Jak ja zazdroszczę rodzicom, którzy śpią ze swoimi pociechami w jednym łóżku. Całą noc!
W naszym domu to nierealne!
Kiedy Szymek miał kilka tygodni, kilka miesięcy, spał z nami często. Tak było wygodniej - miałam Go na wyciągnięcie ręki podczas karmienia. Był blisko nas, a my - spokojni - mogliśmy odpoczywać. Po pewnym czasie nasz Syn zaczął się zmieniać. Odkąd stał się bardziej ruchliwy - zaczął raczkować, wstawać - wspólne spanie stało się koszmarem. To, jak On potrafi w nocy wiercić się, kręcić, sapać, przechodzi ludzkie pojęcie! Włazi na nas, kopie, uderza głową... I to nie kilka razy podczas całego spania - On tak potrafi wiele razy na minutę. Kilka takich nocek i można zejść z tego świata ze zmęczenia.
Wiem, o czym piszę, bo od jakiegoś czasu Szymek śpi ze mną nad ranem. Kiedy Mąż wyjeżdża do pracy, Synek budzi się i woła, aby zabrać Go do łóżka. No to biorę. Przez pierwsze 3 minuty jest cudownie - leży spokojnie, przytula się. A potem się zaczyna... Obroty, prężenia, odpychanie się nogami (oczywiście ode mnie), wciskanie głowy w moją szyję (że aż trudno oddychać), uderzanie głową w każdą część mojego ciała, poklepywanie... Rany Julek! - jak ja muszę trzymać w takich momentach nerwy na wodzy! Po ok. godzinie - prawdopodobnie ze zmęczenia - Szymek zasypia. Ufff... Chwila spokoju i odpoczynku. Chociaż przez sen też jestem szturchana i wypychana z łóżka, to i tak jest lepiej. Kiedy po krótkiej drzemce Szymek budzi się - wszystko zaczyna się od nowa. On wstaje rześki i pełny wigoru, ja zmęczona i niewyspana...
Powtarzam jeszcze raz: jak ja zazdroszczę rodzicom, którzy śpią ze swoimi dziećmi całą noc!
A ja nie spałam i nie śpię z dziećmi. Nie wysypiam się! Jak już się zdarzy to jestem ZOMBI. Czasami na wyjazdach Starszy nocuje ze mną, a jakiś czas temu miał fazę i przychodził w nocy do naszego łóżka. Koszmar!
OdpowiedzUsuńJa też nie potrafię później normalnie funkcjonować. Kto wie - może wkrótce to się zmieni. Chciałabym, bo takie przytulanie się jest niezastąpione.
Usuńu nas identyczna reakcja na wspólne łoże
OdpowiedzUsuńU ans Kacper mimo wieku 6 lat regularnie prawie każdej nocy ok. 3 ląduje w naszym łóżku a że wierzga nogami jak wściekły kuc to nerki i kręgosłup bolą jak diabli. No i tak oto matka często ok 5 wybywa do syna pokoju co by się jeszcze lekko kimnąc :)
OdpowiedzUsuńhttp://niepolka.blogspot.com/
Ja nie zamierzam doprowadzić do tego, że własne dziecko będzie mnie wyganiać z mojego łóżka. Wystarczy mi, że śpię na jego skraju :)
Usuńodpychanie się nogami (oczywiście ode mnie), wciskanie głowy w moją szyję (że aż trudno oddychać), uderzanie głową w każdą część mojego ciała - u nas to samo i często mnie to do czerwonej gorączki doprowadza..
OdpowiedzUsuńA kiedy próbuję uspokoić, ugłaskać - nerw! Oj, czasami ciężko...
UsuńCiekawe jak u nas później będzie:)
OdpowiedzUsuńwww.franuloweopowiesci.pl
Przepraszam, ale czytając ten post. Śmiałam się! No, przepraszam. My ciągle śpimy z Małym, aczkolwiek też kopie, odpycha się (jakie ja mam siniaki) i chrapie. A rano, gdy się obudzi raczy klepać po głowie, boćkać łebkiem i tarabanić się na krawędź łóżka. Jako, że mamy wysoko - ze snu nici, bo trzeba go trzymać.
OdpowiedzUsuńJak to będzie później? Podejrzewam, że tak jak u Ciebie.
Więc czy warto, ponosząc takie koszty? Wypoczęty rodzic jest skarbem dla dziecka, za to ze sfrustrowanego po niewyspanej nocce nie ma żadnego pożytku.
UsuńU nas jest dokładnie tam samo!!! Pomimo tego, że Maks śpi u siebie w łóżeczku to bez przerwy się wierci przez co ja spać nie mogę :) Dlatego wylądował u siebie w pokoju :) Ale ranki u nas są identyczne :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy jest czego zazdrościć :-) Śpią nie dlatego, że dzieci nie kopią, bo każdy kogo znam, a na forum chustowym wiele jest takich rodzin na to się skarży i stąd się biorą te żarty rysunkowe możliwych pozycjach snu :-) Mam wrażenie, że po prostu jest to ich wybór, nawet jeśli jest niewygodnie. Podobno nawet 2-metrowe łóżko nie gwarantuje przestrzeni dla każdego, bo dzieci potrafią zająć hektary mimo malutkich swoich wymiarów :-) My Anię wyekspediowaliśmy do łóżeczka od września i jest o niebo lepiej. Biorę ją tylko na czas karmienia i odkładam śpiącą, a sama mogę rozprostować kości, co nie było możliwe przez 14 miesięcy :-) Ale przytulasy są bezcenne...to prawda.
OdpowiedzUsuńO te przytulasy, o tę bliskość właśnie chodzi. Nie można jednak mieć wszystkiego. Nie zmuszę własnego dziecka do "grzecznego" leżenia, skoro nie ma na to ochoty. Sama też nie będę męczennicą - nie o to w tym chodzi. Mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas na nasze przytulaskowe poranki :)
UsuńU mnie jest to samo... Jedna różnica - w swoim łóżeczku nie zaśnie wcale ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście u nas łóżeczko jest ok. Tylko nad ranem następuje zmiana decyzji :)
Usuńu nas różnie bywa czasem gdy pełnia to i w czwórkę w jednym śpimy hihih
OdpowiedzUsuńHaaaha :) U nas to samo :D Z tym że u mnie Rany Julek! to w przenośni i na serio ;)
OdpowiedzUsuńU nas też czasami jest wesoło, a to dopiero taki mały człowieczek. Aż boję się pomyśleć co będzie, jak zacznie siadać i się przemieszczać ;)
OdpowiedzUsuńChociaż ostatnio noce są cudowne (tfu tfu) i poranki, kiedy otwieram oczy, a człowieczek bardzo zapatrzony w swoje paluszki, miętosi, smakuje, dotyka :)
Ja jednak wolę to wiercenie w szerz i dłuż niż „Mamoooo!!!!!” dochodzące z pokoju córki co 15 minut ;) więc zazwyczaj ok. godziny 3-ciej Oldusia ląduje u nas. O dziwo początkowo śpi spokojnie jak aniołek. Potem ok. 5-tej dołącza Junior i tak się kisimy jak ogórki do rana.
OdpowiedzUsuńWiercenie Oldusi zaczyna się wraz ze świtem: odpychanie łokciami i piętami (nie wiem dlaczego zawsze ode mnie, a chronię plecami Juniora). Ale mimo wszystko w tłumie śpimy dłużej. I jesteśmy bardziej wyspani. W weekendy śpimy nawet do 10! Tylko sen Juniora póki co rządzi się swoimi prawami, więc matka wstaje nakarmić a towarzystwo śpi dalej ;) Czasem jeszcze z Juniorem wracamy.
Spaliśmy dwa lata, bo ja byłam za leniwa, żeby w nocy wstawać. :) Zresztą i teraz tego nie robię, bo jak 4latek czegoś pragnie, to z reguły woła tatę.
OdpowiedzUsuńWysypiałam się bo Jaś nie kopał. Wtulał się i spał całą noc.
Kopie dopiero teraz. Rozwala się na całym łóżku i śpi księciunio. Jak był chory próbowaliśmy go wziąć do swojego łóżka to gdzież tam!
Jedną nogę położył na tacie, drugą na mnie, rękę miałam na twarzy, a łokieć wciśnięty w zęby.
O nieee!
A ja zazdroszczę tym mamom, których dzieci śpią w łóżeczku całą nockę! Mój śpi w nim tylko w dzień i w nocy tak do 1-2.00, a późneij budzi się jescze z dwa, trzy razy i domaga się piersi, a ja nie mam sił i leń mnie zżera by odłożyć go śpiącego z powrotem i najczęściej śpię z nim do rana... I najgorsze, że dobrze mi się znim śpi. Blisko takie kochane, cieplutki ciałko...
OdpowiedzUsuńAle kopa zasadzić też potrafi w nieoczekiwanym momencie i z główki też pociągnie, więc wiem o czym piszesz;) A czasami też jestem połamana po nocy, zamiast wypoczęta wstać, to wszystkie kości bolą;) Ale jeszcze się wyśpimy, dzieci dorastają!
My śpimy razem tylko nad ranem, albo jak mamy "cięższą" nockę. :) Lubię spać z Młodym, ale mam do tego niewygodne łóżko..
OdpowiedzUsuńU mnie dzieci śpią oddzielnie i jest ok.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na mój blog, który właśnie startuje :) http://tatapiotr.blogspot.com/
Moja ma dopiero 5 miesięcy, ale spałam z nią kilka razy..może jestem egoistką, ale wolałam się wyspać i później mieć normalny dzień, mieć dobry humor niż burczeć na wszystkich od rana :) młoda od samego początku śpi w łóżeczku w nocy, w dzien zasypiała na macie lub w bujaku a ostatnio nie uśnie nigdzie indziej, niż w łóżeczku :) nie wiem co jej sie stało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie www.mayandjune-blog.blogspot.com