Zaszaleliśmy!
Od dawna marzyła mi się profesjonalna sesja fotograficzna. Tylko nasza trójka. Pełna naturalność. Bez zbędnych ozdobników, upiększeń.
Zależało mi przede wszystkim na tym, abyśmy w końcu mieli ładne wspólne zdjęcie, bo o takie u nas trudno. Zazwyczaj robimy sobie z samowyzwalaczem, ale efekt nie zawsze zachwyca :)
Zdjęcia Kasi Mazur uwielbiam! Dlatego też kiedy zaczęłam poważnie myśleć o naszej sesji, wiedziałam już, że zrobimy ją tylko u niej.
Nasza rodzinna sesja odbyła się w ten czwartek. Początkowo planowałyśmy z Kasią plener - w sadzie, gdzie mieni się od kolorów dojrzewających jabłek. Niestety nie dopisała nam pogoda. Kilka dni z rzędu było zimno i mokro. Szymek nadal trochę zasmarkany, więc nie chciałam Go "doziębić". Poza tym zależało mi, aby na zdjęciach było widać coś więcej niż tylko Jego oczy, a tak by się stało, gdybyśmy ubrali Go w kurkę, czapkę i chustkę. Dlatego decyzja została zmieniona - wygrało studio.
Nigdy wcześniej takiej sesji nie mieliśmy, więc nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać...
Powiem krótko - łatwo nie było!
Szymek nie miał dużej ochoty współpracować. Kasia ma świetne podejście do dzieci, ale tym razem trafiła na indywidualistę. W samym studio podobało Mu się bardzo, ale żeby tak usiedział przez chwilę na miejscu - nie było mowy! Wszelkie próby posadzenia kończyły się oczywiście krzykiem. Po pierwszej godzinie sesji musieliśmy zrobić przerwę na południową drzemkę (bo nasz Synek wstał tego dnia nie - jak zawsze - około 8, ale już o 6). Kiedy Szymon odespał zmęczenie, podjęliśmy drugą próbę - na szczęście studio Kasi jest w miejscowości, w której mieszkamy :) Na początku było nieźle, ale później - powtórka z rozrywki. Musielibyście widzieć, jakie cuda wyprawialiśmy, żeby przykuć uwagę tego naszego Synalka! Podskoki, samoloty, dziwne odgłosy, ciastka, miś... Ufff... Przyjechaliśmy do domu wykończeni. Już dawno nie czułam się tak zmęczona - fizycznie. Wielki szacun dla fotografów takich jak Kasia!!! Aby sesja - np. noworodkowa lub roczkowa - zaowocowała pięknymi zdjęciami, muszą spędzić w studio czasem kilka długich godzin.
Na szczęście Kasi udało się pstryknąć kilka (no dobra - kilkaset:)) fotek, więc będzie z czego wybierać. Pierwsze efekty już są - jesteśmy zachwyceni! I oczywiście przebieramy nogami na samą myśl o pozostałych zdjęciach.
Sesja zapowiada się bardzo fajnie.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Pozdrawiam!
pozmieniało się, klimatyczne fotki :)
OdpowiedzUsuńŚwietna sesja! Szymek - mały dżentelmen. :)
OdpowiedzUsuńPomysł kuszący z takimi zdjęciami, warto rozważyć chyba taką rodzinną sesję. ;)
Też taka sesja za nami. Wiem jak było ciężko. Super efekty.
OdpowiedzUsuńpiękne :))))
OdpowiedzUsuńEkstra! Będziecie mieć fajną pamiątkę.
OdpowiedzUsuńTo będzie przecudna pamiątka
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńSuper! Też mi się marzy, ale zbyt spinamy się przed obiektywem, cud, że ze ślubu mamy zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy ciąg :-)
Cudowne!
OdpowiedzUsuńPiękne foty! Marzy mi się, ale zawsze spięta przed aparatem jestem i nigdy zadowolona ze zdjęcia ;/
OdpowiedzUsuńZapowiadają sie naprawdę bardzo fajne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńśliczności :)), fajniutkie zdjęcia super sceneria i pomysł z jedyneczką :))
OdpowiedzUsuńSuper! Nie mogę się doczekac reszty!!!!:)
OdpowiedzUsuńAle piękne zdjęcia :) świetny pomysł z bańkami mydlanymi, sama je uwielbiam.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z 1 super :D
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/