Godzina 24.20 - kładę się spać.
Godzina 3.02 - słyszę krzyk. Nie taki, jakby coś się stało, ale mówiący "Hej, ja tu jestem! Czy ktoś może się mną zająć?". Na przemian wrzaski, śmiechy, gadanie....
Wstaję. Układam do snu. Nakrywam. Głaszczę po głowie. Kładę się...
Chwila ciszy.
Po 2,3 minutach - znowu krzyki.
Wstaję. Układam do snu. Nakrywam. Głaszczę po głowie. Kładę się... Lekko poirytowana.
Chwila ciszy.
Już, już myślę, że zasnął, a tu znowu wrzask.
Wzdycham.
Tym razem wstaje Mąż.
Układa do snu. Nakrywa. Głaszcze po głowie. Kładzie się.
Ledwo zaległ na łóżku - krzyki.
No rzesz!
Nie wstajemy.
Czekamy na rozwój sytuacji.
Krzyki przeplatają się z momentami ciszy.
Po chwili jednak nasilają się. Przeradzają się we wrzaski, a później płacz.
Zapalam światło.
Stoi i w łóżeczku. Uśmiechnięty. Pokazuje na misia. Jak nic pochrzaniły Mu się pory dnia!
Nie wstajemy.
Czekamy.
Wielkie oczyska obserwują nas z łóżeczka. W absolutnej ciszy.
Po kilku minutach wstaję.
Układam do snu. Nakrywam (bo już wyziębiony). Kładę się...
Wrzask.
Decyzja - Mąż idzie po mleko.
Wypija mleko.
Gasimy światło.
Cisza.
Wrzaski.
Nie reagujemy.
Cisza.
Krzyki.
Nie reagujemy.
Dłuższa cisza.
Nie reagujemy.
Gadanie.
Nie reagujemy.
Cisza...
Jest 4.34.
Śpi.
Śpi.
...
**********************************************************************
Szymek wystawia nas coraz częściej na próbę cierpliwości.
Zakupy w centrum handlowym - krzyk (bo nie ma najmniejszej ochoty na siedzenie w wózku).
Zabranie rzeczy, która nie powinna znaleźć się w rękach takiego malucha - krzyk.
Zamykanie drzwi w momencie, kiedy akurat jest największa ochota na wyjście - krzyk.
Przyduszenie sobie ręki książeczką - krzyk.
Krzyk, krzyk, krzyk...
Spokojnie tłumaczymy, przytulamy, odwracamy uwagę, ale czasami to bardzo trudne...
Taki czas.
Taki moment.
Musimy uzbroić się w cierpliwość.
Musimy nauczyć się sobie z tym radzić...
Przyduszenie sobie ręki książeczką - krzyk.
Krzyk, krzyk, krzyk...
Spokojnie tłumaczymy, przytulamy, odwracamy uwagę, ale czasami to bardzo trudne...
Taki czas.
Taki moment.
Musimy uzbroić się w cierpliwość.
Musimy nauczyć się sobie z tym radzić...
boję się czy w takich sytuacjach starczy mi cierpliwości...
OdpowiedzUsuńJa też! Ale jednego już się nauczyłam - nocki są najgorsze. Kiedy przychodzi dzień, jest mi dużo łatwiej :) Mam więcej cierpliwości i jakaś taka łagodniejsza jestem...
UsuńOni jak tak razem, wiesz na spotkaniu, to daję sobie rękę uciąć, że się rządami wymieniali. Taktykę ustalali. Na bank! ;)
OdpowiedzUsuńMyślisz? A to cwaniaczki! :)
UsuńKolejny etap w zyciu Szymusia :)
OdpowiedzUsuńŻyczymy dużo cierpliwości :*
O tak - jeden z wielu, zdaję sobie sprawę.
UsuńDzięki!
Trzymam za Państwa kciuki i życzę cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńPaula.
Ja w nocy wymiękam ;) Biorę do siebie i na szczęście śpi...
OdpowiedzUsuńMy naszego wziąć nie możemy, bo jeszcze gorzej! Wierci się, rzuca, wstaje, kopie... Ech... Szkoda gadać.
UsuńU nas od dłuższego czasu taka walka. Piotrek inaczej jak przy cycu nie zaśnie (poza spacerem). W nocy pół biedy, chociaż też walczymy, ale w ciągu dnia jest problem, bo przecież tylko przy cycu nie może siedzieć. Noszenie czasem pomaga, ale z niego kawał chłopa, więc to też nie jest wyjście. Zostawienie go w łóżeczku kończy się histerią. Trzymam kciuki, żeby chociaż u Was to trwało krótko :***
OdpowiedzUsuńKilka dni potrwa na pewno, bo od tego nocnego odkrywania się przypętało się okropne katarzysko! Teraz będzie się budził co chwilę :(
UsuńWam też życzę dużo cierpliwości i poprawy! :*
ten sam etap u nas
OdpowiedzUsuńWięc wiesz, o czym mowa... :/
UsuńMy mamy ten etap od urodzenia;p
OdpowiedzUsuńNajpierw synek był nieodkładalnym noworodkiem z wiecznymi kolkami, potem wścibskim małym pełzakiem, a teraz jest nadpobudliwym półtoraroczniakiem z buntem dwulatka w pełnej krasie.
Moja mama żartuje, że musimy go bardzo kochać, skoro jeszcze nie wyrzuciliśmy go przez okno;p
Życzę Ci - i sobie oczywiście też - ogromu cierpliwości, bo każdym dniem będziemy jej potrzebować coraz bardziej:D
W takim razie już nie narzekam :)
UsuńI oczywiście uzbrajam się w cierpliwość!
Co do nocy, to pocieszę Cię, nie jesteście sami. My co nocke mamy ten sam schemat. GdY MY idziemy spać Maks się budzi, ale na szczęście tylko do mleka i polulania. O 5 znów pobudka.
OdpowiedzUsuńSpokój może nas uratować
U nas do tej pory było REWELACYJNIE! Całe nocki przespane. Dopiero od 2 dni jest... dziwnie. Bo to ani zęby, ani choroba. Po prostu takie nocne zachciewajki :)
UsuńSpokoju i Wam!
My dzisiaj po ciężkiej nocnej przeprawie. Niestety spanie w jednym pokoju utrudnia ignorowanie płaczu i krzyku, chociaż staramy się, żeby Mała zasypiała już sama.
OdpowiedzUsuńcoś te maluszki na jesień zaczęły wariować, u nas cyrk, u Was też i ogólnie gdzie nie wejdę to tak jest :)) ehhh...
OdpowiedzUsuńCoś może w tym być. Jakieś przesilenie jesienne czy "cóś"...
UsuńWydaje mi się ,że to przejściowe. Szymek wkracza w wiek, w którym zdaje już sobie sprawę, że jest autonomiczną jednostką i swoich zachowaniem (niestety, także tym złym) może wiele zdziałać. Wszyscy muszą przez to przejść, ale z tego się wyrasta. ;)
OdpowiedzUsuńA nocki...u nas też ostatnio nie najlepsze. Zosia budzi się często, ale to wina przeziębienia, które ostatnio złapała. Męczy ją katarek i zatkany nosek nie daje spokojnie spać.
U nas to chyba kumulacja wszystkiego - coraz większej autonomii, kataru, zębów... Już ręce opadają.
UsuńSkąd ja to znam...:) Nocki nie są złe, bo najczęściej Franek ląduje u nas w łóżku, które działa na niego usypiająco :) Ale w ciągu dniu też krzykiem oznajmia to, co mu się nie podoba. Moja cierpliwość jest często wystawiana na próbę:( Ale damy radę!!!
OdpowiedzUsuńDamy! Musimy! Kto jak nie my? :)
UsuńWytrwałości życzę wiele :)
OdpowiedzUsuńU nas już zaczyna być podobnie :D
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu podczytuje Cię i jeśli nie masz nic przeciwko zostanę.
OdpowiedzUsuńu nas podobna sytuacja ze spaniem,ja zrzucam wieczorne krzyki na pojawienie się snów,może emocje dnia wychodzą z naszych pociech.
Zostań, jeśli Ci tu dobrze :)
Usuńoj tak cierpliwość a przyjdzie czas spokojniejszy na pewno:)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze przed nami ale przyznaję, że czasem boję się o moją cierpliwość..
OdpowiedzUsuńPowodzenia dzisiejszej nocki!! :)
U nas też był taki okres czasu. Trzeba przeczekać niestety...
OdpowiedzUsuńAlbo kupić stopery do uszu :P
a to ci gagatek....
OdpowiedzUsuńmy teraz mamy etap- nie cierpię samochodu ;p
wrzask nie z tej ziemi
i jak tu postępować ;p?
Mam nadzieje, ze dzisiejsza noc była spokojniesza i mogliscie sie wszyscy wyspać :) a może by wsadzić Szymka do spiworka to nawet jak będzie sie wiercic i wstawać to nie powinien sie wyziebic i przeziebic?
OdpowiedzUsuńKłopot w tym, że Szymek już chory! Zasmarkany do pasa i 1000 razy bardzie marudny :( O śpiworze nie ma mowy, bo krzyk usłyszeliby sąsiedzi na drugim końcu ulicy...
UsuńA nocka - no cóż - była koszmarem.
I takie dni są gorsze, trzeba przeżyć. Ja czekam aż mój zacznie mówić, to będize mógł wyartykułować co chce, bo teraz to musimy się domyślać;) Pewnie Ciebie to nie pocieszy, ale ja mam skichane nocki od począku w zasadzie, te 3 pobudki nocne są i na dodatek taki z niego ranny ptaszek, że normą jest u niego wstawanie o 6.00.. już się nawet do tego przyzwyczaiłam:)
OdpowiedzUsuńKiedy czytam, że u innych nocki fatalne, jest mi lepiej :) bo u nas do tej pory było bez zarzutu i tym większą mam nadzieję, że to tylko chwilowa sprawa.
UsuńOj, współczuję.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńU nas noce były super, dopóki spaliśmy z Anią i dostawała pierś ledwo się poruszyła...Ale od dwóch tygodni uczymy ją samodzielnego zasypiania i też daje nam popalić w nocy, bo wieczorem już ładnie zasypia. A teraz na dokładkę chcę ją odstawić w nocy, więc na własne życzenie będziemy zarywać noce, ale mam nadzieję, że to zaprocentuje...
Znamy i my...Z tą różnica, że Młoda śpi z nami więc jak zaczyna się wrzask to prosto w nasze uszy... na szczęście dostaje pierś i znów jest spokój, no chyba, że chodzi o wodę, to mąż musi lecieć. ALe przed nami odstawianie od mleka w nocy...oj będzie się działo:)
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy Kochana!
uuu znam znam...krzyk, płacz, wrzask...noce u nas lepsze, ale jak tylko czegoś nie dostanie, albo coś zabiorę, powiem "niewolno" to masakra się zaczyna....mam nadzieję, że Im przejdzie...
OdpowiedzUsuń