Rok temu pisałam, że 2013 był dobry. Wydarzyło się dużo pięknego, mało złego. Dziś nie mogę tego powiedzieć.
Owszem, mijający rok pod wieloma względami był dobry. Szczęśliwie powitaliśmy na świecie Jagódkę i Frania. Nasze rodzicielstwo dopełniło się. Cieszyliśmy się zdrowiem. Radość sprawiał nam cudownie rozwijający się Szymek. Żyliśmy godnie, nie musieliśmy obawiać się o sprawy doczesne, choć nie da się ukryć, że pięcioosobowej rodzinie żyje się trudniej niż trójce. Na blogu trochę ponarzekałam na swój matczyny los - na wieczne zmęczenie, niewyspanie... To nie są jednak problemy, a już na pewno nie powody do smutku.
Niestety, końcówka roku nie jest dobra. Jest bardzo, bardzo smutna. Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się o chorobach kilkorga naszych bliskich. We wrześniu pożegnaliśmy wujka, który wiele tygodni cierpiał okrutnie. Kiedy umierał, jego żona dowiedziała się o swojej chorobie. Minęły tylko 3 miesiące, a ona... odchodzi. Jeszcze tydzień temu ściskałam się z nią na Wigilii, a dziś leży w szpitalu i gaśnie w oczach. Serce mi pęka. To niewyobrażalna tragedia. Taki bieg wydarzeń sprawia, że zaczynam wątpić. Nie umiem zrozumieć sensu takiego cierpienia. Czuję bezsilność, strach i wielki żal do... w zasadzie nie wiem do kogo.
Gdyby wziąć pod uwagę tylko naszą pięcioosobową rodzinkę, musiałabym przyznać, że jest cudownie. Jednak nie jesteśmy na tym świecie sami. Wpisujemy się w szersze kręgi rodzinne. To nasza historia, nasza tożsamość. Moja właśnie się rozpada i sprawia mi to wielką przykrość. Ktoś powie "taki los". Tak, taki los, ale trudno się z nim pogodzić, zwłaszcza w momencie, kiedy zaczynają odchodzić najbliżsi i dociera do nas, że z upływem lat będzie ich coraz mniej.
Boję się nadchodzącego roku. Boję się, że może być jeszcze gorzej. Z drugiej strony - po takiej burzy musi wyjść słońce, prawda?
Życzę wszystkim słońca właśnie!
:( ściskam, tylko tyle mogę. W mojej rodzinie też powoli gaśnie życie...trzymajcie się ciepło!
OdpowiedzUsuńDokładnie rok temu mój tata gasł w oczach... wiem co czujesz.
OdpowiedzUsuńŻyczę wytrwałości:)
Z zyciem jest tak ze jesli sie go wykorzystalo , bylo sie sobrym czlowiekoem to ono gdzies nadal tkwi w myslach wspomnieniach innych, niea go tu nie stapa po naszej trawie ale jest. Ciocia pewnie gna do wujka aby opiekowac sie wami z gory. Tak nalezy na to patrzec inaczej mozna zwariowac wiem to... W wielkanoc minelo 6 lat od smierci mojej mamy , ktora w moje urodziny tydzien wczesniej trafila do szpitala i stracila mowe i swiadomosc, ale ona jest i patrzy na mnie moja corke mojego tate jest w nas
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ten wpis, Aniu, i przypomniały mi się lata 2004-2005. W ciągu 1,5 roku odeszła moja tesciowa, mama, szwagierka. A w mijającym roku mój tata i ciocia, która skończyła 100 lat! Byliśmy w październiku na urodzinach, a po 2 tygodniach na pogrzebie... Nieraz wydaje nam się, że nie damy rady w trudnych sytuacjach, a potem się okazuje, że wszystko przetrzymamy. Zycie już takie jest, ze nieszcześcia nas hartują. Czasem zastanawiamy się, dlaczego, za co, kto jest temu winien; czujemy żal, bezsilność, buntujemy się. Musimy się jednak przyzwyczaić do myśli, że z upływem lat - jak piszesz - będzie ubywało tych, których kochamy, którzy są nam bliscy. Dawniej sobie tego nie wyobrażałam; też mówiłam, żeby jak najszybciej skończył się rok 2004, potem 5, teraz ten mijający.
OdpowiedzUsuńJednak dla Was, Aniu, ten odchodzący był rokiem szczęśliwym, mimo przykrych chwil w rodzinie i dlatego ciesz się tym, co masz, oby gorzej nie było, bo na pewno "po burzy nadejdzie słońce". Musimy w to wierzyć!
Życzę całej Twojej rodzince wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze w Nowym Roku. Pozdrawiam - I.
Musi, zdecydowanie musi.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Wyjdzie! Na pewno wyjdzie...wokół mnie również w tym roku kilka Osób zachorowało, bądź odeszło. Babcia od półtora roku leży bez oznak życia, zależna od rurek i od nas. Ale "dzięki" temu i po wielu, naprawdę wielu przemyśleniach - o dizwo coreaz mniej się boję. Wierzę, że On czuwa i TAM jest lepiej. I nie pozostaje nic innego, tylko modlić się o siłę i jeszcze więcej wiary, nadziei i miłości. Ściskam Cię mocno Aniu.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz. 6 lat temu odszedl moj brat, trzy lata temu wuje, dwa-babcia i rok temu moja mamusia...
OdpowiedzUsuńKochana Aniu- każdy rok ma w sobie wiele dobrych i wiele złych wspomnień. Tak myślę, że gdyby człowiek tego nie potrafił unieść nie było by pewnie sytuacji przykrych. Życzę pięknego Nowego Roku i sił w codzienności:)
OdpowiedzUsuń:( Zycze w takim razie by 2015 byl lepszy od poprzednika! Niestety taki wlasnie nasz los. Zawsze jest za wczesnie...:(
OdpowiedzUsuńDaaawno mnie u Was nie bylo... A tu tyle sie dzieje! Moze w tym roku uda się częściej tu zaglądać? :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko uważam, ze to byl piękny dla Was rok. Macie szczęśliwą, duza i kochającą sie rodzinę! To jest piękne.
Smutne momenty również są wpisane w nasze życie. Na to juz nie mamy wpływu. W lutym mina cztery lata odkąd odeszla moja mama, a ja nadal czuje WIELKA PUSTKĘ w sercu.
Pozdrawiam,
Kasia M. - mama Zosi :)
MUSI i wyjdzie! Tego sobie i wam zycze.
OdpowiedzUsuńJa to az boje sie powiedziec ze 2014 byl dla nas laskawy.
Wierze ze to dla tego ze poprzedni byl straszny tragedia gonila tragedie.
Pozegnalam mame potem tate cios za ciosem...
Ostatni dzien 2013 dowiedzielismy sie ze bedziemy miec zdrowa coreczke a kilka godzin pozniej dostalismy tel ze mamy pozar .
Stalam tam i patrzylam jak wszystko sie pali ale w duchy wiezylam ze te ZŁO odejdzie razem z tym dymem.
Spalila sie nam piwnica a w niej wszystko co bylo zakupione do remontu wlasnie tego mieszkania na 30l kredyt.
Co nas nie xabije to nas wzmocni mawiaja i cos w tym jest.
Ja codziennie jak idzie dobrze to az sie boje co czycha za rogiem :/
Nawet nie bede juz nic pisala.
Szczesliwego roku 2015 Aniu dla Ciebie dla Twoich bliskich jak i dalekich. Szczescia!