Dzieciaki nam się rozpiły! Franek już od dawna rozkochał się w mleczku. Jagoda tydzień temu zaliczyła przełom. Bywa, że wypija tyle samo co Frań. Oboje robią się zazwyczaj głodne w tym samym czasie. W domu słychać wówczas jeden wrzask. I nie ma zmiłuj - matka, ojciec rzucają wszystko i na łeb, na szyję lecą karmić. A jak karmić?
Cały czas dominuje u nas karmienie butelką. Rzecz jasna moim pokarmem. Odciągam i nie mam z tym większego kłopotu. Coraz częściej jednak przystawiam maluchy do piersi, zwłaszcza w ciągu dnia. W nocy to nie zdaje egzaminu, bo musiałabym karmić przez około godzinę i zanim zmrużyłabym oko, prędzej nakarmiona pociecha już budziłaby się na kolejny posiłek. No way! Trzeba myśleć też o sobie. Dlatego w nocy karmimy z mężem równocześnie, butelką. Czekamy aż wybudzi się jedno z bliźniąt i wtedy bierzemy oboje. W ciągu dnia sprawa wygląda różnie. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu ogarniam całą trójkę ;) Jeśli mogę sobie na to pozwolić (czyt. Szymek jest zajęty zabawą, a jeden bliźniak śpi), przystawiam do piersi. Najpierw pije jedno, potem drugie. Jeżeli w domu panuje chaos (czyt. Szymek biega jeszcze w piżamie i krzyczy, że chce jeść), w ruch idzie butelka.
W miniony weekend rozpoczęliśmy też równoczesne karmienie piersią. Śmiało mogę już napisać, że podziwiam te mamy, którym ta sztuka się udała i które w ten sposób karmiły swoje bliźnięta przez długie miesiące. Szacun! Ja po pierwszym razie byłam zlana potem ze zmęczenia i zrezygnowana. Dlaczego?
Równoczesne karmienie piersią to sztuka. To wyzwanie! Wiele mam ma kłopot z kp jednego dzieciątka, bo ono np. nie chce porządnie zassać, wypluwa pokarm, wierci się. Matki dwójki dzieci mają tych problemów więcej. W naszym przypadku nie jest inaczej. Franek - ten lepiej i szybciej pijący - często się krztusi, więc trzeba go podnosić, żeby się nie zachłysnął. Jagoda... Ta to dopiero utrudnia. "Bawi się" sutkiem. Często pogryzie chwilę i wypuszcza pierś. Poza tym pręży się, wygina, nieustannie zmienia pozycję. Ciągle trzeba ją poprawiać. Sporo też wypluwa. Nic dziwnego, że pot leciał mi po plecach, kiedy próbowałam nakarmić ich po raz pierwszy. O dziwo, po 40 minutach męki dzieci były najedzone. Tak mi się przynajmniej zdaje, bo zasnęły od razu. A może padły ze zmęczenia? One też nieźle się namęczyły podczas tego picia. Sama nie wiem... Kolejne równoczesne karmienie nie wyszło nam wcale. Totalna klapa. Dzieciaki odmówiły współpracy, więc konieczne były butelki.
Zatem idzie nam różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Staramy się jednak bardzo. Pomocnym elementem okazała się poducha od dziewczyn z DotLife (jutro, pojutrze postaram się napisać o niej więcej). Postanowiłam, że zrobię wszystko, żeby dać nam szansę, ale nie zrobię tego za wszelką cenę. Jeśli ma to tak wyglądać, że będziemy się karmić na różne sposoby, to ok. Ja się na to godzę. Moim priorytetem jest to, że maluszki piją moje mleko. Każde karmienie piersią - pojedyncze czy równoczesne - stanowi wartość dodaną. Działa in plus :) Nasza mleczna przygoda trwa i to jest najważniejsze!
Zatem idzie nam różnie. Raz lepiej, raz gorzej. Staramy się jednak bardzo. Pomocnym elementem okazała się poducha od dziewczyn z DotLife (jutro, pojutrze postaram się napisać o niej więcej). Postanowiłam, że zrobię wszystko, żeby dać nam szansę, ale nie zrobię tego za wszelką cenę. Jeśli ma to tak wyglądać, że będziemy się karmić na różne sposoby, to ok. Ja się na to godzę. Moim priorytetem jest to, że maluszki piją moje mleko. Każde karmienie piersią - pojedyncze czy równoczesne - stanowi wartość dodaną. Działa in plus :) Nasza mleczna przygoda trwa i to jest najważniejsze!
Wiedziałam, że dacie radę ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńOgromne brawa dla Ciebie . Nie dość że ogarniasz trójkę to jeszcze karmisz piersią dwójkę . no kurcze . Dziewczyno jesteś wielka :)
OdpowiedzUsuńPani Aniu podziwiam, ja pierwszej córki nie karmiłam piersią ani dnia- potwornie ciężki poród, krwotok, narkoza na szycie i dwa dni bez kontaktu z dzieckiem zrobiły swoje, butla tak jej się spodobała, że za nic nie chciała zassać piersi mimo moich wysiłków. Natomiast trzy lata później Julia piła moje mleko od pierwszej chwili przez pół roku. A pani karmi dwójkę na raz, życzę powodzenia i trzymam kciuki, czytam Was od początku ale dopiero po raz pierwszy się odezwałam. Dajecie sobie świetnie radę, ja miałam córki w odstępie trzech lat ale byłam totalnie sama- mąż na tirach, teściowie i rodzice daleko. Było strasznie szczególnie nocami, czasem płakałyśmy we trzy, ale dzisiaj z perspektywy czasu wiem że każda mama zawsze da radę, nawet jeśli sama w to nie wierzy, pozdrawiam Joanna, mama Pauliny(7) i Julii(4)
OdpowiedzUsuńWitaj Asiu,
Usuńcieszę się, że "przemówiłaś" :)
Z Twojego opisu wnioskuję, że było Ci naprawdę ciężko, więc brawa i dla Ciebie. Masz rację - my, mamy, damy radę! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Trzymam kciuki za to, by udało się Wam ogarnąć sztukę równoczesnego karmienia i dzieciątka zaczęły współpracować ;)
OdpowiedzUsuńTrzymałam za Was kciuki i widzę,że daliście i dajecie radę! Trzymam kciuki za dalsze dni.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla Ciebie, wykarmić dwójkę to dopiero wyczyn :).Zdjęcie jest niesamowite :).
OdpowiedzUsuńOj wyobrażam sobie, że nie jest łatwo wogóle być mamą bliźniąt a już takie sprawy jak równoczesne karmienie piersią wydaje mi się ekstremalne. Ale pewnie cała wasza trójka nabierze wprawy i z czasem będzie tylko lepiej. Grunt, że Dzieci rosną i są zdrowe.:)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu owo karmienie wygląda tak sielankowoo:)
To tylko pozory! :)
UsuńPodziwiam - brawo dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńSuper se radzisz! Brawa i medale dla Ciebie kochana!
OdpowiedzUsuńSuper! PS. Widziałaś mejla?
OdpowiedzUsuńOczywiście! :)
UsuńU nas taka "walka" o jednoczesne karmienia trwała trzy miesiące. Później doszłam do takiej wprawy, że obsługiwałam się sama, bez niczyjej pomocy. Brałam maluszki, kładłam, zwijałam dwie kołdry w rogala, siadałam, po czym każde jedną ręką przystawiałam do piersi. I jeszcze książkę kładłam w pobliżu. Dzieciaczki jadły, ja sobie czytałam i wszyscy byli szczęśliwi. Dajcie sobie czas :) Wiem, że na spokojnie dasz radę :) Może nie dziś, ale za tydzień, za miesiąc, lub dwa ... byle na spokojnie :))
OdpowiedzUsuńJesteś dla mnie motorem! :) Wierzę, że będzie, jak piszesz.
UsuńCóż dodać - wykonujesz piękną i ciężką pracę! Ile się uda z tego bądź dumna, jak my z Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPięknie!
OdpowiedzUsuńJa łącznie mych synów karmiłam przez 44 miesiące, ale wyobrażam sobie, że z zbliźniakami to prawdziwe wyzwanie!
44 miesiące! Rewelacyjny wynik :)
UsuńRewelacyjne jest to, że maluchy są na mleku mamy:)) Brawo dla Całej Waszej trójki!!
OdpowiedzUsuńSzalenie Cie podziwiam! Jestes niesamowicie dzielna. Najwazniejsze ze maluszki dostaja Twoje mleczko, a to w jaki sposob to juz troszke mniej wazne... Byle wszyscy byli szczesliwi i zadowoleni ;-)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie podejście - najważniejsze że moje!
UsuńPodziwiam Cię za wysiłek, ale i za to że dajesz sobie psychiczny luz. Bo to nie o to chodzi właśnie, by na siłę próbować coś wszystkim udowadniać, ale byście byli szczęśliwi a dzieci nakarmione :) Jesteś cudowna!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, przecież robię to dla nas, a nie dla kogoś :)
UsuńNie, to niesamowite! Jestem z Ciebie dumna! Ja jestem za karmieniem piersią całym sercem, ale przyznaję, że karmienie dwójki maluchów to mega wyzwanie, kiedys interesowałam się tematem (tylko w teorii) i znalazłam relacje kobiet, którym się udało. Ty jesteś też jedną z nich! Pokazałaś, że chcieć to móc i karmienie leży przede wszystkim w głowie, do tego dochodzą takie rzeczy jak silny charakter no i pragnienie dla dzieci tego co najlepsze. Aby Wasza mleczna droga trwała jak najdłużej, bo to najlepsze co możesz dać swoim maluszkom, niech zdrowo rosną na mleku mamy!
OdpowiedzUsuń