowersyjnych tematów przyciągających czytelników. A przecież na ich brak nie narzekam. Podobnie jak i u Ciebie z każdym dniem ich przybywa. Niektórych z nich, tak jak Ciebie poznaję w rzeczywistości, zawieram przyjaźnie. I to jest piękne. Nie zera na koncie, które przynosi komercyjny blog. Nie latanie po świecie.
I choć sposób na życie to całkiem fajny, ale dla singla, którym jest. Nie dla mnie jako matki. Bo mnie świat ciągnie, ale u boku mojej małej rodzinki. A nie innych gwiazd blogosfery :)
Amen, siostro! Rozumiemy się w tym temacie :)
Usuńo Żaneta jak zwykle trafnie podsumowała te wypociny 'Władcy blogosfery'
UsuńTakarycia pięknie to napisałaś !
UsuńPod postem również się podpisuję !
Ja tam pana K. nie czytam :) ale ostatni post właśnie zwabił mnie tytułem, na początku rozmyślałam a potem stwierdziłam "co mnie to obchodzi, co mnie obchodzi opinia singla karierowicza" , nie był, nie jest, i nie będzie dla mnie autorytetem, średnio lubię wyszczekaną kontrowersję :)
Tycia - piona!
UsuńAnia - piona!
Amen!
A ja napiszę tylko tyle, że nie niektórzy myślą, że im słońce z dupy świeci...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Kominek wie co robi i robi to dobrze, w końcu to jego chleb powszedni. ALE to nie daje mu prawa do niszczenia innych. No chyba, że czuje się zagrożony bo jakaś "tania barterowa idiotka" wzięła w barterze butelkę od firmy X do testów...
A teraz dlaczego nie napisałam tego pod postem Kominka...Otóż nie lubię rzucac pereł przed wpieprze...
Podoba mi się jak ktoś tępi głupotę, ale nie mogę zaakceptować obrażania, tylko dlatego, że to co robi ktoś inny nie mieści się w wyimagowanych standardach...
Nie lubię blogów ociekających lukrem, sztucznością, tych których autorzy mają się za lepszych, ani takich które, są okraszone językiem wątłych lotów (za wyjątkiem paru, które mimo kwestii językowej inspirują czymś innym). Ale wychodzę z założenia "żyj i daj żyć innym". Jak widać nie wszyscy wyznają tą samą zasadę...
Ech...
UsuńGdyby ludzie żyli według tej zasady, byłoby dużo prościej...
E tam, sikaj na hejterów :D
OdpowiedzUsuńkominek jest popularny tylk odlatego, że wzbudza kontrowersje. raz na jakiś czas komuś pojedzie i ludzie się tym podniecają. nie warto.
OdpowiedzUsuńbardzo pozytywny wpis... a ja Ci powiem, że pana K. poznałam dopiero dzisiaj a Ciebie znam od dawna :)
OdpowiedzUsuńNo i kto tu jest górą? :D
pozdrawiam
:)
UsuńI ja pozdrawiam!
Tak jak piszesz to jaki się blog prowadzi zależy z jakim nastawieniem on powstawał. Czy jest on ku pamięci, czy w celach zarobkowych jako sposób na życie, czy też luźne przemyślenia na różne tematy. Każdy rodzaj bloga ma swoje miejsce, bo oczywiście różni są czytelnicy, niektórzy lubią poglądać zycie prywatne innych, inni szukają inspiracji, porady do zakupów, a inni lubią "high life" popularnych , kontrowersyjnych i poczytnych blogów.
OdpowiedzUsuńzawsze bedą tacy, co sie przyczepią. Mi się podoba Twój blog i chętnie zaglądam:)
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie, bo Ciebie nominowałam ;)
Dziękuję za nominację!
UsuńWedług mnie wpis Kominka dotyczył jednak czegoś innego. Odnosił się do blogów pod kątem zarabiania na nich. Celem tego wpisu nie było obrażanie mam, piszących blogi. Tak mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńJa o tym doskonale wiem!
UsuńAle wyraził też swoje zdanie o zwykłych, szarych blogach rodzinnych i ja o tym.
:)
To widzę, że nie tylko mnie post "guru" trochę wkurzył. Bo wrzuca nas wszystkie do jednego worka, a różne jesteśmy i różne wizje i cele blogowania mamy...
OdpowiedzUsuńOooorzeszku :D To ja to w ogóle z innego świata bo posty pisałam pod postacią edit i opublikowałam pewnego dnia wszystkie na raz, pana K nie znam, nie wiem nie słyszałam, blogi uwielbiam, Twój bardzo, też mam foty syna swego wszędze bo go wielbię i nic nie poradzę, a foty innych dzieci też uwielbiam oglądać bo dzieci są piękne i kochane! Mamy piszą o swoich przeżyciach, wiem, ze nie jestem sama, że inne mamy też mają ciężkie okresy i że to normalne. Niech pan k idzie w krzaczory! :)
OdpowiedzUsuńMoże to i lepiej, że nie znasz osobnika :)
Usuńpierwszy raz weszlam na Twojego bloga i post strasznie mi sie podoba.. taki szczery normalny!! haters gonna hate :)czasem sie mowi - nie wazne ze gadaja, wazne zeby gadali :P pozdrawiam i fajowy blog :)
OdpowiedzUsuńPanu K. i jego podobnym właśnie chodzi o to, aby gadali.
UsuńWitaj i zostań na dłużej :)
Skoro to ma być pani pamiętnik, to po co publicznie o tym się roztkliwiać? lepiej założyć w domu pamietniczek. Mi osobiście niedobrze jak z każdego bloga płynie masa miłości, pokazują ludzie jakie to macierzyństwo cudowne, ohh ahhh. "płakał całą noc, ohhhh jak ja to kocham"(przypadkowy cytat)...a jaka jest prawda? Grunt to pokazać prawdę życia z dziećmi, nie mówię o narzekaniu, ale nie bądźmy hipokrytami, bo obserwuję masę blogów mam i z każdego mogę wywnioskować jaka to pokazówka, niektórzy to i sami siebie oszukać próbują. A swoją drogą...pokazywanie publicznie zdjęć masy dzieciaczków nie uważam za dobrą rzecz..te zdjęcia każdy może wykorzystać..
OdpowiedzUsuńI po co to? Na co? Właśnie takich komentarzy nie lubię - brak czytania ze zrozumieniem i anonimowość.
UsuńTo JEST moja prawda.
Ten wpis na blogu Kominka był odzewem na post na ,,najpopularniejszym blogu parentingowym" ;) ja właśnie poprzez tamten blog trafiłam do Ciebie, z czego bardzo sie cieszę:) a to co mnie ujęło na Twoim blogu to NORMALNOŚĆ, bezpretensjonalność i poczucie że rozumiemy się w wielu kwestiach, zwłaszcza w kwestii zakochania sie w dziecku bez opamiętania ;) twój blog jest jak najbardziej na poziomie, sprawiającym, że chętnie tu zaglądam :) pozdrawiam i jak zawsze trzymam kciuki, stała czytelniczka, Dorota
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję. Przywracasz mi wiarę w siebie!
UsuńPozdrawiam!
Nigdy wszystkim nie dogodzimy... jednym podoba się to,innym podoba się co innego :)Więc jeśli chodzi o jakiekolwiek wypowiedzi i opinie, nie bierzmy tego do siebie, zachowajmy dystans i skupmy się na tym co dobre:) ściskam!
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOOOOO ANIA!!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie to po co pytałaś kominka o zdanie??? Naprawdę chciałaś zmienić się w komercyjnego gniota??? Czy z ciekawości co powie o Twoim blogu? Ja Ciebie lubię bardzo, uważam za wyjątkowo zdolną osobę, cudowną mamę i wspaniałą kobietę ale akurat tego nie łapię, po co się go zapytałaś?
Właśnie nie - nie chciałam i nadal nie chcę!!! Ani mi na tym nie zależy, ani się do tego nie nadaję!
UsuńPytałam - tak jak napisałam w komentarzu pod jego tekstem - z ciekawości i TYLKO z tego powodu. Chciałam sprawdzić, co też "znawca" powie :)
No i dowiedziałam się! ;)
Oj Ania :) Aż weszłam na konika poczytać dokładnie, o co kaman :) Przecież Twój blog ma się nam podobać, nie jemu, nie???
OdpowiedzUsuńI dlatego niczego nie zmieniam! :)
UsuńA ja Was uwielbiam! Normalna rodzina, mama ciesząca się każdą chwilą spędzoną z dzieckiem. Szymek zapewne daje czasem w kość, jak każdy Maluch. Ale gdyby ktoś opisywał na blogu jak to beznadziejnie jest być rodzicem, to też zostałby zlinczowany, taka jest prawda. Rola rodziców nie jest łatwa, ale i tak każdy uśmiech malucha wynagradza wszystkie nieprzespane noce. A Ty Aniu, pisz te swoje 'nudne' posty, ja i tak je będę czytać (a czytam regularnie, choć nie zawsze zostawiam komentarz). A poza tym, który blog ma kącik logopedyczny? Wolę poczytać takie rady, u Ciebie, bo znasz się na tym i patrzysz też z punktu widzenia mamy, niż szukać tekstów w necie. Więc oby więcej takiej nudy :)
OdpowiedzUsuńKtoś, kto pisze o tym, że na blogach rodzinnych propaguje się tylko szczęście, nie ma pojęcia, czym to szczęście jest :) Wiedzą to tylko matki. Szczęśliwe matki. Ja do takich należę :)
UsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa! Cieszę się, że tu jesteś i że dobrze się tu czujesz.
:*
Za bardzo nie rozumiem tych, którzy tak "głośno" krzyczą, że blogi rodzinne są lukrowane, nudne i nijakie...i jak na nie wchodzą to aż ich mdli.
OdpowiedzUsuńJa się pytam po co na nie wchodzą skoro są takie złe...no chyba, że mamy do czynienia z bulimikiem:P
Wpis Kominka dla mnie był skierowany przede wszystkim do tych co chcą zarabiać na blogu. Tak więc ja to olewam, pisze dla najbliższych, dla niewielkiej grupy moich czytelników, pisze bo sprawia mi to frajdę, a jak ktoś uważa, że jest to złe niech najzwyczajniej w świecie nie wchodzi na naszą stronę:P
Ps.Ty na pewno nie należysz do nudnych:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSpoko, ja mam bloga w d*p*e :) no gdy jednak jeden taki zechciał zajrzeć, a nie tylko zobaczyć ilość postów to by wiedział dlaczego w pewnym momencie bloga rzeczywiście w ..... miałam :P, no trudno nie odniosę "sukcesu", ale nadal mi z "rzadkim" blogowaniem dobrze.
OdpowiedzUsuńmasz całkowitą rację, ja tylko nie mogę zrozumieć dlaczego inne matki tak uwielbiają tego Kominka, np. Pani Makowa się strasznie podniecała (przepraszam za określenie:) tym tekstem? A co on może wiedzieć o posiadaniu własnej rodziny, o posiadaniu dziecka, o macierzyństwie i tym całym trudem z nim związanym...jeśli matka blogująca ma być chamska, bezczelna i kontrowersyjna w stylu "poleję zupą dziecko, będę miała dużo komentarzy" to ja się z takiego blogowania wypisuję, nie dziękuje - postoję:)
OdpowiedzUsuńAniu, osobiście bardzo lubię Twojego bloga, bo wyraża Was takimi, jakimi jesteście i nie jest pisany pod publiczkę lub w celach zarobkowych. Mam podobną motywację pisania swojego bloga i przypuszczam, że nawet Kominek niewiele by mi pomógł ;-)
OdpowiedzUsuńPodejmując temat dodajemy chwały panu K. Ja przeczytałam, odsiałam, skorzystałam. na zimno. On mnie nie zna, nawet gdyby znał, to co? Każda notka tylko dodaje popularności.
OdpowiedzUsuń