Uwaga - narzekam!


Pomimo tego że ciąża to piękny i wyjątkowy stan, ostatnio nie jest kolorowo. 

Raz - sama ciąża. 
Ciąży jak jasny gwint! Nie bez powodu określa się ją tym słowem. Ciężko mi chodzić, ciężko leżeć. Brzuch jest już ogrooomny (w pasie - UWAGA! - 120cm!!!). Kiedy kilka dni temu Szymek przytulił się do moich nóg, w ogóle go nie widziałam, bo widok przesłonił mi brzuch. Leżąc na boku, muszę podkładać poduszki, bo inaczej boli. 
Mam potworne duszności. Bywa, że w jednej chwili tracę moc w rękach i nogach, a z braku tlenu zaczyna mnie boleć całe ciało. Mówią, że leżenie na boku (zwłaszcza lewym) pomaga. Guzik! Nie w tym przypadku. 
Kości miednicy po prostu mi pękają, przynajmniej takie mam wrażenie. Próba przewrócenia się z boku kończy się totalnym wybudzeniem, sapaniem, sykiem, a czasami i łzami. 
Organizm coraz częściej daje mi znać, że TEN dzień już niebawem. Kilka razy dziennie brzuch napina mi się do granic możliwości. W dotyku jak kamień. Dzieciaczki wypinają się, prężą, a od kilku dni wciskają też pod żebra, sprawiając mamie niemały ból.
Do tego: zgaga (czasami potworna!), rozstępy, hemoroidy (choć na wadze tylko +10kg).

Dwa - Szymek.
W ostatnim czasie jest bardzo, bardzo absorbujący. Ciągle czegoś chce, nie spuszcza z nas oka. Nieustannie słyszymy "mama! tata!" i jesteśmy ciągnięci za rękę. Do tego buzia mu się nie zamyka. Do znudzenia powtarza jakieś słowo, np. "koń". Kiedy potwierdzam, mówiąc "tak, Szymku, koń", on ciągnie dalej: "tata, kaś, dada, koń, beee, am", co w wielkim skrócie oznacza, że chce jechać z tatą rowerem (oczywiście w kasku) do koników i barana i nakarmić je". Tłumaczę, że tak, że kiedy tatuś wróci z pracy zabierze go rowerem do koników. Przez chwilę jest cisza, a potem wszystko zaczyna się na nowo. Cudnie, że tyle gada, ale bywa to naprawdę męczące.
Nadal mamy też kłopot ze spaniem. Budzi się w nocy kilka razy, już nie wrzeszcząc czy płacząc, ale wołając nas - z każdą sekundą głośniej. Na szczęście wystarczy wstać, uspokoić go i wyjść, ale takie pobudki nie pozwalają wypocząć. Szymek budzi się też bardzo wcześnie - ok. 5, kiedy mąż wstaje do pracy. Trafia wtedy do naszej sypialni, ale o ile wcześniej od razu ze mną zasypiał, tak teraz wierci się przez ponad godzinę, gada, kopie i dopiero ok 6.30 znowu pada. 
Jestem totalnie rozstrojona, zmęczona i często rozdrażniona. Przede wszystkim fizycznie, ale i psychicznie. Coraz częściej zastanawiam się, jak będzie, kiedy wrócę z bliźniakami do domu, próbuję się na to jakoś przygotować, czytam blogi bliźniacze i poradniki... i coraz większe przerażenie mnie ogarnia. O ile opieka nad dwójką maluszków nie przeraża mnie aż tak bardzo, o tyle dodanie do tego obrazka plątającego się pod naszymi nogami niespełna dwulatka powoduje, że cały plan bierze w łeb. Ja wiem, damy radę - w to nie wątpię. Po prostu perspektywa tego "radzenia sobie", tego "jakoś będzie" nie napawa optymizmem. Bo ja chciałabym radzić sobie dobrze, na tyle, aby wszystko grało i nikt nie czuł się zaniedbany, porzucony. Bylejakość mnie nie satysfakcjonuje.

To tyle narzekania na dziś. Kiedyś to się skończy, wiem. Dolegliwości ciążowe już niebawem. Kłopoty z dziećmi - niektóre za kilka lat, niektóre nigdy. No cóż, LIFE! :)    

33 komentarze:

  1. "Jakoś" na pewno będzie;) Czasem lepiej, czasem pewnie gorzej, ale wyjścia nie ma i trzeba dać radę. Nie wiem jeszcze jak to jest z jednym dzieciątkiem, a co dopiero z trzema, na pewno nie jest lekko;) Także trzymam kciuki, żebyście sprawnie wszystko sobie poukładali. A Ty narzekaj ile możesz, mi po takim narzekaniu od razu jest lżej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przytulam :-*
    Nie pociesze cie bo potem wcale lekko tez nie bedzie :-/
    Moj Igorek dotychczas grzeczne dziecko nagle przerodzilo sie w malego potworka.
    Krzyczy wali zabawkami placze :( Pomimo ze puki co nie poswiecam Milence strasznie duzo czasu bo mala je i spi (ODPUKAC!).
    Walczymy z tym poswiecam mu tyle czasu ile sie da staram sie aby pomagal i dziekwac mu za to :D
    Kilka pierwszych dni bylo cudownych chodzil glaskal ale z nastepnymi .....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wcale się nie łudzę, że będzie pięknie...

      Usuń
    2. PS Nie piszesz już?

      Usuń
  3. Ojej, dasz radę :) jesteś mądrą, wspaniałą kobietą :) wierzę, że poradzisz sobie znakomicie. Życzę żeby dolegliwości odpuściły. Sama przez całą ciążę miałam okropną zgagę, myślałam, że oszaleję :/

    a na poprawę humoru zapraszam Cię do mnie na urodzinowy konkurs. Do wygrania imię z filcowych literek:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolegliwości pewnie ustąpią dopiero po porodzie - nie wierzę w inny bieg wydarzeń :)
      Dziękuję :)

      Usuń
  4. Mialam tyle w pasie w 9 miesiacu ciazy ale z jednym dzieckiem ;);)jak bylam w 7 to ludzie mysleli ze juz po terminie jestem ;) takze znam ten bol,ale juz niedlugo zobaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz obawy...znaczy, że jesteś zdrowa :)... martwiłabym się, gdybyś ich nie miała!I nie oszukujmy się, kolorowo nie będzie...albo może inaczej, będzie tak barwnie, że momentami będziesz wariować!!!...tak będzie przez najbliższy okres...ale z każdym dniem będzie lepiej, ułożycie sobie wszystko, rozpoznacie potrzeby dzieci i sposoby na ich zaspokajania... Ja jestem pełna podziwu dla Ciebie, jesteś dla mnie Matką Polką!!! więc nie mam żadnej wątpliwości, że sobie poradzisz...poradzicie!!! i będziecie szczęśliwi..a wasze dzieci zapewne jeszcze szczęśliwsi- razem i każdy z osobna!!! Miłość, to jedyna "rzecz", która się mnoży.. to macie zapewnione, reszta przyjdzie sama!!! Buźka wielka- danka i.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielki buziol, kochana, za każde słowo! To miód na me serducho :)

      Usuń
  6. jej, ciąża z jednym maluszkiem potrafi wykończyć, a co dopiero z dwoma i jeszcze jednym poza brzuszkiem, więc Twoje narzekania są uzasadnione, czasem trzeba się wyżalić :) Wiadomo, że dacie radę i będzie pięknie, a czasem nie, ale będziecie napewno wspaniałą rodziną! :) trzymam za Was kciuki i życzę wszystkiego co najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wierzę, że będzie właśnie tak, jak piszesz.

      Usuń
  7. Końcówka daje ostro w kość... Najgorzej jak człowiek nawet wyspać się nie może. A na zgage próbowałas płatki migdałów? Mnie tylko to pomagało. Może po porodzie Szymek zmieni swoje zachowanie i będzie zaciekawiony bliźniakami? Pozostaje życzyć dużo spokoju i spotkania z bliźniakami wkrótce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za migdałami nie przepadam, ale pomaga jogurt naturalny. Na szczęście nie trwa to non stop - najczęściej męczę się w nocy.

      Szymek na pewno będzie zaciekawiony, już teraz interesują go inne dzieci, także te malutkie. Pytanie czy nie będzie zazdrosny, że nie ma już rodziców na wyłączność...

      Dzięki!

      Usuń
  8. oj,oj, rozumiem. Mi ciąża na koniec dawała w kość-co prawda, miałam tylko jednego malucha w brzuchu, ale na koncówce jak ważył 4500 potrafił dać popalić, jak kopał i przeciągał się pod żebra.
    Jesteś niesamowicie silna, zobacz, to już 32 tc. Jeszcze dwa tygodnie i być może już maluszki będą na świecie. Najwazniejsze, że minęła ta granica i maluchy mogą się bezpiecznie urodzić. A my kobiety mamy w sobie wiele siły, zatem i Ty sobie poradzisz i wiem, że nie bedzie to "jakoś",ale poradzisz sobie dobrze. Z tym jesteśmy myślę podobne- ja tez nie lubię"jakoś to będzie" itp- u mnie musi być na tip top i porządnie;) Pewnie będzie ciężko,ale Bóg daje nam to, co jesteśmy w stanie udźwignąć;) Najważniejsze, że masz oparcie w mężu i z tego co pamiętam za ścianą mieszkają dziadkowie Szymka;) Pozdrawiam ciepło
    Megi W

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bezpieczna" granica minęła, ale każdy kolejny dzień jest na wagę złota. Zresztą wiesz. Niestety z każdym dniem jest trudniej. Dzisiaj np. miałam już wrażenie, że coś się dzieje, zaczyna. Dzwoniliśmy nawet do lekarza, żeby się poradzić. Kazał brać magnez, uspokoić się i obserwować. Muszę walczyć o każdy dzień, bo to krok milowy w rozwoju dzieci. W piątek mamy wizytę, więc zbada mnie dokładnie...
      Mam nadzieję, że rzeczywiście udźwigniemy to wszystko. Na pewno staniemy się silniejsi, to wiem już teraz. A że nie wszystko pójdzie po mojej myśli... no cóż, życie to sztuka kompromisu. Mam nadzieję, że zaliczę tę kolejną lekcję :)

      :*

      Usuń
    2. Ja bralam prawie cala ciaze 3 x dziennie Asmag , ze wzgledu na skurcze i kurczy łydek w nocy.to bardzo dobry magnez,swietnie przyswajalny. Dr kazal odstawic tydzien przed terminem. Tak,kazdy dzien maluszkow w brzuchu jest wazny,zatem trzymam kciuki,by jeszcze w nim pomieszkaly. Dobrej i spokojnej nocki :-*

      Usuń
    3. Ja od dziś łykam Aspargin - magnez i potas. Ma pomóc złagodzić skurcze przepowiadające, które teraz mogą pojawiać się coraz częściej.

      Dobrych snów!

      Usuń
  9. Moja droga Aniu, jeszcze troszkę musisz wytrzymać. Rozumiem, ze jest ciężko i zaraz na początku zapewne nie będzie łatwo, ale znając Ciebie i Twojego męża, jestem pewna, że sobie poradzicie, z czasem wszystko "poukładacie", zorganizujecie. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, duuuuuuuuużo cierpliwosci. Na pewno nauczycie się żyć w piatkę. W końcu przyjdzie taki czas, że będziesz się śmiała z tych obaw. Będziecie szczęśliwi, a to jest najważniejsze! Wiem, że takie pocieszanie z kazdej strony może Cię irytować, ale trzymamy kciuki, wszyscy znajacy Cię osobiście i ci, którzy tylko znaja Cię tylko z bloga:-)
    A Szymek być może wyczuwa, że wkrótce nastąpią ogromne zmiany w Waszej rodzinie, dlatego jest taki niespokojny. Za wszelką cenę chce zwrócić na siebie uwagę, a może tak miało być? W przyszłości wymagać będzie szczególnej uwagi, kiedy maleństwa pojawią się domu. Starsze rodzeństwo nie zawsze potrafi pogodzić się z faktem, ze nie jest już samo w domu, a co dopiero taki mały chłopczyk. Tym bardziej trzeba bardzo umiejętnie i z wielką miłością podchodzić do niego. Musi czuć się potrzebny, kochany, adorowany na równi z dzieciaczkami. Co Ci bedę pisać, wiadomo:-)
    Szkoda, ze nie mieszkam bliżej, bo z wielką chęcią służyłabym Ci pomocą, ponieważ czas mi na to pozwala, no i bardzo lubię małe dzieci:-)
    Pozdrawiam serdecznie, jak zwykle trzymam kciuki, aby wszystko potoczyło się po Twojej myśli, I.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana wspolczuje... nie nosze blizniakow, ale moge sobie wyobrazic jak Tobie jest ciezko:((( co do Szymka, to nie jest odosobniony. I u nas non stop slyszymy "pobawisz sie ze mna?" Oni chyba wyczuwaja, ze juz nic nie bedzie takie samo, ze mama i tato beda musieli ten czas podzielic na dwoje, a u Was az na troje.

    Trzymaj sie dzielnie, choc podejrzewam, ze juz masz dosyc trzymania sie i samego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mądre te nasze dzieci, jeśli rzeczywiście mają taką intuicję :)

      Powoli tracę chęci do "trzymania się" i wolałabym już puścić ;)

      Usuń
  11. Aniu, dzieci i ich wychowanie to często droga pod górę,ale z pięknymi widokami. Szymek i bliźniaki to dopiero będzie cudny krajobraz :) pozdrawiamy Kasia i Julek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się też tak na to patrzeć, ale inne sprawy często mi ten widok przesłaniają :/

      Usuń
  12. Bo przerasta nas nieznane. Doświadczenie z dzieckiem, posiadasz ale z bliźniakami będzie zupełnie inaczej a do tego Szymonek - 2 latek. Sama czasem wysiadam z moją psotnicą... Ale łączę sięTobą i wierzę, że zorganizujecie się fajnie i w miarę prędko. A Szymek będzie pomocnym starszym braciszkiem. Sciskam całą Waszą piątkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie i tyle wiary!
      I ja pozdrawiam :)

      Usuń
  13. a ja mogłabym się podpisać pod tym tekstem :)
    Doskonale Cię rozumiem, bo sama przez to przechodzę :( Jestem strasznie zmęczona już ciążą i mimo że dziś skończyłam 36tc to jeszcze trochę przede mną.. obwód w pępku... 124cm :( a ja mam jedno JEDNO dziecko! Duże dziecko.. i jeszcze tydzień i chcę rodzić!
    A Nadia też ostatnio zrobiła się taka... moja... eh...

    Ale kto jak kto ale my nie damy rady?? Pewnie że damy! Głowa do góry :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ściskam i życzę dużo sił. Wy już bliżej rozwiązania niż my (chyba).

      Usuń
  14. heheh 120 cm :-))) ładnie :-) z Gabi miałam 115 cm a z Norbem podobnie także współczuję Cui kochana bo nieźle Cię dzidzia rozciąga :-) ale to szybko się redukuje ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniu! Podpisuję się pod tym co napisała Danka I. Rozmawiałam z nią o Tobie, o Was. I uwierz, Ty naprawdę jesteś stworzona do roli Matki. Na pewno nie będzie łatwo, ale jestem przekonana, że żadnemu z Waszych dzieci nie zabraknie czułości i zrozumienia. O miłości nawet nie wspominam. I myśl o tym, że jeszcze nie tak dawno bałaś się, że nie będziesz mogła mieć dziecka, a lada dzień w Waszym domu będzie trójka małych skarbów. Cud, na który zasługujesz:) Wierzymy w Ciebie i życzymy cierpliwości. Maja E:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym, żeby było tak, jak piszesz :)
      Dzięki za wsparcie!

      Usuń