Nie łudźmy się - te słodkie obrazki, które serwuje nam topowy świat blogowy (i nie tylko), to efekt niezwykle wytężonej pracy. Make up, ładny ciuch, fascynujące otoczenie, markowy gadżet... Matki są na nich jak z okładki czasopisma, a dzieci jak z katalogu - uśmiechnięte, czyste i przeszczęśliwe. Tylko takie zdjęcia zostają zauważone. No może jeszcze te, na których dzieci wysmarowane są całe jedzeniem lub błotem - ale umazanie to i tak musi być ściśle zaplanowane. Plama tu - tak, plama tam - już nie!.
Prawdziwa matka taka nie jest. Może bywa, może chciałaby być, ale z pewnością nie jest.
Prawdziwa matka nie ma domu jak z katalogu. W kątach jej mieszkania czają się koty (i to nie prawdziwe!), podłoga umazana jest tym, co właśnie wpadło w łapki jej pociech, a sterta prania już trzeci dzień zalega na krześle stojącym w najbardziej reprezentatywnym miejscu domu i czeka, czeka, czeka...
Prawdziwa matka nie maluje się, bo: raz - i tak cały dzień spędza w domu (a ewentualni goście i tak się zapowiadają z tygodniowym wyprzedzeniem), a dwa - nie ma na to czasu. W wolnej chwili woli umyć zęby i uczesać włosy, wszak to dużo istotniejsze aspekty higieny osobistej.
Prawdziwa matka zakłada na siebie z rana to, co jest wygodne, a nie to, co modne. Przecież za chwileczkę, za momencik wszystko może być umazane jedzeniem albo farbami. Nie warto!
Prawdziwa mama nie przebiera kilka razy dziennie swoich dzieci, tylko dlatego, że tu mała plamka po zupie, a tam po bananie. Szkoda sił. Skoro dziecku to nie przeszkadza, to jej tym bardziej.
Prawdziwa matka wyciąga z szuflad swojej kuchni wszelkie łychy, pokrywki, miski, które nadają się do tego, aby choć przez minutę zająć dzieciaki. Jeśli to nie pomaga, z tajnej skrytki wyjmuje chrupki, wafelki albo ciastka - nie od dziś wiadomo, że łakocie+dziecko=chwila spokoju. Kiedy nawet to zawodzi, starszemu włącza ulubioną bajkę, a młodszym pozwala rozszarpać na strzępy rolkę papieru toaletowego. Sprzątania kupa (sic!), ale chwila wytchnienia bezcenna.
Prawdziwa matka nie zabrania dzieciom umazać rękami dopiero co umytej szyby, bo ta źle wyjdzie na zdjęciach. Nie mówi "tu możesz rozrzucać zabawki, a tu nie, bo będzie to źle wyglądać". Prawdziwej matce nawet przez myśl to nie przejdzie. Dużo ważniejszy od zaspokojenia potrzeb estetycznych jest spokój. Posprząta się później...
Prawdziwa matka nie robi idealnych zdjęć. Na jej fotkach dzieci wiecznie uciekają albo grymaszą. Biją się albo płaczą... Co więcej - prawdziwa matka musi robić sobie zdjęcia sama, bo przez pół dnia siedzi z dziećmi w domu, a w pobliżu żadnej dorosłej duszy...
Prawdziwa mama łapie te momenty, które są. Te realne. Te piękne. Nie w wyglądzie, ale w istnieniu, tak po prostu. Te chwile pełne emocji. Próbuje uchwycić sedno macierzyństwa, które wspaniałe bywa tylko przez sekundę albo dwie, a przez resztę jest trudne i męczące.
Prawdziwa mama jest świadkiem i uczestnikiem najpiękniejszego procesu w dziejach ludzkości.
Prawdziwa mama jest po prostu mamą.
Dziś, w ostatnich minutach mojego święta, i ja pokazuję oblicze matki prawdziwej. Tej nieumalowanej, tej z sińcami pod oczami, tej ze stertą ubrań do prasowania, tej z porozrzucanymi wszędzie zabawkami, które zabawkami nie są i tej, której dzieci uciekają sprzed obiektywu. Tej, która ze zmęczenia i bezsilności robi głupie miny do aparatu... Ale przede wszystkim tej szczęśliwej i spełnionej, tej kochającej swoje dzieciaki ponad wszystko!
Lubię to a nawet uwielbiam, bo jest takie naturalne i prawdziwe :)
OdpowiedzUsuńWiesz, że Cię kocham?:) I jeszcze zdążyłaś o tym wszystkim napisać wczoraj! Ja popadam pomału w depresję z powodu tych ciuchów zalegających i ogólnej sodomy i gomory. Rozmyślam z tęsknotą za panią, która by przyszła, poukładała, ugotowała i wyprasowała, ale to tylko bajka...
OdpowiedzUsuńNa szczęście nasze dzieci kochają nas taką prawdziwą i jeszcze przez kilka lat, cokolwiek nie zrobimy, pozostaną naszymi fanami:) udanego dnia, Aniu:)
I za to uwielbiam Twojego bloga.nie ma tu narzucania drogich,markowych zabawek i gadżetów i zachwalania że są naj i każdy powinien je mieć. Brawo! Trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńWspaniałe! - wszystko: zdjęcia, przemyślenia i nawet widoczny gdzie-niegdzie bałagan. Boszszsz, w końcu blog,gdzie wszystko jest prawdziwe!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania-matka (też, tylko i wyłącznie ) prawdziwa
To co napisałaś to prawda, prawda i jeszcze raz prawda. Jesteś wspaniała :)
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowitą mamą, taka szczerą i prawdziwą, a nie z plastiku. I to jest piękne i wartościowe, dzieci mogą być z Ciebie dumne. pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńps. wróciłam...;)
Cała prawda :)
OdpowiedzUsuń