Szymku...
- Otworzyć okno (kiedy budzimy się rano)?
- Taaa!
- Zrobisz siusiu na nocnik?
- Taaa!
- Będziesz jadł śniadanko?
- Taaa!
- Masz coś w pieluszce?
- Taaa!
- Chcesz pić (kiedy pokazuje bidon)?
- Taaa!
- Chcesz książeczkę (kiedy pokazuje swoją ulubioną)?
- Taaa!
- Zjesz serek?
- Taaa!
- Chcesz już wyjść z krzesełka?
- Taaa!
- Idziemy się kąpać?
- Taaa!
- Chcesz się pobujać na łosiu (kiedy stoi przy nim i krzyczy)?
- Taaa!
- Kochasz mamusię/tatusia?
- Taaa!
I tak w kółko :) Wszystko jest "taaa!". Każdemu "taaa!" towarzyszy potakiwanie głową i rozbrajający uśmiech :). Każde "taaa!" wywołuje radość i ożywienie.
Jest jedna jedyna sytuacja (poza okresami rozdrażnienia i marudzenia, kiedy wszystko jest na "nie"), kiedy pojawia się "nie" - gdy Szymek jest już najedzony i nie ma ochoty na więcej. I z tego akurat należy się cieszyć - dobrze, że dziecko zna umiar.
Chyba powinnam się cieszyć z tej akceptacji świata, bo przecież niebawem najpewniej wkroczymy w okres negacji wszystkiego i wszystkich, prawda? ;)
Hihi :) U nas jest wszystko na "NIE" :D Mamusiu, nic tylko się cieszyć, że masz takiego optymistę w domku :)
OdpowiedzUsuńCiszę się, cieszę! :)
UsuńCudnie, to musi być slodziutkie!
OdpowiedzUsuńU nas też potakiwanie głową na tak jak dziecko coś chce, a jak najedzone to też kręci głową, że już nie chce :)
Moja Tosia jeszcze niedawno też na wszystko mówiła "taaa" teraz mamy już 22 miesiące gdzie wkraczają najróżniejsze słowa :) między innymi "nie ja siama" ale najważniejsze słowo to Nana - czyli brat Nataniel :) U nas słyszymy "Nana oć i Nana oć" czyli Nataniel choć :)
OdpowiedzUsuńJestem świadoma, że i ten etap nas czeka :)
UsuńOj to Szymus wielki optymista rośnie :) Super! Lepsze taaa niż nie :)
OdpowiedzUsuńuroczy Szymuś :))) u mnie dogadanie się z Julianem jest o wiele trudniejsze, chyba bardziej pasuje mu nieeeee na wszystko, ale mam nadzieję, że i na taaa przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńTaaa! :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że wszysto jest taaa :)) u nas wszystko jest ba - cokolwiek to znaczy :)
OdpowiedzUsuńps. Szymka uroda niezmiennie mnie zachwyca!
:D
UsuńA u nas zawsze, na wszystko było "nie":D
OdpowiedzUsuńTeraz skaczemy z radochy, bo wreszcie "tak" zaakceptował Julo:D Ależ, to życie ułatwia:D
Na Twoje pytanie jest tylko jedna odpowiedź : Taa! :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Ciesz się póki możesz :D
OdpowiedzUsuńMartynka jest na etapie, kiedy dosłownie WSZYSTKO jest na nie:(
Świetny ten Twój synuś :)
OdpowiedzUsuńJaki słodziak :))
OdpowiedzUsuńPo "taaaa" pojawi się, ba - na 100% musi się pojawić: A DLACEGO? I wtedy zobaczysz, ile potrzeba cierpliwości ;-)
OdpowiedzUsuńjaki zgodny chłopak;) u nas tylko "niee" ;P
OdpowiedzUsuńU nas wszystko jest na nie. "Idziemy na dwor? Nie! Chcesz cos zjesc? Nie! Kochasz mamusie? Nie!" U Was wyglada to bardziej kolorowo… hehe. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńbardzo uniwersalne słowo :)))
OdpowiedzUsuń