W moim rodzinnym domu zawsze robiło się przetwory na zimę. Nic zatem dziwnego, że w swoim obecnym kontynuuję ten zwyczaj.
Nie uważam tego za przykry obowiązek. Przygotowywanie zapasów na zimę traktuję jako coś przyjemnego. Bo przecież nie ma nic lepszego, jak wypić sobie do niedzielnego grudniowego obiadu własnoręcznie przygotowany kompot, np. z truskawek. I satysfakcja jaka! :)
Ogórki, marchew, buraki, papryka, kalafior, grzyby, truskawki, wiśnie, agrest, czereśnie... 90% warzyw i owoców wyhodowanych na własnym bądź dziadkowym ogródku.
Sporo tego, ale tylko na własny użytek. Po kilka, kilkanaście słoików z każdego rodzaju.
Dziś mogę oznajmić, że sezon na zaprawy zmierza ku końcowi. Właśnie robię ostatnie słoiczki musu i soku jabłkowego, a za kilka dni ostatnie - wyhodowane we własnym ogródku - buraczki.
Szymek OCZYWIŚCIE "pomaga" :)
Nasza niewielka spiżarnia wypełniona jest kolorowymi słoikami niemal po brzegi, więc z głodu nie umrzemy ;)
A Wy? Też chomikujecie coś w swoich spiżarniach?
oraaaju! zazdroszczę tych smakołyków :)
OdpowiedzUsuńJasne, ze tak:) Podobnie jak Ty robie duuuzo przetwórów na zime, moja Mama mnie zarazila:) Mam ok 60 słoikow z przeróznymi smakołykami takimi jak :ogórki kiszone, pomidory w słoiczkach ( np. do zupy), sałatka z zielonych pomidrów, z zielonych ogórków, machewki, cebuli w zalewie octowo-pomidorowej, buraczki z papryka, sos słodko-kwaśny (pychota!!! :), brzoskwienie w syropie, maliny w syropie, konfitura wisniowa, malinowa, śliwkowa, nutella sliwkowa, dzem truskawkowo-piernikowy, dzem borówkowo-bananowy, syrop malinowy (dla Synka), sok malinowy, sok wisniowy itp :)Szymonek przekochany:* Widac, ze Mamusi pomaga :P :)
OdpowiedzUsuńAle smakowitości! Super! Zainspirowałaś mnie :) bo ja bardziej tradycjonalistką jestem. Następnym razem koniecznie muszę poeksperymentować :)
UsuńJak cos to moge Ci podesłac przepisy :):* Ja teraz stopniowo rozszerzam moja game przetworów:) Jedynie truskawki zamrozilam, bo moj Adas ma uczulenie na truskawki, a Maz nie przepada (nie wiem jak to mozliwe:P ), a tak w kazdej chwili moge zrobic sobie np ryz z truskawkami:)
Usuńa z marchewki co robisz i jak? bo mnie zaciekawiło :) u nas na razie tylko papryka i maliny się przetworzyły :D
OdpowiedzUsuńMarchewkę po prostu obieram i kroję w kostkę, zalewam zwykłą wodą i gotuję. Idealnie nadaje się do jarzynki (z groszkiem) lub zupy. Mój mąż uwielbia też taką z zalewy octowej - jest twardsza i ostrzejsza.
UsuńOj ja póki co mieszkam z mamą więc spiżarnia również pełna po brzegi. A i mi to odpowiada, bo uwielbiam to wszystko :)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć taką mamę :)
UsuńUlalala, gratuluję takich wspaniałych zbiorów! Ja niestety nie miałam miejsca nigdy na przetwory, ale jak tylko znikną meble z naszej piwnicy i zrobi się luźniej pomyślę o takich zaprawach bo to rzeczywiście fajna sprawa :)
OdpowiedzUsuńKochana - sprzątaj tę piwnicę ale już!!! :)
UsuńPewnie że fajna sprawa. Nie dość że pyszności, to jeszcze z pewnego źródła!
Podziwiam, że Ci się chce! My zapasy w słoikach - te warzywne i te owocowe - przywozimy od dziadków Zosi mieszkających na wsi. Jakoś nie wyobrażam sobie jeszcze bawić się w zaprawy, zresztą - nie miałabym gdzie ich trzymać. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć takich dziadków :)
UsuńA co do miejsca - oj tam, oj tam! My też nie mamy wielkiej piwnicy, tylko maleńką spiżarkę, a w niej kilka półek :)
U mnie pełno ;) Mieszkając na wsi trudno o nierobienie przetworów. Częśc w słoikach, częśc poskładowana w piwnicy. Zostało mi gruszki z drzew pozbierac ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie gruszek w tym roku nie zrobiłam... Hmmm... może jeszcze uda mi się to nadrobić!
Usuńpiękne zapasy :) ja niestety nic w tym roku nie zrobiłam, ale na przyszły mam już mnóstwo pomysłów :)
OdpowiedzUsuńnooooo) to dopiero imponujące zbiory.. mi sie zawsze spizarniane zapasy kojarzyły z Szafą prowadzącą do Narnii..
OdpowiedzUsuńPiękne zaprawy! Moim marzeniem byłoby mieć własny ogródek, sadzić warzywa, doglądać ich, a później zebrać, zrobić przetwory na zimę... tak robiła moja mama, może i kiedyś ja będę, jak będziemy mieli ogródek, lub działkę? Pięknie zjeść domowej roboty, ogórki, buraczki!
OdpowiedzUsuńI satysfakcja wielka, to prawda. Marzą mi się takie domowe soki, sokownik rodzice mają w piwnicy.. czeka na lepsze czasy;) Oj pamiętam smak soku z czarnej porzeczki, intensywny taki! To jest to!
Nie mam niestety spiżarni :(
OdpowiedzUsuńTakie domowe , własnoręczne przetwory mają w sobie jakąś taką energię, dobrą energię, ciepło rodzinne, miłość :) coś pięknego, znaczy - smacznego ! ;)
O kurcze! Super!!!!
OdpowiedzUsuńNajbardziej z Twoich zapraw imponuje mi marchew, papryka i kalafior ;) To w occie czy jak? Napisz koniecznie, może jeszcze na coś się skuszę ;) bo my zaprawione jabłka dostaliśmy od męża babci. Ja zrobiłam w słoikach tylko maliny i przecier pomidorowy. Niestety nie ze swojego ogródka, ale lepsze to niż kupne.
Kalafior z marchwią w zalewie octowej, papryka w zalewie miodowo-octowej a sama marchew tylko w wodzie :)
UsuńTakie "swoje" słoiki są naprawdę przepyszne!
Mysle, ze z czasem zaczyna to czlowiek odbierac jako przykry obowiazek. Pamietam jak moja babcia kiedys kwapila sie do gotowania i robienia zapasow na zime, a teraz najchetniej nic by nie robila.
OdpowiedzUsuńRobię to już jakieś 20 lat i jest ok. Twoja babcia jest już starszą osobą i może zwyczajnie nie ma na to sił?
Usuńja robię głównie dżemy dla syna i buraczki,sałatki do obiadu.Niestety nie robię tyle co bym chciała.Mieszkanie na 31 metrach kwadratowych z dwójką dzieci trochę nas ogranicza z zapasami.
OdpowiedzUsuńŚwietne zapasy.
OdpowiedzUsuńMoi teściowie też takie robią! :)
Pozdrawiam.
Ileż przetworów, ja też mam sporo:)
OdpowiedzUsuńBędę chomikować jak tylko dorobię się własnej piwnicy!
OdpowiedzUsuńJa co roku sobie obiecuję, że tej jesieni to już na 100% zrobię przetwory, a potem znowu jakoś zebrać się nie mogę i pozostaje mi podkradanie ich mamie :-).
OdpowiedzUsuń