Po 3 latach przerwy wybraliśmy się z mężem do kina. Mogliśmy pójść na coś lekkiego, coś "randkowego", ale kiedy człowiek urywa się z domu po tak długim czasie, chce zobaczyć coś, co jest tego warte. Komedię romantyczną to ja mogę sobie w domu obejrzeć, przy lampce wina i świetle świec, coby romantyczniej było niż w kinie. Jako że tematyka II wojny światowej na ekranie to mój konik, padło na "Miasto 44".
Niewiele jestem w stanie o nim napisać...
Nadal się zbieram. Rozpadłam się na milion kawałków i ciężko mi się odnaleźć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała ten film odchorować, ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Jestem powalona na emocjonalne kolana i póki co nie umiem się z nich podnieść.
Film jest dziwny. Zdecydowanie inny niż te, które podejmują podobną tematykę. Jednocześnie piękny i brzydki. On nie zmusza do myślenia - on totalnie wywraca nasze myślenie do góry nogami! Pierwsze określenie, jakie przyszło mi do głowy, to przerażający. Nie dlatego, że tyle w nim zła, tyle śmierci, tyle bezsensownej tragedii, tyle okrucieństwa bez jakichkolwiek upiększeń, ale dlatego, że to prawda; że TAK BYŁO! Deszcz ludzkiej krwi, obłęd, irracjonalne decyzje...
To nie jest film, w którym ktoś przeżywa. Nie ma ocalonych. Nie czeka się na happy end, nie myśli się, który z bohaterów przeżyje, ale kiedy zginie.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie siebie w tamtych czasach. Nie wyobrażam sobie takich czasów teraz...
Po zakończeniu seansu ludzie wychodzili w ciszy. Niektórzy się przytulali...
W drodze do domu płakałam... Do męża powiedziałam tylko tyle, że chyba nie doceniamy tego, co mamy...
A po powrocie z kina, poszłam od razu do pokoju Szymka, żeby na niego popatrzeć i pocałować w czoło...
Bardzo podobny post sama ostatnio opublikowałam!;)
OdpowiedzUsuńRównież byłam na tym filmie z mężem, również na randce i tak samo mam baaardzo mieszane uczucia;/
Coś Ty? Już pędzę poczytać o Twoich odczuciach!
Usuńi ja też ostatnio o tym pisałam u siebie. tak samo wyszłam z mężem na coś wartościowego. I tak samo przezywam ten film. Powoli zbieram sie do kupy, ale trwa to już tydzień. W pierwsza noc w ogóle nie spałam. Film z jednej strony mnie przerażał, a z drugiej fascynowała technika filmu, gra aktorska....emocjonalnie jestem jeszcze poszarpana wewnętrznie, natomiast odczuciowo zastanawiam sie na d sensem tego powstania. nad czym czy warto było? I to moje myślenie tez mnie przeraża, bo ja kocham historię, ale to co jest pokazane namacalnie mnie przeraża. oby nas to nie spotkało....
Usuńw Lesznie byliscie w kinie? my wczoraj tez sie wybralismy i takie same mam odczucia.. strasznie smutny film..
OdpowiedzUsuńTak :) o 20?
UsuńI dlatego nieprędko obejrzę ten film...
OdpowiedzUsuńRozumiem...
UsuńMialam to samo...po seansie jedyne o czym marzylam to przytulic Marcinka. Cala droge powrotna plakalam...
OdpowiedzUsuńNie lubię marnować czasu na kiepskie filmy. Bardzo nie lubię. Jeśli ten jest tak dobry jak piszesz to z pewnością poświęcę na jego obejrzenie swój czas pomimo łez które zapewne popłyną.
OdpowiedzUsuńI dlatego boję się takich filmów. Odkąd urodziły nam się dzieci, wkładam "nas" w realia filmu, dokumentu, itp. Przerażające, nie potrafię sobie wyobrazić do by było gdyby....dlatego unikam.:(
OdpowiedzUsuńMowiłam Ci że to niedobry pomysł:) mm
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Nie przeszkadzały mi w filmie te wydumane sceny, skupiłam się na istocie sytuacji i tak jak piszesz, powalił mnie ten film na emocjonalne kolana. Długo się pozbierać nie mogłam, a niektóre sceny dalej mam przed oczami.
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że będę płakać- a nie, siedziałam w osłupieniu.. I tenergetyczne obojętny wzrok głównego aktora.. Przerażające..pozdrawiam Danka i.
OdpowiedzUsuń