Po kilku miesiącach zumbowej posuchy (zajęcia zostały odwołane) ruszam dzisiaj znowu na "tańce". Mam tylko nadzieję, że zdołam wrócić o własnych siłach, bo forma poszła dawno w kąt. Obyś, Maju, nie musiała dźwigać mnie do domu na plecach ;)
Tak sobie obiecywałam, że chociaż raz w tygodniu - ćwiczenia, rower... Marzyłam, żeby zacząć biegać, żeby "powalczyć" trochę ze sobą. I klapa :( Słabą mam wolę, oj słabą...
No i czasu ostatnio na wszystko brakuje. Szyję, "kartkuję", gotuję... Szymek też od kilku dni bardziej wymagający. Może kolejne zęby... Śpi gorzej, w ciągu dnia bywają trudne - marudne momenty. Przez to wszystko ja też jakaś niedospana. A kiedy w końcu "odpływam", śnią mi się głupoty, które spokoju zaznać nie pozwalają.
Do tego wszystkiego jeszcze stres związany z kończącym się latem. Zapytacie "Ale dlaczego?!". Ano dlatego, że skoro jesień za pasem, to i zima w pobliżu, a zimą to ja wracam do pracy... Stres (już teraz!) w związku z tym faktem odczuwam ogromny. Tak już mam, że martwię się wszystkim na zapas. Ten typ tak ma :)
Ech, taki to dzisiaj lekko marudny post się skrobnął. Bywa i tak.
Oj, widzę dużo podobieństw... :-) Ale cieszę się, bo dziś kupiłam karnet na aerobik, dres, w sobotę buty. Ekwipunek nie może się zmarnować, więc od przyszłego poniedziałku zabieram się za kondycję:-) Trzymam kciuki za Ciebie i zumbę :-) U nas nie ma w pobliżu, a szkoda :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie i ja trzymam kciuki za Ciebie! Razem raźniej :)
UsuńKażdy czasem ma gorszy dzień...
OdpowiedzUsuńAle trzymam kciuki za wszystko!
-za wytrwanie w ćwiczeniach,
-by marudzenie Szymka odeszło w niepamięć i pozwolił odetchnąć,
-za udany i bezstresowy powrót do pracy,
-za walkę ze swoimi słabościami.
Ja ostatnio zmieniłam trochę taktykę. Już nie walczę ze sobą, ze słabościami, lecz ze sobą współpracuję. Walkę wygrywa się lub przegrywa, to jak loteria. Nie chce, by moje życie było taką huśtawką. Dlatego lepiej się w siebie wsłuchiwać, dogadzać sobie w zdrowy sposób i zaprzyjaźnić z odbiciem w lustrze. Dzięki temu codziennie robię minimum 100 brzuszków, a wskazówka na wadze wskazuje liczbę mniejszą, niż przed ciążą. ;) Dużo zależy od podejścia! :)
Pozdrawiam, Kochana!
Zazdroszczę, oj zazdroszczę!
UsuńCo do wagi, to ja byłam już na drodze do doskonałości :) Waga przez długi czas wskazywała mnie niż przed ciążą. Niestety pogubiłam się. Poza tym nie chodzi tylko o wagę - chciałabym zrobić coś dla siebie.
Wysyłaj mi dobre myśli, Kasiu!
ja borykam się z tym samym, nie poddawajmy się:)
OdpowiedzUsuńNie ma mowy! Ale raz na jakiś czas wyżalić się można ;)
Usuńja też mam już chyba z trzymiesięczną posuchę w Zumbie, miałam zrobić przerwę tylko na dwa tyg. a wyszło jak wyszło i się zebrać znowu nie mogę...:) Tobie życzę wytrwałości i mniej zamartwiania się, choć ja też tak mam:D
OdpowiedzUsuńA ja powrotu do zumby! :)
UsuńMarudny post? Alez skąd :)
OdpowiedzUsuńU nas każdy post Mamankowej Mamy jest lubiany i wyczekiwany :)
Lubie takie spełnione kobietki ;)
:* Dzięki!
Usuńja też jestem typem "umartwiacza" ;/ sny też mnie dręczą paskudne i z rana to ja do życia nie jestem a już od początku września zaczynam kilka zajęć i na 7 rano będę już do klienta biegać i nauczać...przerażona jestem tą myślą ;/ zumba super sprawa! endorfiny dają szczęście więc mam nadzieję, że wrócisz przeszczęśliwa :)
OdpowiedzUsuńWróciłam umęczona :) Ale coś w tym jest, że człowiek inaczej myśli, odrywa się.
UsuńRozumiem Twoje obawy...
aaa kocham zumbe!!! tylko ze teraz najpierw porod i potem lezenie, no i moozzzeee potem sie zbiore... weisz mysle ze mamy tak maja, ze czasem nie maja sily, ochoty, motywacji do cwiczen bo przeciez jest tyyyyyyllllleee do zrobienia :)
OdpowiedzUsuń:) to dopiero będziesz miała zumbę na porodówce :)
UsuńO to widzę nie tylko ja mam marudny dzień ;) właśnie wyżaliłam się przyjaciółce, że od roku sie nie wyspałam, jestem już zmęczona godzeniem pracy na półtora etatu już od 7 miesiecy, opieką nad dzieckiem, ogarnieciem całego domu i znoszeniem niani ;) moze jutro będzie lepszy dzień :) Dorota
OdpowiedzUsuńNo co TY! Oczywiście że nie jesteś sama!
UsuńJutro MUSI być lepszy dzień :)
Ściskam!
U mnie własnie otworzyli centrum kultury i po roku czasu bez zumby znów mogę się wyszaleć :-)) - po przeprowadzce na najbliższą zumbę miałam 60 km ;-)
OdpowiedzUsuńCzuję się po niej KAPITALNIE!! niestety walczę z bólami głowy ...
Powrót do pracy ... dasz radę ;) chociaż rozstania są ciężkie ...
Fajnie, że robisz coś dla siebie! Ja zaczęłam biegać;)
OdpowiedzUsuńA z kim zostanie Szymek jak wrócisz do pracy? Ja też bardzo się martwiłam powrotem do pracy i rozmyślałam o nim na wiele tygodni przed. Ciężko mi było, nawet bardzo, początki były trudne, ale z każdym dniem coraz lepiej. A dzieci bardzo szybko się przestawiają na nową sytuację! A jak będzie z kimś komu będzie ufał i lubił, to sama zobaczysz jak bedzie Ci łatwiej. A jak będziesz wracać z pracy a mały będzie się cieszył i wyciągał rączki, to nie raz Ci się łezka w oku zakręci;) Życzę dużo sił!
Szymek zostanie z dziadkami - moimi teściami... Krzywdy na pewno Mu nie zrobią, ale i tak się martwię. Przede wszystkim tym, że mają zupełnie inne podejście do życia. Są z innej planety. Z dziadkiem dogada się szybciej, bo dużo spokojniejszy jest i ma podejście do dzieci. Teściowa to tajfun, który robi spore zamieszanie... Boję się, że mi zupełnie rozstroi Małego :(
UsuńPożyjemy - zobaczymy. Innego wyjścia nie mam. Do pracy muszę w końcu wrócić...
Łezka to mi się kręci na samą myśli. Później wyleję potoki! :)
A wiesz, moim synkiem od maja do sierpnia zajmowała się moja mama- nieco właśnie taka energiczna, dzika, głośna. Też się bałam jak to będzie, bo mój synuś delikatny, wrażliwy.. a jednak dogadali się super! Więc może i z teściową Szymek znajdzie wspólny język;) Dogadają się! Dzieci tak naprawdę lubią takie tajfuny;) Zobaczysz, że bardzo szybko przywykniecie do nowej sytuacji. A będziesz malucha wozić do dziadków, czy będą zajmować się małym u Was w domku?
UsuńOby tak właśnie było!
UsuńMy mamy to szczęście (albo i nie :p), że mieszkamy w bliźniaku - teściowie są obok, wystarczy wejść w drzwi obok :)
O to super, zatem Szymek będzie na swoim terenie. To ważne, pod nieobecność mamy dziecko jest u siebie, ma swoje łózeczko, swoje zabawki i swoje kąty;) Zawsze to jeden stres mniej. Ale masz jeszcze sporo czasu.
Usuń