W blogowym świecie zazwyczaj jest tematycznie. Tak jest łatwiej i celniej (bo oglądalność większa :)). Wszystko poukładane. Zapomina się jednak często, że blog (pamiętnik) ma prawo być zapisem tego, co działo się w naszym życiu, a to najczęściej bywa właśnie chaotyczne. Biegnie swoim torem. Nie zawsze musimy to porządkować, bo bywa i tak, że nasza opowieść traci wiarygodność.
Dzisiaj mam taki właśnie nieuporządkowany dzień. Od wczoraj nic mi się nie chce. Po prostu mam lenia. Będzie zatem chaotycznie i nietematycznie.
Znowu czuję się gorzej. Stwierdzam z pełną świadomością, że ciąża bliźniacza jest dużym obciążeniem dla organizmu kobiety. Ogólnie można to ująć tak: wygląd hipopotamicy (na wadze +3,5kg, ale czuję, jakbym nosiła przynajmniej 10-kilowy brzuch) i kondycja staruszki. Wyjście do wc wiąże się zadyszką, pyszny obiad przygotowany przez Męża znowu zakończył się mdłościami, a przewracanie się z boku na bok podczas południowego odpoczynku spowodowało taki ból, że łzy same popłynęły... Bywa i tak, że nagle robi mi się ciemno przed oczami, a nogi nagle tracą czucie. Ja wiem, narzekać nie mam prawa - tak bywa, że ciąża nie jest stanem lekkim i przyjemnym. Mówią, że to nie choroba, ale jakoś tym razem dopadło mnie tyle dolegliwości, że trudno udawać, że wszystko jest w porządku. Chciałabym w końcu zacząć cieszyć się tą ciążą, móc wyjść na spacer (takie piękne słonko dzisiaj!) bez obawy, że zrobi mi się słabo albo dopadnie przeszywający ból krzyża czy miednicy. Chciałabym mieć tyle energii, żeby góry przenosić! Coś mi się jednak wydaje, że nie będzie mi już to dane. Nawet lekarz powiedział ostatnio, że teraz to już będzie ciągle pod górkę :( No cóż, bywa...
Jako że nie mogę zbytnio się wysilać, sprzątaniem domu znowu zajął się Mężuś (jak to dobrze, że umie, że chce, że nie marudzi!), ja natomiast zasiadłam w gabinecie i uporządkowałam tonę papierzysk. Posegregowałam, włożyłam w teczki, koszulki, wyrzuciłam wszystko, co zbędne i nagle okazało się, że mamy tyyyle miejsca w szafie :) Lubię ten stan.
Powoli myślimy z Mężem o przygotowaniach do powitania na świecie naszych dzieciaczków. Szykuje się przemeblowanie sypialni, zakup łóżeczek, wózka, kilku ciuszków... Próbujemy jakoś rozsądnie rozłożyć to w czasie, wiadomo - podwójny wydatek zobowiązuje do większych oszczędności. Poza tym nie chcę zapeszyć. W poniedziałek mija dokładnie 20. tydzień ciąży. Jeszcze wszystko może się zdarzyć. Oczywiście optymistycznie patrzymy w przyszłość, ale chyba dopiero w okolicach 30. tygodnia będę spokojniejsza i pewniejsza. Z drugiej strony nie możemy wszystkiego odkładać na końcówkę ciąży, bo też nie wiadomo, czy nie wyląduję czasami na podtrzymaniu w szpitalu. Jeśli tak by się stało, Mąż i tak będzie miał sporo na głowie, więc nie chcę dokładać Mu jeszcze innych spraw.
A jutro czeka nas
pakowanie. Mąż wybywa na kilka dni w delegację, więc zbieramy manatki i
jedziemy z Szymkiem na ferie do dziadków. Nie bardzo lubię opuszczać
dom, bo tutaj wszystko ma swoje miejsce i swój czas, ale to zawsze jakaś
odskocznia. W ogóle zapowiada się intensywny tydzień - najpierw pobyt u
dziadków, w sobotę badanie połówkowe, a w niedzielę rodzinna
uroczystość. Mam nadzieję, że bliźniaki dzielnie zniosą te zawirowania.
To tyle. Dom posprzątany, pranie zrobione. Zbliża się wieczór. Położymy Szymka spać, coś zjemy, coś obejrzymy i kolejny dzień się skończy. Kolejny dobry, choć niełatwy dzień. Jeśli jutrzejszy będzie podobny - nie będzie aż tak źle. Jeśli będzie lepszy - ucieszę się niezmiernie. Oby tylko nie był gorszy...
Wiesz, jak ja Cię podziwiam :* Dzielna MamAnko :) Współczuję Ci jednocześnie bo to ciężko, pojedyncza ciąża potrafi dać w kość, a podwójna... Buziaki.
OdpowiedzUsuńżyczę podwójnego przypływu sił
OdpowiedzUsuńa ja lubie czytac takie wlasnie posty w stylu co u Was slychac,jak minal dzien. takie,zwykle zycie ludzi z krwi i kosci:-) blog moze btc pamietnikiem,ale ja mam troche problem by sie otworzyc,zwykle pisalam do szuflady.przykro mi,ze nie czujesz sie dobrze,ale taka uroda noszenia dwoch maluszkow:-) zabieraja mamie sily!:) ja jestem na etapie planowania ciazy i np pierwsza ciaze duzo lezalam,szybko sie meczylam. mam obawy co by bylo w drugiej, a tu mam starszaka pelnego energii i skorego do zabaw. dobrze ze myslicie o rzeczach dla dwojeczki, kupowanie to najprzyjemniejsze chwile ciazy:-))) badz dobrej mysli!
OdpowiedzUsuńbardzo Ci współczuję tych dolegliwości, sama pamiętam dwa ostatnie miesiące mojej ciąży - koszmar. niestety nie zawsze bywa, że ciąża to "błogi" stan. życzę dużo sił!
OdpowiedzUsuńKochana przesyłam wielkie pokłady sił i cierpliwości. Wiesz, to wszystko wraca, Maluchy miłością wynagrodzą Ci każdą wylaną łzę i każdy gorszy dzień! Sciskam Cię brzuch do brzucha, też słaby tydzień za mną , życzę i Tobie i sobie dzielnego dotrwania do końca.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam mocno Aniu! Trzymam kciuki, żeby w końcu mdłości minęły i żeby sił było więcej! :*
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze-musi być :))))
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo sił i wigoru. To na pewno będzie bardzo fajny tydzień.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na każdy Twój post! Życzę Ci, żeby wszystko układało się po Twojej myśli i żebyś miała więcej sił :)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku u rodziców! :*
OdpowiedzUsuńDużo sił i zdrówka, Aniu! :*