Długo, bardzo długo ich nie było, ale już są. Wróciły - wena, zapał, chęci, ochota... aby działać, tworzyć, aby nie stać w miejscu! Znowu mogę robić kilka rzeczy jednocześnie. I znowu irytuję się, że nie od razu mogę zrealizować wszystkie projekty, które siedzą w mojej głowie.
Do łask wróciła dziś maszyna do szycia. Aby rozruszać palce i przypomnieć sobie, jak to jest szyć, zaczęłam od skrócenia zasłon do sypialni. Zrobiliśmy w niej mały remont - zmieniliśmy kolor ścian (turkusowy) i układ mebli, więc i w oknie pojawiło się nowe. Naprawiłam też rozprucia w kilku ciuszkach - ich góra piętrzyła się od dawna to w sypiali, to w gabinecie. Przerzucałam tę kupę, ilekroć kłuła mnie w oczy.
Poczułam taki "ciąg" działania, że uszyłam też nową poduchę. Tym razem nie dziecięcą, ale taką dla mnie :) Więcej może niebawem.
Poza tym wyprasowałam tonę ubranek niemowlęcych. Tak, tak - syndrom wicia gniazda też mi się włączył :) Nigdy nie wiadomo, kiedy bliźniakom zachce się wyjść. Kartony z ciuszkami Szymka zniesione, ubranka przejrzane, posortowane i ułożone w komodzie. W ubiegłym tygodniu dostałam też od znajomej wielki wór rzeczy po jej córeczce (jeszcze raz dziękuję, kochana :*). One też już wyprane, wyprasowane i pięknie poskładane leżą w szafie. Swoją drogą jakie one SŁODKIE!!! Te sweet sukienusie rozczulają mnie do łez. Inna "ciocia" też już kompletuje garderobę dla naszej małej gwiazdeczki :) Jeśli tylko nic się nie zmieni i naszej córci nie urośnie nagle siusiak, to będzie miała wypasioną szafę.
Zrobiliśmy też listę rzeczy, które muszą pojawić się w domu przed narodzinami bliźniaków. W czołówce jest wózek. Może i żyjemy w czasach, kiedy wszystko jest dostępne i wystarczy tylko pojechać i kupić albo zamówić i sami dowiozą, ale przysięgam - zakup wózka bliźniaczego to nie jest łatwa sprawa! W zasadzie mamy 3 kryteria, na które zwracamy uwagę - cena, sposób składania i układ (obok siebie a nie jedno za drugim). No i klops, bo albo wygląda i składa się bosko, ale kosztuje 5-6 tysięcy, albo kosztuje 2-3 tysiące, ale żeby go złożyć trzeba mieć godzinę i być kulturystą. Nie wspomnę już o tym, że obejrzenie takiego "bliźniaka" na miejscu w sklepie graniczy z cudem. Modeli pojedynczych tysiąc pięćset, wózków bliźniaczych - 1, 2, 3 albo zero! Katastrofa.
Ale nic to! Działamy i tak łatwo się nie poddamy :) W końcu znajdziemy ten właściwy.
Zastanawiam się tylko, skąd ten nagły przypływ energii w moim organizmie. Może to ten intensywny, obfitujący w remont i sprzątanie weekend? A może przyszedł po prostu ten czas, kiedy dolegliwości ciążowe - te odbierające chęci do życia - w końcu odpuściły? Zresztą nieważne! Ważne że mi się chce i żeby chciało się jeszcze długo :)
I tylko o jedno aktualnie się martwię - oby na piątkowej wizycie u ginekologa nie okazało się czasami, że dzieje się coś, co znowu położy mnie na kanapie na cały Boży dzień i popsuje ten dobry twórczy nastrój...
PS Tydzień 22. skończony, od jutra zaczynamy kolejny :) Dzieciaki coraz ruchliwsze - już nie tylko głaszczą, ale i kopią (córcia z większą częstotliwością, ale delikatniej). Fajnie jest!
Wow! Przeczytałam z zapartym tchem, ale działasz!!! Jestem ciekawa jaką podusię uszyłaś dla siebie;) Syndrom wicia gniazdka, znaczy, że wszystko idzie okej, cieszę się, że dobrze się czujesz;) Pamiętam jak ja miałam już wszystko naszykowane i poskładane w szafie synka.. chodziłam od szafki do łóżeczka, oglądałam te małe ubranka ,rozkładałam, wąchałam i chowałam z powrotem. Nie mogłam się doczekać!
OdpowiedzUsuńMegi W
Jak skończę poduchę, to pewnie się pochwalę :)
UsuńWidok tych maleńkich ciuszków rzeczywiście rozczula, ale i napawa niekiedy lękiem - czy wszystko będzie dobrze i czy damy radę... Tak czy siak czekam na swoje małe cudy z utęsknieniem!
To najważniejsze, że jest fajnie i siły wróciły :) Trzymam kciuki za piątkową wizytę ;) Oby wszystko było dobrze i twórcza Mama mogła dalej prężnie działać ;)
OdpowiedzUsuńPaulina(Paul)
Dziękuję! :)
UsuńIle energii super :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz tyle energii! Oby jak najdłużej Ci towarzyszyła :)
OdpowiedzUsuńI oby tak zostało do końca!
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywne fluidy przekazałaś mi tym postem :D
Cieszę się, kochana, lubię zarażać, ale tylko optymizmem!
Usuńi oby tak fajnie już pozostało!:) kiedyś miałam przyjemnośc długo przebywać z bliźniaczkami i one miały wóżek jeden za drugim, ale każde siedzisko można było zamontować w dwa kierunki, więc mogły być zwrócone do siebie, rodziców, albo do świata:) mimo, ze był dłgi, to przyznam, że zwrotny, no i nie było tego problemu, że się gdzieś nie zmieści:)) może coś takiego by Wam odpowiadało? Niestety nie pamiętam modelu, ale warto poszukać. W każdym razie powodzenia i trzymam kciuki za wizytę!
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do tego typu wózków, ale kto wie - może będziemy zmuszeni przyjrzeć się im bliżej.
UsuńPozdrawiam!
Aniu, jeśli zbierzesz jakieś informacje odnośnie wózków to chętnie podeślę koleżance :-)
Usuńkurcze, a ja zrezygnowałam z zamówienia Mamankowej poduchy na Majkowe urodziny, bo myślałam, że teraz nie dasz rady :(
OdpowiedzUsuń:( Wcześniej pewnie nie dałabym rady, zresztą byłam zmuszona zrezygnować z kilku zamówień. Teraz to inna sprawa :)
UsuńPowiało chęcią do życia, dość już się nacierpiałaś :*
OdpowiedzUsuńa może masz więcej żelaza i wzorowe wyniki ;-)
Nie wydaje mi się, bo momenty osłabienia i duszności nadal się zdarzają, ale może jest ciut lepiej. Robiłam badania w piątek, ale jeszcze nie odebrałam wyników.
UsuńCieszę się, że już lepiej się czujesz. Jestem bardzo ciekawa jaki wózek wybierzecie bo faktycznie wyboru dużego nie ma:). Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńo kurcze, jaka energia :)
OdpowiedzUsuńMocy przerobowo przybywaj... :)
OdpowiedzUsuńSuper, że czujesz się znacznie lepiej....
Pozdrawiamy
Cieszę się,że wena i energia wróciła i czujesz się lepiej.Trzymam kciuki za piątkową wizytę mam nadzieje,że wszystko jest dobrze!
OdpowiedzUsuńŁezka się w oku kręci...Przypomina mi się jak czekałam na Córcię :)
OdpowiedzUsuń